Ukraina chce dołączyć do NATO. Lew Zacharczyszyn: życie pokazało, że neutralność jest niemożliwa

Gdańsk. Spotkanie z Konsulem Ukrainy Lwem Zacharczyszynem w sprawie Tygodnia Ukraińskiego.

Ukraina broni całej Europy i powinna zostać przyjęta do NATO – uważa Lew Zacharczyszyn, były Konsul Ukrainy w Gdańsku. Jego zdaniem nie ma innej alternatywy dla bezpieczeństwa tego kraju. W rozmowie, prowadzonej przez Jarosława Popka, „Gość Dnia Radia Gdańsk” podkreślał, że Rosja zaatakowała Ukrainę z powodu właśnie jej europejskich aspiracji.

Były Konsul Generalny Ukrainy w Gdańsku odniósł się także do 80-minutowej rozmowy kanclerza Niemiec i prezydenta Francji z Władimirem Putinem.

– Na razie nie widzę w tym sensu. Tutaj raczej trzeba wojować, a nie rozmawiać. Podejrzewam, że to inercja poprzedniej polityki, kiedy próbowano prowadzić nie tylko rozmowy, ale i skuteczny handel z Rosją. Z Putinem da się rozmawiać, ale z pozycji jego interesu i wizji. On nie jest wiarygodnym partnerem – mówił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Zdaniem ukraińskiego działacza społecznego i politycznego, niektórzy Rosjanie chcą zbudować w swoim państwie demokrację. Aby było to jednak możliwe, konieczne są zmiany.

– Ukraina poniosła tyle strat ludzkich i materialnych, że dla nas każdy kompromis to faktycznie porażka. Polegamy na twardej pozycji innej części Zachodu, anglosaskiej. Oni dobrze zdają sobie sprawę z tego, że ranne zwierzę jest niebezpieczne. Trzeba zniszczyć nieludzki reżim i dać szansę Rosji na stworzenie czegoś normalnego – zaznaczył.

– Dzisiejsza Rosja to konglomerat okupowanych terytoriów. Trzeba uwolnić narody, które tam teraz są. Część, która będzie rdzennorosyjska, może tworzyć państwo demokratyczne. Jeśli ten naród zdecyduje się budować państwo autorytarne, będzie to ich wybór. Rosja przez setki lat dążyła do Europy. Wierzę w ewolucję. Część elit rosyjskich ma skłonność, by budować demokrację, ale zawsze były w mniejszości – ocenił były Konsul Generalny Ukrainy w Gdańsku.

– Dużo będzie zależało od Unii Europejskiej. Przy tak poważnym zagrożeniu, jak wojna Rosji przeciw Ukrainie, nie może być wahań. Jeśli elity europejskie nie będą dostrzegać i praktykować podejścia, jak na wojnie, mogą mieć poważne problemy w przyszłości. Przede wszystkim liczy się pozycja liderów największych państw: Niemiec, Francji – przyznał.

Ukraina stara się o dołączenie do struktur Unii Europejskiej oraz NATO. Jak podkreślał Lew Zacharczyszyn, jego państwo zostało zaatakowane właśnie z powodu aspiracji europejskich.

– Lepiej mieć niedoskonałą Ukrainę u siebie i razem pomagać ją budować, niż na granicy Unii Europejskiej mieć szarą strefę  lub wojska rosyjskie. Na tę kwestię trzeba patrzeć z geopolitycznego punktu widzenia. Kwestie gospodarcze też są oczywiście bardzo ważne, ale nie najważniejsze. Putin nie może wyobrazić sobie Ukrainy, która jest skuteczna i ma lepsze warunki. To będzie zły przykład dla Rosji. Ukraina konsekwentnie szła w tym kierunku, dlatego oni zdecydowali się zniszczyć to państwo – mówił.

– Ukraina już aspiruje do NATO, bo dla niej nie ma alternatywy w kwestii bezpieczeństwa. Nie ma innego sojuszu, do którego możemy dołączyć. Na początku niepodległości były intencje, aby Ukraina miała status neutralny. Życie pokazało, że to niemożliwe, kiedy masz takiego sąsiada jak Rosja. Może sobie na to pozwolić malutka Szwajcaria w środku Europy, ale dla nas to wybór życia lub śmierci – wyjaśnił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

W niedzielę 22 maja prezydent Andrzej Duda jako pierwszy przywódca obcego państwa od wybuchu wojny wygłosił orędzie w parlamencie Ukrainy. Zdaniem byłego Konsula Generalnego Ukrainy w Gdańsku Polska bardzo wspiera Ukrainę i rozumie zagrożenie ze strony Rosji.

– Polski prezydent jest liderem myśli proukraińskiej w Europie. Bardzo to doceniamy, bo wiemy, że nasze stosunki nie były różowe. Pod wpływem agresji pan prezydent zajmuje bardzo twardą pozycję. Polska jest największym państwem w centrum Europy. Państwa, które dobrze znają Rosję, mogą to oceniać z punktu widzenia historycznego. Są też na pierwszej linii zagrożenia. Wiedzą, że lepiej jest walczyć razem z Ukrainą niż bez niej – ocenił.

Mimo że wojna nadal trwa, wielu uchodźców zdecydowało się powrócić do swojej ojczyzny. Lew Zacharczyszyn wskazał, że wpływ na to ma wiele różnych czynników.

– Pierwsza fala uchodźców była wywołana niepewnością i paniką. Polska otworzyła granice, wyjechały kobiety z dziećmi. Po pewnym czasie opadły emocje. Nawet najcieplejsza rodzina, która przyjmuje uchodźców, to ludzie obcy. Nie każdy też może też znaleźć tutaj pracę. Życie z zasiłków socjalnych nie jest najlepszym rozwiązaniem. Rodziny wracają do miejsc, które można określić jako bezpieczne – zaznaczył.

– Teraz Rosjanie zmienili taktykę. Mają nieograniczone zasoby amunicji i mogą pozwolić sobie, by niszczyć całe miasta. Dlatego niezmiernie ważne jest teraz, aby wesprzeć Ukrainę bronią dłuższego zasięgu. Dużo jest o niej rozmów, ale niestety jej tempo dostarczania nie jest tak skuteczne, jak byśmy chcieli – przyznał „Gość Dnia”.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj