Miasteccy radni jednogłośnie zdecydowali o przekazaniu dwóch milionów złotych dla gminnego szpitala. W poniedziałek odbyła się sesja nadzwyczajna w tej sprawie. Pieniądze mają zostać wykorzystane na spłatę kredytu. Choć „za” głosowali wszyscy zebrani rajcy, to większość uważa, że szpital zbyt często potrzebuje pomocy samorządu.
– W ciągu ostatnich ośmiu lat przekazaliśmy już dodatkowe jedenaście milionów złotych na ratowanie budżetu szpitala – mówi radny Mirosław Kwaśniewski. – Chciałbym uzmysłowić wszystkim, że to nie jest tak, że zawiniła jedna osoba [nawiązanie do odwołania Alicji Łyżwińskiej ze stanowiska prezesa szpitala – przyp. red.]. Chciałbym, abyście spojrzeli na informacje z 2020 roku z KRS. Kapitał własny szpitala wynosił 23 miliony. W tym roku po odjęciu tych wszystkich strat – został kapitał na jedynie trochę ponad 5 milionów złotych – dodaje.
TA SAMA SYTUACJA CO KILKA LAT
Radni wskazywali, że ze złą sytuacją finansową szpitala przychodzi im się mierzyć co kilka lat.
– Przypominam sobie czas, kiedy pani komisarz była prezesem szpitala. Na początku naszej kadencji przygotowywała plan naprawczy – mówił podczas sesji radny Przemysław Pakuła.
– Wtedy – mogę się mylić – ale z tego, co pamiętam, też chodziło o dwa miliony złotych [które miały zostać przekazane szpitalowi z budżetu gminy – przyp. red.]. Nie ma co ukrywać, rada zawsze była przychylna szpitalowi i chciałbym, żeby to mocno dziś wybrzmiało. Radni pomagali i pomagają placówce, zależy nam na jej dobru. Jednakże pamiętam, że w tamten dzień, kiedy głosowaliśmy nad przekazaniem dodatkowych środków szpitalowi, obecny przewodniczący komisji budżetowej, pan Zabrocki, pytał „ile jeszcze?”. Mam wrażenie, że wtedy padła odpowiedź, że dwa miliony wystarczą. Minęły trzy lata i znów stajemy przed podjęciem decyzji o przekazanie kolejnych środków.
BŁĘDNE KOŁO
Radny Witold Zajst mówił o tym, że niepokojącą regułą staje się konieczność łatania finansów gminnych spółek.
– Zależy mi na tym, aby jednak było efektywne zarządzanie – mówił Zajst.
– Pieniądze są, zarządzamy, jest wynik. Dzisiaj trochę przyzwyczailiśmy się, że jak są problemy, to przychodzimy do gminy i gmina „sponsoruje”. Nie tego oczekuję jako radny. Oczekuję efektów od zarządzających spółkami, żebyśmy nie wpadli w błędne koło, że co jakiś czas, kiedy nie udaje się pozytywnego wyniku osiągnąć, to zarząd zwraca się do samorządu z prośbą o ratunek. I tak bez końca – dodał.
NIEISTOTNE, KTO ZAWINIŁ
Na koniec głos zabrała pełniąca obowiązku burmistrza Miastka Renata Kiempa. Obecna komisarz, a była prezes szpitala, zaznaczała, że nie chce wchodzić w narrację, kto jest winny złej kondycji finansowej placówki, bo celem sesji było zdecydowanie o tym, czy pomoc zostanie spółce udzielona.
– Mówi się o tym, że szpital jako spółka powinien się sam finansować, ale warunki rynkowe na to nie pozwalają – odpierała zarzuty komisarz Miastka.
– Szpital pełni jednak też ważną funkcję społeczną i o tym przede wszystkim powinniśmy pamiętać. Ale pamiętajmy również o tym, że szpital nie jest tylko kosztem dla gminy. Tam pracuje ponad 300 osób, z czego 231 osób płaci podatki tu, na miejscu. To jest ponad 2,7 mln złotych, z czego ponad milion złotych wpływa do budżetu gminy jako dochód.
W czerwcu personel ze względu na problemy finansowe placówki otrzymał wynagrodzenia z opóźnieniem.
Kinga Siwiec/aKa