Radny KO o dziurze w budżecie Gdańska: nie wystarczy inaczej wydać 20 tys. zł, ubytki to kilkaset mln

Samorząd musi stosować obowiązujące prawo – tak radni Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miasta Gdańska tłumaczą porozumienie miasta z deweloperem. Chodzi o inwestycję na Cygańskiej Górze, gdzie mają powstać kolejne bloki. Mieszkańcy żalą się, że urzędnicy nie biorą pod uwagę ich głosu i przyjęli złe rozwiązania, które zaproponował deweloper. Cezary Śpiewak-Dowbór, przewodniczący klubu KO, który był „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, w rozmowie z Bartoszem Stracewskim stwierdził, że nie było innego wyjścia.

Radny odniósł się także do kwestii rekordowo dziurawego budżetu Gdańska na przyszły rok. – W przyszłym roku dojdziemy do ściany. Nie da się już więcej ciąć. Jeśli tendencja ograniczania samorządom wpływów podatkowych by się utrzymała, to będzie de facto likwidacja władzy samorządowej. Żeby działać, trzeba mieć środki. Bardzo ważną część budżetu stanowi edukacja. Tam nie ma czego ciąć. Miejmy nadzieję, że rok 2023 to będzie przesilenie i zmieni się władza centralna, która przestanie wycinać wpływy podatkowe samorządom, tylko będą one większe – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

W budżecie Gdańska na przyszły rok ma wystąpić rekordowy deficyt. Z drugiej strony radni opozycji mówią, że cięcia w budżecie władza powinna zacząć od siebie. Jednak według radnego Koalicji Obywatelskiej powinny zwiększyć się wpływy z podatków PIT.

– Przez kilka lat mieliśmy sytuację, że wydatki były mniejsze niż dochody. Rząd nie zabrał pieniędzy wprost, tylko zachęcił do przechodzenia na PIT ryczałtowy. Powinien też znaleźć tam udział samorządu. Wpływy z PIT to zawsze była istotna część budżetu samorządu. Rządowi nie ubywa, a samorządom ubywa – zaznaczył.

– To ważne, by opozycja pilnowała wydatków władzy. Natomiast pojedyncze rzeczy, które ktoś próbuje wytknąć palcem, to niewielkie kwoty w skali ubytków, które zostały zmniejszone systemowo. Tutaj mówimy o setkach milionów złotych. Jeśli radny wskazuje na jakiś wydatek, to jest to najczęściej to kilkadziesiąt tysięcy złotych. To dużo pieniędzy, ale nie można powiedzieć, że wystarczy w jednym miejscu inaczej wydać kwotę 20 tys. zł, jeśli ubytki są na poziomie kilkuset milionów złotych – ocenił Śpiewak-Dowbór.

„Gość Dnia Radia Gdańsk” był także pytany o planowaną inwestycję na Cygańskiej Górze. – Rząd wprowadził ustawę, która dała deweloperom skróconą ścieżkę uzyskania możliwości budownictwa wielorodzinnego. Rada gminy wprawdzie przeprowadza głosowanie, ale musi kierować się tylko przesłankami ustawowymi. W przypadku inwestycji na Zaspie uznaliśmy, że przesłanki nie są wypełnione. W przypadku przedsięwzięcia na Cygańskiej Górze jest zupełnie inny wniosek i inne podejście inwestora – przyznał.

– W lipcu około 300 mieszkańców podpisało się pod zastrzeżeniami co do tej inwestycji. Od tego czasu dużo się zmieniło, zwłaszcza kwestie wysokości zabudowy. Gdyby miasto chciało się upierać przy tym, by jeszcze bardziej to obniżyć, inwestor prawdopodobnie zaskarżyłby to do sądu administracyjnego i by wygrał. Po obniżeniu wysokości inwestor nie dostaje więcej niż mógłby dostać na zasadzie warunków zabudowy, a mieszkańcy otrzymują szereg inwestycji towarzyszących, których inaczej by nie było – mówił.

Mieszkańcy, którzy sprzeciwiają się budowie, podkreślają, że zależy im na tym, by nie zwiększył się ruch na drogach pod ich oknami. – Rozumiem dotychczasowych mieszkańców, którzy chcieliby, żeby ruch pod ich oknami się nie zwiększył. Propozycja poprowadzenia drogi z drugiej strony to prowadzenie drogi przez miejsce, gdzie wprowadziliśmy ochronę zieleni, aby zrobić tam park. Nie zgodzimy się, aby w miejscu, gdzie miał być park, zrobić drogę dojazdową. Byłoby to sprzeczne z założeniami – wyjaśnił Śpiewak-Dowbór.

– Jeśli inwestor nie skorzystałby z lex deweloper, wystąpiłby o warunki zabudowy. Przy nich nie byłoby żadnych inwestycji towarzyszących. Przy lex deweloper takie inwestycje będą. W moim odczuciu, jak na taką inwestycję, to będzie całkiem sporo. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że można byłoby zrobić jeszcze coś. Ale jeśli dojdziemy do granic możliwości negocjacyjnych, deweloper mógłby powiedzieć, że chce to zrobić na warunkach zabudowy i nie robić żadnych inwestycji – zaznaczył.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj