Wojna na Ukrainie trwa. Niedługo minie pół roku od dnia, w którym Rosja rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na ten kraj. Jak sytuacja za naszą wschodnią granicą wpływa na to, co dzieje się w Polsce? Czy mamy powody do niepokoju? Między innymi o tym Robert Silski rozmawiał z dr. hab. Grzegorzem Pietrkiem, dyrektorem Instytutu Nauk o Zarządzaniu i Jakości Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach i ekspertem ds. bezpieczeństwa.
Starołacińska sentencja mówi: „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”. Czy tak powinniśmy myśleć, obserwując to, co dzieje się od pół roku na Ukrainie?
– W obecnym czasie nie mamy innego wyjścia. Wojna na Ukrainie faktycznie toczy się od 2014 roku, my oczywiście nie mieliśmy takiego przekonania jako społeczeństwo, że ona może nam zagrażać. W tej chwili widzimy, że ta wojna w każdej chwili może przerodzić się w taką, która i nam będzie zagrażała. Jak najbardziej powinniśmy dążyć do tego, żeby nasze zdolności reagowania samodzielnie, ale też zdolności sojusznicze były takie, abyśmy mogli – przynajmniej przez ten pierwszy okres, gdybyśmy zostali, czego mam nadzieję nie będziemy musieli doświadczyć – w pewien sposób zareagować, powstrzymać, a później prowadzić działania sojusznicze w ramach układu natowskiego, w ramach odpowiednich artykułów – czwartego i piątego. Jak najbardziej tą sentencję „Si vis pacem, para bellum” trzeba brać pod uwagę i widzimy, że te ruchy są dokonywane – zaznaczył dr. hab. Pietrek.
Podczas niedawnego szczytu NATO w Madrycie prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że w ramach wzmacniania wojskowej obecności USA w Europie, w Polsce będzie stale stacjonować amerykańskie dowództwo. To jest realne wzmocnienie naszego bezpieczeństwa, czy symboliczna, ale mimo to ważna decyzja?
– Najłatwiej powiedzieć: i to, i to. Do tej pory mieliśmy oczywiście natowskie jednostki, czy pewnego rodzaju mieszane pododdziały. One były bardziej związane ze sztabem, z dowodzeniem, czyli chociażby Korpus Północno-Wschodni w Szczecinie, czy w innych miejscach. Mieliśmy też od pewnego czasu pewne jednostki bojowe na naszym terenie, w tej chwili przeniesienie tego dowództwa oczywiście podnosi rangę, prestiż. Zakładam, że głownie będziemy mówili o przerzuceniu części wojsk, które będą mogły wejść do bardzo szybkich działań, z Niemiec na nasz teren i to jest między innymi podbudowa. To jest istotne, że tutaj będzie ten sztab i on będzie w pewien sposób łączony: dla naszego kraju i dla Rumunii, więc to jest taki teatr działań. Oczywiście wszystkiego do końca nie wiemy, jak to ma się odbywać, ale to są takie właśnie założenia – dodał.
aKa