Laptop zgubiony, właścicielka zrozpaczona. Przedstawiamy niecodzienną historię komputera z Gdyni. Zgubiony laptop przebył długą drogę, ale w końcu wrócił do swojej właścicielki. Akcja z laptopem w roli głównej rozpoczęła się w poniedziałek po południu. Pani Mariola wracała z uczelni do domu. Gdy wysiadła na przystanku niedaleko swojego domu, zauważyła, że nie ma torby z laptopem.
Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że zgubiłam komputer, na którym mam wszystkie zdjęcia z ostatnich lat. Były tam dokumenty, maile i co najważniejsze jedyna kopia mojej pracy licencjackiej, mówi studentka.
Pani Mariola ruszyła na poszukiwania. Niestety, nie przyniosły one skutku. Nie udało jej się ponownie „złapać” autobusu, którym jechała. Na niewiele zdały się także odwiedziny w Zarządzie Komunikacji Miejskiej, ponieważ nikt nie zgłosił kierowcy, że znalazł w autobusie komputer. Laptopa nie było także w sklepie, w którym wcześniej robiła zakupy.
Do domu wróciła załamana. Na szczęście jak mówi, do akcji wkroczył jej znajomy Sebastian. Postanowił odtworzyć trasę, którą przebyła Mariola. Studentka podejrzewała, że komputer zostawiła w autobusie. Jej znajomy udał się więc do siedziby ZKM. Każdy pojazd jeżdżący po Gdyni jest wyposażony w monitoring.
Pracownicy sprawdzili zapis z kamer i tam pierwsze zaskoczenie. Mariola nie miała komputera w autobusie. Sprawdzili także zapis z innej kamery, która rejestruje to, co dzieje się na przystanku. Tutaj kolejne zaskoczenie, również na przystanku Mariola miała tylko siatkę z zakupami, ale po torbie z laptopem nie było ani śladu.
Miejscem, które kobieta odwiedziła wcześniej, był jeden z gdyńskich marketów. Również tam pan Sebastian poprosił kierownika o przejrzenie monitoringu. Tym razem sprawdzenie zapisu kamer okazało się pomocne.
Na monitorach było doskonale widać, jak pani Mariola zostawia komputer przy jednym ze stoisk. Torbę znalazło starsze małżeństwo i podało ją pracownicy sklepu. Jednak kobieta nie zostawiła torby w punkcie informacyjnym. Nie zawiadomiła też o znalezisku policji, tylko…zabrała komputer do domu.
Tłumaczyła, że wzięła laptopa ze sobą, bo z domu chciał zawiadomić policję. Nie zrobiła tego jednak, mimo że komputer był w jej posiadaniu przez kilkanaście godzin.
Nie wiem, czy ta osoba mówiła prawdę, czy nie. Dla mnie najważniejsze jest to, że udało się odzyskać komputer, mówi studentka.
Pracodawca najprawdopodobniej nie dał jednak wiary tłumaczeniom swojej podwładnej, bo jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zwolnił ją z pracy.