Gra w inteligencję

blog 25 gra w inteligencje 003

Gra przeznaczona jest co prawda dla dzieci i ma pomagać w rozwijaniu słownictwa oraz poszerzaniu ogólnej wiedzy, ale przejęli ją dorośli i udoskonalili, znacznie upraszczając jej zasady. W związku z tym z całego alfabetu wybiera się tylko jedną literę (w wersji angielskiej „S” a w polskiej „I”). Następnie dodaje do poszczególnych kategorii takich, jak np. państwo, samochód, roślina, zwierzę, imię, rzecz, zawód, nazwisko sławnej osoby, rzeka, czy jezioro. Zgodnie z regułą Fundacji Schumana, że „w świecie zaawansowanych technologii, które przenikają nasze życie, wszystko powinno być smart, czyli inteligentne”.

Powinno więc uwzględniać wspomniane wyżej kategorie. Ze szczególnym wskazaniem, nastała teraz taka moda, na INTELIGENTNE MIASTO. O nim też rozmawiali ostatnio „inteligentni fachowcy, zgromadzeni w inteligentnym budynku PG”, jak podkreślił JM Rektor politechniki prof. Henryk Krawczyk.

Z punktu widzenia laika – będzie super, jeśli tylko wszystko, co się da, okabluje się inteligentnymi światłowodami, podepnie pod inteligentne komputery z dostępem do szerokopasmowego Internetu i zasili, a jakże – via smart gird. Żaden problem. Kreatywnych inżynierów ci u nas dostatek. Podobnie, jak modułów i narzędzi wspomagających infrastrukturę przyszłych aglomeracji. Organizatorzy 29. Krajowego Sympozjum Telekomunikacji i Teleinformatyki dali tego liczne dowody w postaci 140 fachowych referatów oraz bardzo specjalistycznej wystawy.

Jednak już na początek wylano parę kubłów zimnej wody na głowy amatorów łatwego i szybkiego sukcesu.

– Inteligentnego miasta nie można kupić w sklepie, ani zamówić z katalogu, stwierdził prof. Mieczysław Muraszkiewicz. Jeden z najwybitniejszych autorytetów w kwestiach informatyzacji szerokim łukiem i z premedytacją ominął wszystko, co ma jakikolwiek związek z zagadnieniami techniki. – Dla realizacji marzeń o inteligentnym mieście najważniejsza jest wyobraźnia, odwaga i inteligencja tych, którzy się biorą za to zadanie.

Blog 25Jeszcze bardziej podgrzał atmosferę panel dyskusyjny „Jak doprowadzić do powstania i-miast w Polsce?”, który moderował prof. Wojciech Cellary, kierujący Katedrą Technologii Informacyjnych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Jakby przypominając toczone dawniej rozważania o budowaniu u nas „dolin krzemowych”.

Odpowiedź może być zaś tylko jedna i banalnie prosta: najpierw trzeba wykorzystać bazę materialną i potencjał intelektualny, by wzrosły przychody mieszkańców. Biedne miasta nie będą nigdy miastami inteligentnymi. A potem tworzyć sojusze np. w formule partnerstwa publiczno – prywatnego.

Z zainteresowaniem słuchało się także rozmów kuluarowych. Prezes Henryk Kamiński ze spółki „Sprint”, tworzącej m.in. inteligentne systemy transportowe w Rybniku i w Bydgoszczy uznał, że prezentacja prof. Muraszkiewicza jest idealnym materiałem szkoleniowym dla jego załogi.

Piotr Gherman z Lucatela zapewniał, że może być znakomitym ogniwem pośrednim między inteligentnymi odbiorcami producentami inteligentych „pudełek” i „sreberek”. Choćby takim jak firma „Platan” wytwarzająca integrujące i koordynujące systemy powiadamiania ratunkowego.

Mogą one działać w każdych warunkach i w każdym zakątku globu. Na przykład przed powodziami… na pustyni! O czym powiadamia ludność 500 elektronicznych syren, które zakupiła Arabia Saudyjska.  

Organizatorzy sympozjum nie zabiegali o popularność. Ich podejście bliższe jest alegorycznej wizji inteligentnego miasta według Mauritsa Cornelisa Eschera. A może czas już ku temu najwyższy, by do edukowania o idei Smart City włączyły się „trąby jerychońskie” z sopockiego „Platana”?

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj