49-letni bezdomny, który zostawił dwie atrapy granatów w budynku stacji paliw oraz izby wytrzeźwień w Słupsku, usłyszał zarzuty. Twierdzi, że przedmioty znalazł przypadkowo, nie był jednak w stanie wytłumaczyć swoich działań.
– Mężczyzna został zatrzymany przez policję w czwartek, kilka godzin po tym, jak przedmioty znaleziono w budynku stacji paliw oraz izby wytrzeźwień. Usłyszał zarzut stworzenia sytuacji, która wywołała przekonanie o istnieniu zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób. Jest to przestępstwo zagrożone karą do ośmiu lat pozbawienia wolności – mówi Jakub Bagiński.
49-latek jest pod dozorem policji. Mężczyzna nie wytłumaczył dlaczego zostawiał atrapy granatów w miejscach publicznych. Twierdzi, że te przedmioty znalazł przypadkowo.
Przedmiot przypominający granat znalazł rano w czwartek w budynku stacji paliw klient robiący tam zakupy. Pracowników obiektu przy ulicy Gdańskiej w Słupsku ewakuowano. Kilka godzin później taki sam przedmiot znaleziono w budynku izby wytrzeźwień przy ulicy Gdyńskiej. Nie było pewności, czy przedmioty zawierają materiał wybuchowy, czy też są ćwiczebnymi atrapami. Na miejsce wezwano policyjnych pirotechników. Na szczęście okazało się, że zagrożenia nie ma.
Przemysław Woś/aKa