W związku z problemami energetycznymi na Ukrainie, do Polski zimą może przyjechać kolejna fala uchodźców. Konieczne będzie zapewnienie im lokum, ale także pracy. Jak się na to przygotować? Na ten temat Iwona Wysocka rozmawiała z Piotrem Urbańczykiem, wiceprezesem Impel, oraz Romanem Walasińskim, prezesem Swissmed.
– To będzie trochę inna fala: uchodźców świadomych sytuacji i przygotowanych na uchodźstwo. Wiosną miliony osób przekraczały granice nieprzygotowane. Wydaje się, że ta fala będzie dla nas, sąsiadów, nieco łatwiejsza. Trzeba zrobić wszystko, żeby dobrze się do niej przygotować. Zarówno pod względem administracyjnym, formalno-prawnym, jak i socjalnym. Myślę, że to wypadnie lepiej. W naszej organizacji powstały specjalne sekcje, które przygotowują się na nową falę migracji. Prowadzone są też kursy językowe. Wydaje się, że jeśli spotkamy się z sytuacją następnej fali, ona będzie bardziej uporządkowana i przewidywalna. Wydaje się, że od strony ekonomicznej będziemy mieli nieco łatwiej. Statystyki mówią, że około 80 proc. osób, które przybywają z Ukrainy, ma zatrudnienie. Z podobnymi statystykami będziemy mogli spotkać się za chwilę – ocenił Walasiński.
– Wydaje się, że ta fala będzie odmienna, ale chyba nie będzie łatwiejsza. To będą głównie kobiety, dzieci i osoby niezdolne do podjęcia misji wojskowej. Zetkniemy się z jeszcze większą grupą osób, których adaptacja na polskim rynku pracy może być jeszcze bardziej utrudniona. Już w tej chwili, pomimo że przyjechały setki tysięcy osób, spotykamy się z wieloma barierami. Wyjątkowo silna jest bariera językowa. Obawiam się, że osoby, które przyjadą teraz, będą jeszcze bardziej z głębi Ukrainy. Adaptacja może być dla nich jeszcze trudniejsza. W pierwszej fali społeczeństwo polskie zdało ten egzamin na piątkę. Liczę na to, że tym razem organizacje rządowe przejmą ciężar organizacji pobytu tych osób w naszym kraju – zaznaczył Urbańczyk.
ua