Będąc w Sopocie miałam ogromny problem ze znalezieniem miejsc, gdzie zjeść można za taką cenę, tak w Gdańsku znam ich dużo, dużo więcej. Rzeczone 20 złotych by smacznie zjeść wystarczy w zupełności, sądzę że nawet 15 złotych byłoby odpowiednią sumą.
Kiedy mowa o tanim jedzeniu, od razu na myśl przychodzą nam bary mleczne. Jeszcze kilka lat temu, większość z nich zdawała się dość dobrze pamiętać miniony ustrój polityczny.
Wystrojem nie zachęcały do odwiedzin, a nawet potrafiły odstraszyć. Teraz większość z nich została odnowiona, typowy klimat baru mlecznego szczęśliwie został zachowany, a wnętrza prezentują się dużo przyjemniej.
Bar Neptun, ulica Długa
Zaczynamy od centrum, czyli od najczęściej odwiedzanej ulicy w Gdańsku. Mowa oczywiście o ulicy Długiej i znajdującym się przy niej barze Neptun. Pracuję w pobliżu, więc zaglądam tam często, podobnie jak wielu z moich współpracowników.
Mam wrażenie, że największą popularnością cieszą się zupy. W zależności od rodzaju za pokaźną miseczkę płacimy 3-6 złotych. Sama nie próbowałam, jednak wieści od znajomych są takie, że ogórkowa i jarzynowa to mistrzostwo świata!
Moimi numerami jeden są pierogi z mięsem (kosztują 7 zł, niestety schodzą bardzo szybko i ciężko na nie trafić) oraz kotlet de volaille z ziemniakami i marchewką. Koszt pełnego dania obiadowego, w zależności od dodatków to 15 złotych.
Cena wbrew pozorom jest dość przeciętna. Dlaczego więc wybrać Neptuna? Tutaj jedzenie jest po prostu domowe!
Wystrój? Bez szału, ot zwykły mleczak. Warto jednak wejść na górę, tam wnętrze jest bardziej eleganckie, je się dużo przyjemniej.
Sprawdź bar w Katalogu Firm Radia Gdańsk
Bar Akademicki, Aleja Grunwaldzka 35
Miejsce znane studentom oraz tym, którzy często bywają we Wrzeszczu. Wnętrze jest proste dominuje szarość rozświetlona pomarańczą. Ściany zdobi kilka obrazów, jest czysto i estetycznie. Jednak nie to w tym miejscu jest najważniejsze, to co przede wszystkim zachęca do odwiedzenia tego „mleczaka” to niskie ceny i wysoka jakość potraw.
Całkiem niedawno wybrałam się tam razem z koleżanką. Zamówiłyśmy dwa naleśniki ze szpinakiem, kotlet mielony faszerowany pieczarkami z ziemniakami i marchewką z groszkiem oraz pielmieni z mięsem. Za całość płacę ledwie 16 złotych, a obie najadamy się do syta. Sądzę, że wystarczy 10 złotych na osobę.
Pielmieni mają bardzo dobre, grube ciasto oraz delikatny i smaczny farsz. Kotlet mielony nie straszy, wręcz przeciwnie jest kruchy, nie tłusty, a dobrze wysmażone pieczarki dodają mu wykwintności.
W mleczakach zazwyczaj stronię od naleśników. O ile do wnętrza rzadko mogę się przyczepić to ciasto bywa tak tłuste, że bardziej przypomina coś pieczonego na głębokim tłuszczu niż delikatne naleśniki. Tutaj smakują wyśmienicie, dobrym pomysłem jest dodanie szpinaku również do ciasta.
Sprawdź bar w Katalogu Firm Radia Gdańska
Przy Rynku, ulica Jagiellońska
Głodniejąc podczas zakupowych szaleństw na „Zielonym Rynku”, czy wracając z okolicznej plaży warto wybrać się do „mleczaka” przy rynku. Ogromnym plusem są tutaj stoły na zewnątrz, chodź znajdują się tuż przy dość ruchliwej ulicy myślę, że podczas ładnej pogody warto posiedzieć właśnie tam.
To miejsce przeszło remont jakiś czas temu. Wygląda estetycznie, a dodatki mają za zadanie przenieść nas do ogrodu usłanego kwiatami. Niestety z plastiku i papieru, jednak dodają kolorów, a z pewnością cieszą dziecięce oczy.
Tutaj tradycyjnie podchodzimy do lady, wybieramy, od razu dostajemy dania na tacy i płacimy na końcu. Niektóre z potraw odbiera się później „na numerek”. Są to naleśniki, frytki, różnego rodzaju kluski, czy kopytka. Całość operacji może być nieco kłopotliwa, gdy jest się samemu.
Tego dnia nie mam ochoty na mięso, więc zamawiam naleśnika z serem, kopytka oraz „kotlet” serowy z pieczarkami. Cena za zestaw to mój hit. Do całości dobieram kompot i płacę 12 złotych.
Wszystkie dania mam odebrać później. Nie czekam długo i słyszę „numerek 50, kopytka”. Kolejka zamawiających jest dosyć długa, więc w mojej głowie pojawia się dylemat. Powinnam stanąć w kolejce, czy przecisnąć się po kopytka, czekające na ladzie.
Staję na końcu, jednak pytam (narażając się na złowrogi wzrok pozostałych osób w kolejce) czy mogę odebrać je od razu, czy też muszę czekać. Nie muszę, jednak o podaniu serowo-pieczarkowej fantazji kucharza muszę przypomnieć.
Wreszcie danie zabieram do stolika. Przyznam, że rozkoszuję się przede wszystkim kopytkami. Są naprawdę wyśmienite i przypominają mi smaki z dzieciństwa. Od zawsze uwielbiałam kopytka, niestety pojawiały się na naszym stole niezwykle rzadko.
Kiedy jestem mniej więcej w połowie mojego dania, kolejny raz słyszę wywołanie mojego numerka. Dobrze, że przesiadłam się z zewnątrz do środka, bo miałabym pewne obawy przed zostawieniem mojego obiadu bez opieki ;).
Tym razem przeciskam się między kolejką, a barierką i od razu zabieram z lady mojego naleśnika. Niezbyt to wygodne… jednak muszę przyznać, że wyjątkowo niskie ceny i smaczne kopytka pewnie przyciągną mnie jeszcze do tego miejsca. Naleśnika nie dojadam… zbyt tłusty.
Sprawdź bar w Katalogu Firm Radia Gdańsk
Pozdrawiam.
tester@radio.gdansk.pl