Berlin chciałby kierować europejską armią. Prof. Henryk Domański: Niemcy zawsze są i będą groźne

(Fot. wikimedia commons)

Niemcy zawsze są i będą groźne. Trudno sobie wyobrazić, żeby przestały – mówił w Radiu Gdańsk prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk. W ten sposób skomentował doniesienia o tym, że nasz zachodni sąsiad chciałby kierować europejską armią. Jak zauważyła prowadząca rozmowę Olga Zielińska, brzmi to niebezpiecznie.

– Oczywiście jest to niebezpieczne. Póki co, jest to jednak niegroźne, ponieważ Bundeswehra prawie nie istnieje. Od kilku lat mamy jednak świadomość, że jest to zagrożenie. Niemcy zawsze są i będą groźne – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Niedawno kanclerz Olaf Scholz powiedział, że Niemcy mają zamiar stać się gwarantem bezpieczeństwa w Europie. Prof. Domański był pytany o to, co oznaczałoby to dla Polski.

– Co byłoby dobre dla Polski w długiej perspektywie czasowej, poznaje się po konsekwencjach. Wypowiedź Scholza trzeba łączyć z wypowiedzią Macrona, który chciałby wrócić do status quo z okresu zimnej wojny. Wtedy Rosja była traktowana jako przeciwnik i wróg. Byłoby to odejście od polityki, którą chciały i być może wciąż chcą Niemcy i Francja – zauważył.

– Powrót do stanu sprzed 1989 roku z pewnego punktu widzenia nie byłby niczym złym. Nie uznajemy wtedy Rosji za mocarstwo przyjazne, z którym realizujemy stosunki handlowe itd. Będzie ona traktowana jako przeciwnik. Jeśli tak miałoby być, to dlaczego nie? Warunkiem jest wycofanie się Rosji z Ukrainy i wszystkich terytoriów, które zajęła. Ale w wypowiedziach nie ma o tym mowy. Z tego punktu widzenia jest to nie do przyjęcia – zaznaczył socjolog.

– Z wypowiedzi wynika, że Niemcy nie zmieniły swojego stanowiska do Rosji. Różni się ono od stanowiska polskiego, żeby traktować Rosję jako bezwzględnego wroga i coś z tym zrobić. Nasuwa się jednak pytanie: co? Sytuacja jest złożona. Nie interpretowałbym wypowiedzi jednoznacznie na niekorzyść kanclerza Niemiec czy prezydenta Francji. Nie wiemy, co za tym stoi – przyznał.

W rozmowie został też poruszony temat tego, że Sejm nie przegłosował uchwały uznającej Rosję za państwo terrorystyczne. Było to niemożliwe, ponieważ opozycja zerwała kworum po tym, jak do uchwały dodano poprawkę dotyczącą odpowiedzialności Rosji za katastrofę pod Smoleńskiem.

– Niezagłosowanie za tym wnioskiem z jednej strony wynikało z tego, że ta poprawka została zgłoszona przez obóz rządzący. Opozycja występuje przeciw obozowi rządzącemu w prawie wszystkich przypadkach, zwłaszcza kontrowersyjnych. To była kolejna okazja, by pokazać swoją opozycyjność. Dla większości posłów PO jest to kontrowersyjne, a w każdym razie nie chcą przyznać racji PiS – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

– Było jeszcze kilka innych powodów, dlaczego nie zagłosowano. Takie argumenty przynajmniej może stosować opozycja. Na przykład, że wina Rosji nie została udowodniona, w związku z czym jeśli taka uchwała przedostałaby się do opinii międzynarodowej, to obniżałaby rangę Polski. Głównym powodem było jednak moim zdaniem to, że była to inicjatywa obozu rządzącego – mówił.

Profesor Domański odniósł się również do tego, że sąd przyznał Radosławowi Sikorskiemu ponad 700 tys. zł od Jarosława Kaczyńskiego na pokrycie kosztów publikacji przeprosin.

– Sądy się różnią. To nie powinno mieć miejsca w orzekaniu o sprawach, które powinny podlegać ocenom obiektywnym. Jest takie wrażenie, jakby sąd chciał przetestować obóz rządzący, w jaki sposób zareaguje – mam na myśli przede wszystkim tę kwotę. Albo żeby w jakiś sposób wywołać reakcję opinii publicznej, by pokazać, że sądy „niezależne” czuwają i bronią swoich interesów. Ze względu na wysokość zasądzonej kwoty trzeba się doszukiwać tutaj rozmaitych powodów i źródeł tej decyzji. Chodzi prawdopodobnie o to, żeby obóz rządzący jakoś zareagował. Wszystko jedno w jaki sposób, ale żeby podtrzymywać nastrój napięcia i przekonania o chaosie, który panuje w kraju na różnych frontach – ocenił.

Zdaniem socjologa rakiety Patriot powinny zostać przekazane Ukrainie, gdyż tam będą bardziej przydatne.

– Mamy do czynienia z różnymi racjonalnościami. Inna jest racjonalność Platformy Obywatelskiej i jej elektoratu, a inna obozu rządzącego i jego elektoratu. Ta druga jest raczej dominująca i popierana przez większość, że właściwie to Patrioty bardziej opłacają się Ukraińcom niż Polakom. Bronić ulokowania Patriotów na ziemi polskiej, jak chce tego opozycja, warto byłoby tylko wtedy, gdybyśmy byli przekonani, że Rosja chce Polskę zaatakować – zaznaczył.

– W tej chwili jesteśmy w NATO, Rosja atakuje Ukrainę. Baterie Patriotów powinny być raczej na Ukrainie niż na terytorium Polski. Tego typu argumentacja jest bardziej przekonująca. Działa tu zasada, by występować przeciwko jakiejkolwiek inicjatywie obozu rządzącego. Po to jest opozycja, by przekonywać, że rząd nie panuje nad sytuacją i nie działa w interesie Polski – mówił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj