Rozpoczęła się rekrutacja do służby w Morskim Oddziale Straży Granicznej, który planuje przyjąć 75 funkcjonariuszy. Dokumenty aplikacyjne można składać w gdańskiej komendzie MOSG lub w innej jednostce Straży Granicznej (w Świnoujściu, Rewalu, Szczecinie, Kołobrzegu, Darłowie, Ustce, Władysławowie, Elblągu lub Krynicy Morskiej).
W Komendzie Morskiego Oddziału Straży Granicznej przy ulicy Oliwskiej 35 w Gdańsku już można złożyć dokumenty. – Wszelkie szczegółowe informacje dotyczące naboru można znaleźć na naszej stronie internetowej w zakładce „rekrutacja do służby MOSG” – tłumaczy Tadeusz Gruchalla z MOSG.
Służbę w Straży Granicznej może pełnić osoba niekarana oraz mająca wyłącznie polskie obywatelstwo, co najmniej średnie wykształcenie, a także fizyczną i psychiczną zdolność do służby w formacjach uzbrojonych. Postępowanie kwalifikacyjne zostało podzielone na dwa etapy.
– W pierwszym etapie komisja rekrutacyjna sprawdza kompletność złożonych przez kandydata dokumentów i przeprowadza z nim rozmowę kwalifikacyjną. Wysyłany jest on również na badania psychologiczne oraz psychofizjologiczne, czyli tak zwany wariograf. W drugim etapie postępowania kandydaci rozwiązują testy z wiedzy ogólnej i wybranego języka obcego, a także przechodzą egzamin ze sprawności fizycznej i rozmowę kwalifikacyjną. Następnie są wysyłani na komisję lekarską, która ustala ich zdolność do służby – wylicza Gruchalla.
POTRZEBNI EKSPERCI W RÓŻNYCH DZIEDZINACH
Funkcjonariusz wyjaśnia, że chętni do służby w Straży Granicznej mogą spróbować swoich sił w wielu dziedzinach, między innymi jako specjaliści do spraw fałszerstw dokumentów czy migracji, członkowie załóg jednostek pływających, pirotechnicy lub przewodnicy psów służbowych.
– Służba w Straży Granicznej to również możliwość współpracy międzynarodowej; przykładowo z polsko-niemieckiej placówki w Pomellen koło Szczecina codziennie wyruszają patrole złożone z polskich strażników i niemieckich policjantów. To także szansa na udział w misjach zagranicznych, na przykład w Macedonii, Grecji czy Włoszech, gdzie regularnie jeżdżą polscy funkcjonariusze – wskazuje Gruchalla.
Marta Włodarczyk/MarWer