Policja apeluje, by nie wchodzić na lód. „Korzystanie z uroków zimy może zakończyć się tragicznie”

(fot. Wojtek Jakubowski /KFP)

Zimą wielu ludzi ulega pokusie wejścia na zamarznięte jezioro lub rzekę – dzieci chętnie bawią się na gładkiej tafli, a dorośli miłośnicy wędkarstwa wycinają w niej przeręble, aby łowić ryby. Policjanci przestrzegają: to śmiertelne niebezpieczeństwo.

Jak podkreślają służby, lód wbrew pozorom jest cienki i w każdej chwili może się załamać. Do tego od wtorku zapowiadana jest odwilż.

– Lód pięciocentymetrowy to nie jest lód, na który można wchodzić. Uczulamy i przestrzegamy, bo o nieszczęście jest bardzo łatwo – zaznacza komendant wojewódzka Państwowej Straży Rybackiej w Gdańsku Idalia Kłosowska.

POLICJA KONTROLUJE ZAMARZNIĘTE JEZIORA

Jakub Bagiński, rzecznik słupskiej policji, zapewnia, że policjanci z całego regionu kontrolują zamarznięte jeziora pod kątem bezpieczeństwa przebywających tam osób, co jednak nie zwalnia przyjeżdżających nad akweny od odpowiedzialności.

– Jest kilka zasad, których należy przestrzegać. W ciągu ostatnich kilku dni temperatura powietrza znacznie spadła, co sprzyja wchodzeniu na lód i zachęca wędkarzy do łowienia ryb spod tafli. Jednak zamarznięte stawy, jeziora i rzeki zawsze niosą za sobą niebezpieczeństwo. Lekkomyślność dorosłych i pozostawianie bez opieki dzieci co roku zbiera śmiertelne żniwo: mimo ostrzeżeń co roku pod lodem ginie kilka osób. W bieżącym sezonie zimowym 2022-2023 na terenie naszego kraju nie odnotowano utonięć w wyniku załamania się lodu, ale pamiętajmy, że nieprzemyślane, lekkomyślne korzystanie z uroków zimy może zakończyć się tragicznie. Kontrolujmy miejsca, gdzie bawią się nasze dzieci, uczulmy je na niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą zabawa na zamarzniętych rzekach i jeziorach, sprawdźmy, czy w razie potrzeby będą potrafiły wezwać pomoc, uczmy przewidywania i unikania sytuacji zagrażających życiu i zdrowiu – wskazuje.

STRAŻACY DYSPONUJĄ SPECJALISTYCZNYM SPRZĘTEM

Co robić, jeśli pod kimś załamie się lód? Starajmy się zachować spokój i spróbujmy wezwać pomoc. Najlepiej od razu wezwać strażaków. Mają odpowiedni sprzęt do ratowania ludzi spod lodu – mówi brygadier Łukasz Płusa z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku.

– Przede wszystkim mamy sanie lodowe, które unoszą strażaka na lodzie czy na wodzie. Do tego sanie są wyposażone w rzutki czy haczyki, dzięki którym strażak może poruszać się po lodzie. Nawet, gdyby lód się załamał, strażak utrzyma się na powierzchni i nic mu się nie stanie – podkreśla.

NIE BIEGNIIJMY, BO LOD ZAŁAMIE SIĘ TEŻ POD NAMI

Przy samodzielnym udzielaniu pomocy najlepiej położyć się płasko na wodzie, rozłożyć szeroko ręce i starać się wpełznąć na lód. Starajmy się poruszać w kierunku brzegu, cały czas leżąc. Kiedy zauważymy tonącego, nie biegnijmy w jego kierunku, ponieważ lód może załamać się również pod nami. Podchodząc do przerębla w postawie wyprostowanej, zwiększamy punktowy nacisk na taflę. Jeśli w zasięgu ręki mamy długi szalik lub grubą gałąź, spróbujmy podczołgać się na odległość rzutu i podać poszkodowanemu koniec przedmiotu.

Po wyciągnięciu poszkodowanego z wody należy okryć go czymś suchym, na przykład płaszczem lub kurtką, i jak najszybciej przetransportować do zamkniętego, ciepłego pomieszczenia, aby zapobiec dalszej utracie ciepła. Pamiętajmy, że nie wolno polewać go ciepłą wodą, ponieważ może to spowodować szok termiczny. W miarę możliwości należy podać poszkodowanemu słodkie i ciepłe – ale nie gorące – płyny do picia. Powinien także zostać zbadany przez lekarza.

Grzegorz Armatowski/Joanna Merecka-Łotysz/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj