Niedziela! Jedyny wolny dzień w tym tygodniu, więc trzeba to wykorzystać. Pakujemy niezbędne rzeczy, zabieramy znajomych i wyruszamy za miasto! Chcemy popływać na kajakach i wreszcie odwiedzić polecaną przez wielu z Państwa Pierogarnię w Przywidzu.
Pan Mariusz już po pierwszym programie pisał: Pierogi naprawdę znakomite. Polecam osobiście ze szpinakiem i z łososiem i podał dokładne namiary na to miejsce, w tym mapę dojazdu.
Przywidz odwiedzam dosyć często i zawsze zwracam uwagę na ogromne szyldy z napisem PIEROGI, jednak nigdy nie udało mi się tam trafić. W styczniu, będąc po sąsiedzku na nartach, próbowałam dosyć aktywnie. Niestety chyba za późno zeszliśmy ze stoku, bo nie udało nam się owej pierogarni znaleźć.
Dojeżdżając na miejsce jesteśmy bardzo zaskoczeni. Po prawej ogromne tipi, jak się później okazuje organizowane są tam kolonie dla dzieci.
Jest również stadnina, wybieg dla koni, obok którego trawkę skubie osiołek. Piękne zabudowania z surowej, czerwonej cegły, a w piwnicy jednego z nich Pierogarnia.
Na szczęście już od bramy widzimy szyldy prowadzące do knajpki. Uff, bo inaczej moglibyśmy jej nie znaleźć!
W środku panuje półmrok, jak to w piwnicy. Jest tu kilka pomieszczeń, mnóstwo zakamarków i kilka stylowych dodatków związanych ze stadniną. Po prawej bar, gdzie gości obsługuje uśmiechnięta blondynka.
Pogoda zaczyna nas rozpieszczać, więc siadamy na zewnątrz. Wybieramy stolik na tarasie znajdującym się nad stawkiem, w bardzo przyjemnym miejscu. Mnóstwo roślinności, widać też starszego pana łowiącego ryby – krajobraz zdecydowanie niespotykany w mieście.
W Pierogarni dania zamawiamy i odbieramy sami przy barze, więc uzbrajamy się w cierpliwość i ustawiamy w kolejce. Jest niedziela, gości dosyć dużo choć, jak stwierdza pani z obsługi, zazwyczaj w weekendy jest ich więcej.
Menu jest proste. Do wyboru mamy barszcz z kołdunami, kilka rodzajów pierogów i napoje. Niestety kolejny raz nie mam szczęścia, kiedy stoję w kolejce, z menu zostają wykreślone pierogi z kaczką.
Tradycyjnie zamawiamy z Robertem, moim towarzyszem, dania na pół. Niestety w tym miejscu rozlanie barszczu do dwóch miseczek okazuje się niemożliwe, a kiedy zamawiamy po pół porcji danego rodzaju pierogów za każdym razem dopłacamy 50 groszy.
Ostatecznie próbujemy:
Pierogów z mięsem 9,5zł za 4 sztuki
Pierogów z pieczarkami 9,5 zł za 4 sztuki
Pierogów z dynią 8,5zł za 4 sztuki
Pierogów z truskawkami 8,5 zł za 4 sztuki
Pierogów ze szpinakiem 8,5 zł za 4 sztuki
Pierogów z wiśnią 8,5 zł za 4 sztuki
oraz kompotu 2,5 zł Na początek dostajemy kompot z wiśni i truskawek. Przepyszny, klarowny- tak jak lubię. Niestety żeby zjeść, z racji ogromnego obłożenia, musimy trochę poczekać. Kiedy z głośnika słyszymy „numerek siedem zapraszam” czujemy ulgę!
Sytuacja przy barze nieco mnie rozśmiesza. Barmanka podaje różne rodzaje pierogów zamawiane przeze mnie i moich znajomych w bardzo szybkim tempie. Prędko orientuję się, że coś się nie zgadza. Pierogi ze szpinakiem dostajemy w dwóch porcjach, a jestem pewna, że zamawialiśmy tylko jedną.
Kiedy zwracam na to uwagę słyszę – Zamawiałaś idź, idź już, zaraz następne będą, no idź. Po krótkiej wymianie zdań i kilku próbach odesłania mnie do stolika, wreszcie udaje mi się namówić panią, by sprawdziła zamówienie. Mam rację i zamiast kolejnych pierogów ze szpinakiem dostaję te, które zamawiałam.
Lekka wpadka, jednak w tym miejscu bardziej mnie bawi, niż denerwuje. Nie wiem, czy to z głodu, czy świeże powietrze tak na mnie działa.
Przejdźmy do jedzenia
Pierogi na słodko podawane są ze śmietaną, pozostałe ze skwarkami. Tradycyjnie, jak w domu. Trzeba przyznać, że od razu widać domowość podawanych pierogów. Ciasto jest idealnej grubości. Ani za grube, ani cienkie jak pergamin. Miękkie, nie ciągliwe, a do tego bardzo hojnie wypełnione farszem.
Mięso jest świetnie przyprawione, podobnie jak szpinak, mimo tego, że w pierogu występuje samotnie. Owocowe są lekko słodkie, deserowe, jednak bez przesady. Zachwyci zarówno dorosłych, jak i wybredne maluszki.
A co mnie zachwyciło? Pierogi uwielbiam, nie wyobrażam sobie świąt Bożego Narodzenia bez podsmażanych pierogów z kapustą i grzybami, a lata bez sezonowych pierogów z jagodami. Kiedy mam czas lepię własne a kiedy nie mam, kupuję gotowe w sprawdzonych sklepach, albo próbuję w restauracjach.
Poza domem najbardziej lubię nowe smaki, nietradycyjne. Z różnym skutkiem: raz próbuję pierogów z kurczakiem i upewniam się, że nie jest to dobrana para, innym razem obcych mi pierogów z soczewicą, które są wyśmienite.
W przywidzkiej Pierogarni z pewnością najbardziej zachwyciły mnie nowe dla mnie smaki. Obiadowe pierogi z pieczarkami i serem oraz deserowe z dynią w towarzystwie twarogu. Dawno nie jadłam tak smacznych i z pewnością będę próbowała przygotować je w domu.
Były wpadki, polecamy?
Na pewno do Pierogarni zaglądać będę. Może uda mi się kiedyś po zimowym szaleństwie spróbować pierogów z kaczką? Życzę sobie tego, a Państwu życzę równie smacznych doświadczeń. Bardzo dziękuję panom Mariuszowi i Arkadiuszowi za polecenie mi tego miejsca.
Pierogarnia znajduje się w Przywidzu na terenie ośrodka „Zielona Brama” ulica Gdańska 26. Filia znajduje się w Sopocie na ulicy Bohaterów Monte Cassino 7.
Ceny około 2 zł wyższe, a jak smakuje? Proszę sprawdzić i koniecznie dać mi znać.
Pozdrawiam i zapraszam do kontaktu: tester@radio.gdansk.pl