Było już o urodzinach, które coraz bardziej wypierają imieniny. Ponoć dlatego, że mają „bardziej indywidualny charakter” . Niektórzy obwiniają nawet za to postępującą globalizację i tylko patrzeć, a okaże się, że winni są również dziennikarze i cykliści. Tymczasem akurat 3 lipca obchodziliśmy Św.Tomasza Apostoła, patrona Indii i Portugalii, Rygi i Zamościa, architektów, budowniczych, cieśli, kamieniarzy, murarzy, stolarzy, małżeństw i teologów. Oraz geodetów, których wymieniam osobno, bo akurat tylu naraz rzadko się widuje, ilu właśnie miałem zaszczyt spotkać w Gdyni. Akurat z fachowcami tej branży jakoś nigdy nie miałem do czynienia, ale od czegóż źródła!
Nonsensopedia, podaje, że charakteryzują się metrowym krokiem i łatwo ich zauważyć dzięki odblaskowym (pomarańczowy lub żółty) uniformom widocznym ze szczytu latarni morskiej w Ustce oraz z Giewontu (jednocześnie). A w ogóle – to specyficzny gatunek ludzi, którzy chodzą z aparatami opartymi na technologii NASA i robią mnóstwo pomiarów (niejednokrotnie powtarzanych). Ich działalność można poznać po dziwnych śladach zostawionych nie tylko w zbożu, ale i w innych równie nietypowych miejscach.
Tymczasem – to już całkiem serio – nawet nad morzem, mało kto wie, że bez takiego fachowca nie mogła się kiedyś obejść nawet stocznia przy budowie kontenerowców. I przez wiele lat miał z tym do czynienia Krystian Kaczmarek, obecny Geodeta Województwa Pomorskiego.
Natomiast powszechnie wiadomo, że relacje między inwestorami i właścicielami nieruchomości, a geodetami i ich władzą centralną to temat bez dna i bez końca. Daleko im do sielanki. Absurdy prawne, fatalna jakość danych ewidencyjnych i przewlekłe procedury urzędnicze sprawiły, że w ubiegłym roku wystosowano nawet dramatyczny apel do głównego geodety kraju. Oczekuje się od niego modernizacji polskiej geodezji i kartografii, jako że w geodezji upatruje się „głównego hamulcowego” inwestycji budowlanych.
Zaś na Geoforum napisano dosłownie tak: „Wszelkie europejskie statystyki wskazują, że najwięcej geodetów jest w Polsce, a nasza administracja geodezyjna jest jedną z bardziej rozbudowanych i sformalizowanych struktur w Europie”.
Czyli, siąść i płakać?!
Niekoniecznie. Właśnie tuż po św. Tomaszu geodeci z 19 pomorskich powiatów spotkali się w Gdyni, usiedli i nie dość, że nie zapłakali, to jeszcze podpisali porozumienie. Jak najbardziej służące dobrej sprawie: zdobywaniu pieniędzy krajowych i europejskich na modernizację bazy danych geodezyjnych i kartograficznych. Dzięki temu powstać mają u nas pełne zbiory wszelkich danych, łatwo dostępne dla potrzebujących. Nie tylko bardzo przydatne inwestorom, ale służące m.in. lepszemu gospodarowaniu przestrzenią i bezpieczeństwu przeciwpowodziowemu.
Nasi specjaliści poszli za przykładem czterech innych województw, które już podjęły współpracę z Głównym Urzędem Geodezji i Kartografii, chcąc poprawić u siebie dokładność ewidencji gruntów oraz stworzyć zintegrowany systemu informacji o nieruchomościach.
Jednak mimo, że spotkanie miało bardzo oficjalny charakter (garsonki, garnitury, krawaty), to przecież Imieniny, a zwłaszcza takie są też okazją:
1.do refleksji, czyli cytat z Papieża Grzegorza Wielkiego „Więcej pomaga naszej wierze niewiara Tomasza, niż wiara apostołów”;
2.do żartów. Anna Mikolajczyk – Geodeta m. Gdyni, na pytanie, czy geodeci mają poczucie humoru, odpowiada, że „Geodezyjne”.
3. do reportażu z frontu robót: 6:44 dla osób o mocnych nerwach: http://www.joemonster.org/filmy/31705 (niecierpliwi – przewinąć do 5:25)