Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz nie widzi przeszkód dla spotykania się z sędziami sądów powszechnych – nie tylko na oficjalnych spotkaniach ale również prywatnie, w restauracji. – Dla mnie jest zaszczytem, że do Gdańska, Sopotu, na Pomorze przyjeżdżają ludzie, którzy często samotnie walczą o to, żeby przywrócić praworządność w Polsce – komentuje sama zainteresowana.
Jak ujawniliśmy TUTAJ, w Narodowym Dniu Niepodległości w Sopocie spotkali się włodarze Sopotu i Gdańska z sędziami sądów powszechnych, którzy protestują przeciwko reformie sądownictwa. Oficjalne spotkanie odbyło się w sopockim Multikinie, a wcześniej – w kameralnym gronie – rozmawiano w jednej z sopockich restauracji. Ponieważ Urząd Miejski w Gdańsku nie odpowiedział na pytania Radia Gdańsk w sprawie zorganizowanego poczęstunku, o sprawę zapytaliśmy bezpośrednio Aleksandrę Dulkiewicz.
– Mam nadzieję, że pan zada pytanie pomorskim posłom PiS, co robią, żebyśmy mogli wypełnić wymogi praworządności tak, żeby otrzymać pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy czy inne środki unijne – zaczęła prezydent Gdańska.
Po chwili wyjaśniała, że w Sopocie był pokaz filmu dotyczącego „prześladowania sędziów”, w którym wzięła udział. Wyjaśniała, że „wcześniej spotkali się na posiłku” i „myśli, że to nie jest nic dziwnego”. Prezydent Gdańska stwierdziła, że „zaszczytem dla niej jest, że do Gdańska, Sopotu, na Pomorze przyjeżdżają ludzie, którzy często samotnie walczą o to, żeby przywrócić praworządność w Polsce”. Dodała, że „cieszy się bardzo, że miała okazję porozmawiać z sędziami Tuleyą, Juszczyszynem, Markiewiczem czy Zabłudowskim”. W spotkanie – według słów Aleksandry Dulkiewicz – zaangażowani byli też prokuratorzy ze stowarzyszenia Lex Super Omnia.
NEO-KRS A STEFAN W.
Prezydent Gdańska, jakoby uzasadniając konieczność angażowania się w protesty części środowiska sędziowskiego, twierdziła, że reforma sądownictwa może mieć wpływ np. na proces Stefana W., oskarżonego przez prokuraturę o zabójstwo Pawła Adamowicza. – Praworządność to jest coś bardzo ważnego. Toczy się proces Stefana W., jest to skład trzyosobowy. Jedna z osób z tego składu jest sędzia powołany przez neo-KRS. Nad tym postępowaniem, jak nad wieloma innymi, wisi widmo tego, że ktoś może to postępowanie podważyć – przekonywała.
Dalej prezydent Gdańska stwierdziła, że jej marzeniem – jako obywatelki Gdańska, Polski i Unii Europejskiej – jest to, żeby w Polsce była przestrzegana praworządność. – Mam nadzieję, że taki czas wreszcie przyjdzie – zaznaczała.
KONSUMPCJA ROLĄ PREZYDENTA
Tłumacząc powody, dla których udała się na poczęstunek w restauracji, Dulkiewicz tłumaczyła, że konsumpcja wpisana jest w charakter jej pracy. Nie widziała też powodów, dla których wspólny posiłek z sędziami miałby się nie odbyć.
– To samo pytanie można by zadać, czy powinnam jeść śniadanie czy obiad z przedstawicielem jednej czy drugiej firmy. Czy powinnam się spotykać z przedstawicielami różnych stowarzyszeń, bo to stowarzyszenie może startować w konkursie na realizację zadania w mieście z zakresu kultury, zdrowia czy spraw społecznych – tłumaczyła, dodając, że „jej pracą, jako prezydenta, jest spotykanie się z ludźmi”.
– Moim interesem jako obywatelki jest to, żeby doprowadzić do powrotu praworządności w Polsce – oświadczyła Dulkiewicz.
KTO MOŻE SIĘ WYŁĄCZYĆ?
W odpowiedzi na argumenty, że tego typu spotkania mogą – hipotetycznie – rzutować na sposób orzekania sędziów sądów powszechnych w sprawach związanych z miastem, prezydent Gdańska odwołała się do pojęcia wyłączenia sędziego ze składu orzekającego. – Jest to zarówno uprawnienie po stronie podsądnego, ale także sędzia może sam się wyłączyć, jeśli uzna, że jakaś relacja czy znajomość może wpływać na wynik postępowania sądowego – powiedziała.
Aleksandra Dulkiewicz wyjaśniła także, że w torbie prezentowej sygnowanej logo miasta – którą widać na ujawnionym nagraniu – znajdowała się bluza promocyjna z grafiką stoczniowych dźwigów.
Bartosz Stracewski