Ministerstwo Kultury szuka zrabowanych dzieł. Sellin: Udało się odzyskać około 700 obiektów

(Fot. Radio Gdańsk)

Od czasu do czasu przestrzeń publiczną elektryzuje informacja o odnalezionym polskim dziele sztuki. W audycji „Debata Kulturalna” Jarosław Sellin, minister kultury i dziedzictwa narodowego oraz generalny konserwator zabytków, wskazywał na kroki podejmowane przez jego resort w celu odzyskania polskiego dorobku kulturowego. Rozmowę prowadził Konrad Mielnik.

Minister podkreślił niezwykle intensywne działania resortu. – Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w którym mam zaszczyt pracować, bardzo intensywnie działa w tej sprawie. Mamy specjalny Departament Restytucji Dóbr Kultury, który jest, można powiedzieć, departamentem śledczym, detektywistycznym i który bardzo profesjonalnie poszukuje dzieł straconych podczas II wojny światowej, ale też ukradzionych, bo na przykład Kandinsky był dziełem po prostu ukradzionym w 1984 roku – podkreślał, odwołując się do głośnej sprawy wystawienia na sprzedaż przez niemiecki dom aukcyjny obrazu Wassilija Kandinskiego.

Sellin przypominał, że wspomniany obraz został kupiony przez Polskę „za duże pieniądze”. – Pamiętajmy, że był wtedy stan wojenny, uboga Polska. Pół miliona złotych to był porządny pieniądz na zakup tego dzieła, a dwa lata później obraz został bezczelnie ukradziony. Niemcy próbowali sprzedać go w domu aukcyjnym w Berlinie; zachowali się jak paserzy. Wstępnie wygraliśmy tę sprawę, bo transakcja sprzedaży nie została sfinalizowana i sprawa będzie rozstrzygana w sądzie – zapowiadał.

Minister kultury wrócił do działań mających na celu odnajdywanie dzieł sztuki. – Mamy specjalny departament, a w nim profesjonalnych pracowników. Oni robią codzienny monitoring międzynarodowego rynku dzieł sztuki, bo przecież każdy dom aukcyjny, jak chce coś sprzedać, ogłasza to w internecie, więc te informacje są powszechnie dostępne; codziennie sprawdzamy około 4,5 tysiąca domów aukcyjnych w 72 krajach. Od razu konfrontujemy to, co one planują, wystawiają, publikują z naszymi danymi, a mamy dobrze udokumentowane dane na temat 65 tysięcy różnych obiektów. To malarstwo, rzeźba, grafika, meble, tkaniny, porcelana, szkło, militaria, zbiory numizmatyczne i archeologiczne. Są udokumentowane na od kilkudziesięciu do kilkuset stron, to pełna dokumentacja danego obiektu, więc jeśli na tych aukcjach zauważymy coś takiego, to od razu wyciągamy odpowiednią teczkę i mamy gotowy dokument do wniosku restytucyjnego – opowiadał.

Gość Radia Gdańsk zaznaczał, że monitoringowi podlegają także muzea. – Śledzimy również coraz lepiej digitalizowane kolekcje muzealne. Muzea w Polsce również na ogół pokazują na wystawach stałych jakieś 5 proc. zbiorów. 95 proc. jest w magazynach; zalegają tam dla naukowców, żeby badali różne dzieła sztuki lub nurty, albo są wypożyczane na wystawy czasowe. Często nie wiemy, co jest w tych magazynach, ale wiemy coraz więcej dlatego, że muzea lubią chwalić się tym, co mają również w magazynach, a nie tylko na wystawach. To też monitorujemy i dlatego w ostatnich pięciu, sześciu latach udało nam się odzyskać około 700 obiektów; to całkiem niezły wynik. W stosunku do tych 65 tysięcy, które mamy dobrze udokumentowane, to oczywiście kropla w morzu potrzeb, ale trzeba robić to, co można. Moim zdaniem efekty są całkiem niezłe, ale to jest praca na pokolenia, której terminu końcowego nie widać – zauważał.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj