W kilka godzin stracili cały swój dobytek. Potrzebują dosłownie wszystkiego. Wracamy do dramatu dwóch rodzin rodziny z Nowotnej koło Stegny. W nocy z soboty na niedzielę w drewnianym domu, w którym mieszkali wybuchł pożar. Na szczęście nikt nie ucierpiał – lokatorzy uciekli przed płomieniami.
Ogień jednak szybko się rozprzestrzenił i dobytku nie udało się uratować. – Otworzyliśmy drzwi od łazienki, zauważyliśmy ogień, wszystko się paliło. Nie wiedzieliśmy co robić, w którą stronę uciekać. Zaczęliśmy krzyczeć, łapać dzieci i uciekać przez okna. Wszystko płonęło, nic się nie dało uratować, mówi jedna z lokatorek Monika Pajkowska.
W spalonym domu mieszkało trzynaście osób, w większości małe dzieci. Wszyscy znaleźli schronienie u swoich rodzin. Gmina zorganizowała im pomoc. Dziś uruchomiono specjalny numer konta, na który można wpłacać pieniądze.
– Prosimy o wsparcie finansowe dla rodzin i cały czas trwa zbiórka odzieży, sprzętów AGD, żywności, wszystkiego co jest w życiu potrzebne. Dary można przynosić do świetlicy wiejskiej w Nowotnej oraz do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Stegnie, poinformowała wójt gminy Stegna Jolanta Kwiatkowska.
Pieniądze można wpłacać na konto Banku Spółdzielczego nr 628 308 000 100 000 000 900 069 00 Gmina stara się o lokale zastępcze dla pogorzelców. O podpalenie podejrzany jest 23-letni brat jednej z lokatorek spalonego domu.
23-letni mężczyzna napisał do kobiety sms “Zostawiłem Wam niespodziankę. Chciałbym zobaczyć rano wasze miny”. Chwilę później dom stanął w płomieniach. Kobieta opowiadała naszemu reporterowi, że w przeszłości miała już problemy z bratem.
– Już nie raz próbował mi wtargnąć do domu przez okno, wybijał szyby. Zgłaszam to na policję, ale za każdym razem mu to uszło bezkarnie. Nikt się nie spodziewał, że będzie chciał nas spalić. Inny sąsiad dodawał: – Tam było jego dziecko, jego kobieta w ciąży. Był zazdrosny, bo ona go nie chciała. To psychopata, inaczej go nazwać nie można.
Policja zatrzymała mężczyznę jeszcze tej samej nocy. Był pijany, miał prawie półtora promila alkoholu w organizmie. – Mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzut wprowadzenia zagrożenia dla życia, dla dużej ilości osób. Grozi mu za to do 10 lat pozbawienia wolności, poinformowała Paulina Grzesiowska z policji w Nowym Dworze Gdańskim.
Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter, mężczyzna nie przyznał się do winy.