Marszałek województwa pomorskiego stanął w obronie związkowców ze Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie. Chodzi o manifestację z kwietnia przed Urzędem Marszałkowskim w Gdańsku. Kilkudziesięciu pracowników szpitala spacerowało z transparentami po chodniku w obronie swoich wynagrodzeń. Związkowcy w tym czasie rozmawiali z wicemarszałek województwa.
Policja uznała manifestację za nielegalną i wszczęła postępowanie. Marszałek Mieczysław Struk zwrócił się do policji z prośbą o niewyciąganie konsekwencji wobec pracowników szpitala. – Wystąpiłem do organów policji, aby potraktowała interwencje związkowców pod Urzędem Marszałkowskim jako protest, który nie zakłócił normalnego funkcjonowania urzędów marszałkowskiego i wojewódzkiego oraz nie zakłócał normalnego ruchu ulicznego w rejonie Okopowej w Gdańsku – mówi marszałek Struk.
Związkowcy gestem marszałka są zaskoczeni i nie kryją zadowolenia. – Bardzo się cieszymy, że pan marszałek nie dostrzegł w naszych działaniach niczego niestosownego. Traktujemy to jako wyraz dobrej woli. Liczę, że policja odstąpi od ukarania nas, bo nie popełniliśmy żadnego wykroczenia, mówił reporterowi Radia Gdańsk Arkadiusz Błaszczyk ze Związku Zawodowego Lekarzy.
Tymczasem jak nieoficjalnie ustalił Grzegorz Armatowski, prośba marszałka niewiele pomogła. Postępowanie cały czas trwa i jeśli policja uzna, że popełniono wykroczenie, sprawa trafi do sądu.