Stocznie Marynarki Wojennej i Remontowa Shipbuilding wspólnie dokończą budowę okrętu Gawron, na który w ciągu 10 lat wydano 400 milionów złotych. Umowę w tej sprawie podpisano dzisiaj w Porcie Wojennym w Gdyni. W uroczystości wzięli udział premier Donald Tusk i Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak. Premier podkreślał, że okręt, który zostanie dokończony, nie jako korweta rakietowa a jako okręt patrolowy, może stać się symbolem przełomu w polskiej Marynarce Wojennej.
– Jednostka przez długie lata była symbolem niemocy, a teraz pokazuje przełom, jaki nastąpił w ostatnim czasie, jeśli chodzi o doinwestowanie Marynarki Wojennej. Na koniec tej dekady 80 proc. sprzętu jaki będziemy posiadać, będzie sprzętem nowoczesnym. Obecnie ten wskaźnik wynosi 5 proc., powiedział premier. Donald Tusk dodał także, że jeśli rząd nie przystąpiłby do programu modernizacji, marynarce groziłaby całkowita likwidacja.
Tomasz Siemoniak przypomniał burzliwą historię Gawrona. Jego budowa rozpoczęła się w 2002 roku, a zawieszono ją po 10 latach i wydaniu 400 milionów złotych.
– Byłoby bardzo nieracjonalne i nierozsądne, gdyby tak ogromna kwota wydana przez nasze państwo została w praktyce przeznaczona na żyletki. Skasowanie programu budowy Gawrona i dostosowanie go do naszych potrzeb jest jak najbardziej racjonalne, przekonywał Siemoniak. Jak wyjaśnił, Ślązak ma być gotowy w 2016 roku.
Oprócz umowy na dokończenie Gawrona, w Gdyni podpisano dzisiaj także umowę na rozpoczęcie prac nad nowoczesnym niszczyciele min Kormoran II. W obu przypadkach inwestycje będą prowadzone wspólnie przez stocznie Marynarki Wojennej oraz Remontową Shipbuilding. Przypomnijmy, że ten pierwszy zakład pozostaje w upadłości likwidacyjnej. Mimo że sam kontrakt na dokończenie Ślązaka wycenia się na ok. 250 mln zł, nie oznacza to końca kłopotów SMW.
– Dzięki temu kontraktowi możemy udowodnić, że stać nas na to, aby uczestniczyć w dużych projektach. Te umowy i idące za nimi pieniądze nie oznaczają jednak, że automatycznie przejdziemy do upadłości układowej. Aby tak się stało, czeka nas jeszcze wiele pracy, powiedział prezes zakładu Robert Roszkowski.