Mobbing w USC, nieprawidłowości w GZDiZ. Problemów w gdańskich instytucjach nie da się ukryć

(fot. Radio Gdańsk)

Z kontroli Państwowej Inspekcji Pracy wynika, że w gdańskim urzędzie stanu cywilnego dochodziło do mobbingu. Mimo to kierowniczka nie poniosła kary, a miasto przeprowadziło tylko szkolenie antymobbingowe oraz rozmowy. W audycji „Samorządowy Piątek Radia Gdańsk” Joanna Stankiewicz poprosiła o komentarz gdańskich radnych: Beatę Dunajewską (Wszystko dla Gdańska) i Przemysława Majewskiego (Prawo i Sprawiedliwość).

Przemysław Majewski stwierdził, że nie jest zaskoczony informacjami o mobbingu w postaci agresji słownej, nękania i zlecania zadań poniżej lub powyżej kompetencji w urzędzie stanu cywilnego. – Spodziewaliśmy się takiej reakcji, bo kiedy rok temu dostaliśmy od urzędników pierwsze sygnały o tym, że źle się dzieje w USC, to poprosiliśmy o spotkanie z panią dyrektor; do tego spotkania nie doszło. Potem udaliśmy się do Państwowej Inspekcji Pracy z prośbą o to, żeby przeprowadziła kontrolę; dostaliśmy wówczas zapewnienie, że ta kontrola będzie szczegółowa i potrwa wiele miesięcy. Tak naprawdę w sierpniu pojawiły się wyniki, które potwierdzają zarzuty stawiane przez pracowników dyrekcji USC, że dochodziło tam do mobbingu, pracownicy zwalniali się, nie chcąc tam pracować, a najlepszym przykładem jest to, że, jak sprawdzimy ostatnią rekrutację do USC, to jest tam rekrutacja na pięć stanowisk, zgłosiły się dwie osoby, ale zaraz po procesie rekrutacyjnym zrezygnowały z pracy – przypomniał.

Beata Dunajewska negowała natomiast fakt mobbingu. – W każdej jednostce podległej miastu Gdańsk są pewne procedury antymobbingowe i one zostały wdrożone. Proszę pamiętać, że rozmawiamy o chyba najgorszym okresie w ostatnich latach, czyli o czasie pandemii, kiedy w styczniu mieliśmy rekordową liczbę zgonów, więc pracownicy byli przepracowani; to oczywiste i jasne. Skierowano tam więc dodatkowe siły. W takich sytuacjach zawsze staram się rozmawiać o faktach i niestety pracownicy USC nigdy nie zgłosili się do mnie z prośbą o interwencję; gdyby taka sytuacja była, oczywiście interweniowałabym, podobnie jak radni Prawa i Sprawiedliwości. Szkolenia antymobbingowe raz na dwa lata są obowiązkowe, a jeśli chodzi o przeprowadzoną ankietę, też taką wypełniam, pracując w jednostce kultury. Są anonimowe; każdy może się wypowiedzieć i prawdopodobnie na podstawie ankiet taka informacja poszła gdzieś dalej – mówiła.

Radni odnieśli się też do nieprawidłowości w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni, gdzie urzędnik odpowiedzialny za przetarg okazał się wspólnikiem zwycięzcy postępowania. Ukarano wtedy kilku pracowników, dwie osoby zwolniono.

Przemysław Majewski wskazywał, że słynna sprawa wypasu owiec na Wypasie Motławy odzwierciedla liczne problemy GZDIZ. – Niestety, w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni od wielu lat dzieje się źle i potwierdzają to wyniki kontroli przeprowadzonej przez odpowiednią komórkę urzędu miasta. Już pierwsza kontrola dotyczyła stricte zamówienia na wypas owiec na Opływie Motławy. Pokazywała na przykładzie tego zamówienia, że dochodziło do wielu nieprawidłowości na przestrzeni kilku miesięcy; to były kwestie poświadczania nieprawdy, związane z nieodpowiednimi dokumentami, z brakiem dokumentów źródłowych. Wówczas wyciągnięto konsekwencje, natomiast wkrótce odbyła się także szersza kontrola, która dotyczyła 25 losowych zamówień. Pani prezydent wskazała, że na podstawie tej kontroli zdecydowała się zwolnić dyrektora Szymańskiego i kierownika Witkowicza. Z radnym Andrzejem Skibą pokazaliśmy też na przykładzie dwóch zamówień, do których otrzymaliśmy dokumenty z GZDiZ, że tam już od 2018 roku dochodziło do takich rzeczy, że na przykład dyrektor podpisywał się pod umową, która obowiązywała wcześniej, niż oferent został powiadomiony o tym, że wygrał w postępowaniu – informował, sugerując, że dyrektor GZDIZ powinien zostać zwolniony.

Beata Dunajewska polemizowała z tą tezą. – Opieram się na faktach, czyli na tym, co zostało udowodnione przez biuro kontroli i jakie ruchy wykonano: najpierw został zwolniony pracownik, który, jak się okazało, nieuczciwie rozstrzygał przetargi, a na kolejnym etapie pani prezydent podjęła decyzję o zwolnieniu bezpośrednich przełożonych. Jeżeli są jakiekolwiek dowody w ramach tej kontroli, że pan dyrektor Kotłowski coś zaniedbał, że z jego przyczyny działy się pewne rzeczy, to oczywiście nie będę go bronić, ale umówmy się, że decyzja zawsze jest wyłącznie po stronie pani prezydent. Czy w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni dzieje się źle? Są też pozytywy i trzeba na nie patrzeć. Pan dyrektor Kotłowski prowadzi tę jednostkę bardzo długo. Nie wiem, czy są jakieś dowody na zaniedbania z jego strony, jeżeli tak, to jestem oczywiście za zwolnieniem i nie będę się tego wstydzić, natomiast takich dowodów prawdopodobnie nie było, skoro pani prezydent nie podjęła decyzji o dymisji – twierdziła.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj