– Łatwo jest krytykować będąc w opozycji. Teraz w opozycji będzie Platforma, ale my nie będziemy krytykować, tylko rozliczać pana Jerzego Wilka z jego wszystkich obietnic wyborczych. Jestem przekonany, że w wyborach za półtora roku PO przedstawi dobry program – powiedział w Rozmowie kontrolowanej wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie ministrze, witamy.
Sławomir Neumann: Witam panią, witam państwa, dzień dobry.
AM: Co prawda tematy służby zdrowia są najważniejsze i dużo ważniejsze niż polityka elbląska, ale niech Pan pozwoli, że zaczniemy od tego co się zdarzyło w Elblągu. Zmartwił się Pan, że wasza kandydatka przegrała, a wygrał kandydat PiS, Jerzy Wilk?
SN: Oczywiście. Chyba każdy z członków, sympatyków, wyborców Platformy się zmartwił. Po to startuje się w wyborach, żeby wygrywać. Dla nas rzeczywiście sytuacja w Elblągu była i pozostała ciężka. Po odwołaniu naszego prezydenta, dostaliśmy tam naprawdę żółtą kartkę, zahaczającą o pomarańczową, za zachowanie naszych kolegów. Eli Gelert nie udało się tego odrobić, chociaż wynik otrzymała przyzwoity. Niewielka strata, ale nie udało się odrobić tych strat, które ponieśliśmy wcześniej.
AM: Wszystkie obietnice składane w Elblągu teraz trzeba będzie wypełnić.
SN: My swoje wypełnimy, bo nie było tam obietnic na wyrost. Natomiast jestem ciekaw czy prezydent Wilk i PiS przekopie teraz Mierzeję Wiślaną, jak obiecywali. Bo zaklinali się w Elblągu, że tę Mierzeję przekopią. Do wyborów samorządowych mają 1,5 roku i będę sprawdzał za 1,5 roku.
AM: Prezydent Wilk raczej nie zrobi przekopu Mierzei Wiślanej.
SN: Dlatego nie opowiada się takich rzeczy w kampanii wyborczej.
AM: Nie, to prezes Kaczyński opowiadał. Pan dobrze wie, że to trzeba sfinansować z budżetu państwa, a nie z budżetu miasta Elbląga.
SN: Ale kiedy myśmy to mówili, to zostaliśmy od czci i wiary odsądzeni, także w paru debatach medialnych. Jeżeli prezes Kaczyński wziął odpowiedzialność za pana prezydenta Wilka i wspólnie obiecywali przekopanie Mierzei, to za 1,5 roku zapytamy ich gdzie jest ten przekop.
AM: Liczy Pan na to, że teraz będziecie punktować pana Wilka włącznie z kampanią wyborczą i że odzyskacie tę władzę w Elblągu?
SN: Jestem przekonany, że Platforma przedstawi dobrą ofertę w wyborach za 1,5 roku. To jest prawo opozycji. W Elblągu jesteśmy teraz opozycją. Krytykuje się łatwo i to pan prezes Kaczyński pokazuje na co dzień, będąc w opozycji do nas. I to cały czas narzekając i marudząc. Teraz w Elblągu może nie będziemy marudzić, ale będziemy starali się zweryfikować obietnice pana Wilka, który został prezydentem i pana prezesa Kaczyńskiego, który wziął za niego odpowiedzialność. Będziemy domagali się realizacji obietnic w imieniu Elblążan. Bo na podstawie tych obietnic otrzymał taki, a nie inny wynik wyborczy. To już jest normalna gra w demokracji.
AM: Panie ministrze, to co się zdarzyło w Elblągu to jest sygnał dla całej Polski, że w dużych miastach może wygrać PiS i że w ogóle PiS może wygrać wybory. Czy to jest początek końca rządzenia Platformy Obywatelskiej?
SN: Nie, nie sięgałbym tak daleko. Wybory samorządowe mają inną specyfikę. A już wybory prezydenckie, na burmistrza czy na wójta są zupełnie inne. W Elblągu one miały duży charakter polityczny. Elbląg był też specyficznym miastem dla Platformy. Myśmy…
AM: …odpuścili sobie to miasto.
SN: Absolutnie nie. Skłamałbym, gdybym tak powiedział. Ale tam straciliśmy prezydenta, który został odwołany w referendum. I został odwołany, nawet nie za inwestycje, które prowadził czy za jakieś działania.
AM: Trochę za swoją własną butę.
SN: Za butę i arogancję. Dlatego to bardzo trudny teren. Dzisiaj sondaże wyraźnie pokazują, że PiS rzeczywiście jest na pierwszym miejscu. To pokazuje, że oczywiście mogą wygrać.
AM: Ludzie już nie boją się PiS.
SN: To nie jest kwestia obaw. Ale jest całkiem spore grono młodych osób, które weszło już w wiek dojrzały, a nie pamięta rządów Jarosława Kaczyńskiego. To nawet z tego może wynikać. Ale sprawa jest dość prosta.
AM: Panie pośle, to chyba zaklinanie rzeczywistości.
SN: Nie.
AM: To jaka to jest grupa tych młodych ludzi, którzy nie pamiętają jak rządziło PiS, która poszła głosować w Elblągu? To chyba lekka przesada.
SN: Ale i dorośli zapominają, bo pamięć ludzka jest zawodna. I z historii, przeszłości pamięta się raczej rzeczy dobre, niż złe. Pomijając to, PiS rzeczywiście dzisiaj góruje w sondażach nad Platformą. To jest powód do naszej wewnętrznej mobilizacji. Natomiast wczoraj było 7 lipca, niedziela, wybory w Elblągu, wygrał je pan Wilk. Kolejne wybory będą za rok do Parlamentu Europejskiego i to będzie rzeczywisty test polityczny.
AM: Jeszcze będą w Warszawie.
SN: Będą lub nie będą, zobaczymy. Na razie nie ma tych podpisów złożonych. Prawdziwe wybory partyjne, sondaż będzie w czerwcu przyszłego roku przy wyborach europejskich, które też mają pewną skazę, bo w takich wyborach najczęściej lepiej wypadają partie skrajnie antyeuropejskie. To mobilizuje elektorat. Ale to będzie prawdziwy sondaż. Zobaczymy co będzie za rok. Potem za 1,5 roku mamy wybory samorządowe. Będą kolejną próbą starcia między Platformą, a PiS. Bo te wybory w Elblągu też pokazały, że tu nie ma innej alternatywy. Jest albo Platforma, albo PiS. I ci wszyscy, którzy myśleli albo marzyli o tym, że zajmą miejsce nasze czy PiS, także w Elblągu srogo się zawiedli. To powoduje, że scena polityczna jest dość mocno podzielona i dość mocno spolaryzowana na te dwa ugrupowania. Ale jak mówię, kolejne wybory są za rok, europejskie. Za 1,5 roku samorządowe, potem prezydenckie, a dopiero na końcu parlamentarne.
AM: Czyli nic się nie stało, z tego co Pan mówi.
SN: Oczywiście, że się stało. Szkoda.
AM: Ale Panie ministrze, coś się jednak stało, jeżeli chodzi o służbę zdrowia. Dlatego Pana pytam, bo Pan jest wiceministrem zdrowia i za tę służbę jakby odpowiada. Chociaż oczywiście nie jest Pan prezesem NFZ. Wiem, że tutaj w Gdańsku ma Pan dzisiaj rozmawiać. Z kim jest to spotkanie na temat specjalistyki? Każdy dzień przynosi nowe informacje, jeśli chodzi o ostatni konkurs. Dzisiaj np. czytam w Dzienniku Bałtyckim, że osoby, które z całego województwa dojeżdżały do Gdańska, by leczyć się z takich chorób, głównie jak borelioza w szpitalu zakaźnym, już nie będą tutaj leczone. Mają jeździć do Słupska. I chwała, że to będzie w Słupsku. Tylko, że z Kwidzyna do Słupska kawałek drogi. A to nie jest jedyny przykład. Czy naprawdę dobrze zrobiono te konkursy?
SN: Pod względem formalnym konkursy są dobrze przeprowadzone. Natomiast po tych pierwszych analizach, które otrzymujemy także z Gdańska, wiemy, że na niektórą specjalistykę są białe plamy w województwie. Tu akurat mamy jedną poradnię na województwo. I właściwie mógł wygrać każdy. Niestety polega to na tym, że lepsza oferta wygrywa. Natomiast skończyliśmy etap odwołań do pani dyrektor NFZ w Gdańsku.
AM: Żadne odwołanie nie zostało uwzględnione.
SN: Nie, kilka rzeczy zostało naprawionych. Natomiast teraz jest etap odwołań do pani prezes Pachciarz, do Warszawy. Na bieżąco rozmawiamy z panią prezes na temat Pomorza. Bo rzeczywiście widzimy w paru miejscach potrzebę przynajmniej ogłoszenia dodatkowych konkursów na to, żeby te białe plamy zostały zakryte. Pół biedy, kiedy jedna poradnia specjalistyczna traci kontrakt, a obok inna, lepsza wygrywa i ludzie nie mają daleko. Ale jeżeli są to odległości kilkudziesięciu kilometrowe, to zaczyna się robić problem. Dlatego bardzo poważnie to analizujemy. Musimy poczekać na rozstrzygnięcie tych odwołań. Wydaje się, że z części odwołań będzie mogła skorzystać także pani prezes i je przywrócić.
AM: Dobrze, ale mi się wydaje, że coś jest nie tak w tych postępowaniach konkursowych. Są zasady, w wyniku których np. takie województwa, jak nasze, 300 poradni, które dotychczas udzielało świadczeń specjalistycznych, po prostu te kontrakty traci. Jakaś taka rewolucja. Wyciągniecie jakieś wnioski czy pod koniec roku będzie taka zadyma w skali całego kraju?
SN: Myśmy wnioski wyciągali wcześniej, składając projekt zmian do ustawy o NFZ o większym regionaliźmie tych jednostek.
AM: Ale kiedy to będzie? Panie ministrze, to będzie może w połowie przyszłego roku.
SN: Pani redaktor, mówię o wyciągnięciu wniosków znacznie wcześniej. To, że teraz tak przebiega konkurs, wynika też trochę z tego centralnego spojrzenia na całą Polskę, z tych jednych reguł dla wszystkich. W piątek z kierownictwem Ministerstwa Zdrowia przyjęliśmy projekt ustawy krótkiej, czyszczącej, która pozwala niezależnie przeprowadzić konkurs na poradnie specjalistyczne przy szpitalach.
AM: Czy Pana zdaniem powinno być tak, że są szpitale, które mają poradnie i nagle tracą kontrakty? Przecież to jest oczywiste, że ktoś leczy się w szpitalu, a potem jest pacjentem poradni przyszpitalnej. Czy to nie jest oczywiste?
SN: Tak nie powinno być i dlatego przyjęty jest projekt szybkiej ustawy. Jeżeli szpital ma oddział, to poradnia powinna być inaczej kontraktowana. Po to, żeby była kompleksowość leczenia pacjenta. I to przygotowaliśmy w dzisiejszym stanie prawnym. Do konkursu stają wszystkie poradnie specjalistyczne, niezależnie czy ona jest przy szpitalu, czy jest obok, czy jest 20 kilometrów dalej. I to powoduje, że lepsza oferta wygrywa. Nie ma możliwości, i to wcześniej zakwestionował już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ustalania takiej lokalizacji, w której rozstrzyga się ten konkurs. Bo chodzi o równość podmiotów. I trochę sami sobie robimy problem, bo z jednej strony chcemy konkurencji i lepszej jakości usług, a kiedy wygrywają lepsze poradnie, tylko oddalone, wtedy mamy wszyscy o to pretensje. Tu ewidentnie jest problem.
AM: A docelowo powinno być tak? Bo ostatnio tu, w Rozmowie Kontrolowanej w Radiu Gdańsk wicewojewoda Michał Owczarczak o tym mówił. Powinno być tak, że podmioty publiczne powinny mieć większe prawo do dostępu do publicznych pieniędzy? A nie takie prywatne, które powstają ad hoc tylko po to, żeby skorzystać z dobrego kontraktu?
SN: To byłaby przesada w drugą stronę, bo nie pozwalałoby na wchodzenie nowych, dobrych podmiotów na rynek. Natomiast chodzi o to, żeby jakość i kompleksowość leczenia była promowana. Dla nas jakość i kompleksowość leczenia to jest np. poradnia przyszpitalna i oddział w szpitalu danej specjalności, który kompleksowo prowadzi pacjenta.
AM: Na te ustawę, co przyjęliście projekt w piątek to poczekamy chyba z rok.
SN: Do września.
AM: Ale co wtedy zrobi pomorski NFZ? Już nie zmieni tych konkursów, prawda?
SN: Będzie mógł rozpisać konkursy uzupełniające na poradnie przyszpitalne.
AM: Jak będą na to pieniądze.
SN: Oczywiście, że tak. Rozumiemy potrzebę i myślę, że te pieniądze też będziemy starali się znaleźć, żeby takie konkursy przeprowadzić.
AM: Panie ministrze, sporo słów krytyki padło tutaj z różnych stron pod adresem dyrektor pomorskiego oddziału NFZ, Barbary Kawińskiej. A Pan jak ocenia jej pracę w kontekście tego ostatniego konkursu?
SN: My jesteśmy w czasie kontroli, więc nie chciałbym teraz mówić jak naszym zdaniem ten konkurs został przeprowadzony. Naszym zdaniem został przeprowadzony zgodnie z prawidłami, i ze sztuką, i z tymi założeniami, które pani dyrektor otrzymała. Ale jak mówię, jest to etap jeszcze w czasie kontroli, bez zakończonego protokołu, więc nie chciałbym tutaj czegokolwiek przesądzać.
AM: Z kim się Pan dzisiaj spotyka? Czy to nieprawda, że się Pan spotyka?
SN: Nie, raczej się przyznaję do spotkań. Mamy wewnątrz Platformy spotkanie ludzi zajmujących się zdrowiem, także naszych radnych, którzy jednocześnie są pracownikami ochrony zdrowia, dyrektorami jakichś placówek. Chcemy o tym porozmawiać i też posłuchać tych problemów, które mają tu na miejscu z ich ust. Chociaż mamy też parę informacji dla nich jak to wyglądało, dlaczego np. ich placówki przegrały w niektórych konkursach. Ma to też znaczenie dla osób zarządzających, żeby wiedzieli jak przygotować się do konkursu. Bo samo to, że jest się publiczną jednostką, nie daje żadnej gwarancji zdobycia konkursu. Trzeba też dać dobrą ofertę.
AM: Dziękuję bardzo za rozmowę. Do usłyszenia.
SN: Dziękuję bardzo.