Znajomi żartują, że jeśli student zaśnie na zajęciach u profesora Owczarskiego, to oczywiście, tak jak u innych, może podpaść. Ale, gdy opowie, co mu się śniło… Im ciekawiej, tym lepiej dla śpiocha, a przede wszystkim dla nauki. Może się to nawet okazać jego osobistym wkładem w efekty działalności uniwersyteckiej Pracowni Badań Nad Snem, Pamięcią i Wyobraźnią na Uniwersytecie Gdańskim. Jednostka, od blisko trzech lat funkcjonuje z powodzeniem, które zapewnił jej grant z Narodowego Centrum Nauki, a później – dofinansowanie z Dream Science Foundation. Choć wysokość kwot nie zwalała z nóg, pozwoliła zrealizować dwa projekty badawcze, zakończone referatem “Therapeutic effects of the dreams of nursing homes residents”, wygłoszonym na światowej konferencji oraz książką „Sennik polski. Literatura, wyobraźnia i pamięć”, którą opublikuje renomowane wydawnictwo.
Rzecz w tym, że dwóch profesorów, dwoje doktorów oraz studentka i czwórka doktorantów bada sny, marzenia i wyobrażenia z nieco innej perspektywy, niż wróżki i senniki. Zwracają uwagę na ich znaczenie kulturowe, społeczne, filozoficzne, terapeutyczne, neurofizjologiczne, parapsychologiczne i, rzecz jasna, artystyczne.
To, co robią, nie dla każdego jest oczywiste. W Polsce badania nad snem są dopiero w powijakach. Raczej się ich nie dostrzega, niż dyskryminuje, chociaż w myśl tego, co definiuje prof. Wojciech Owczarski, powołując się na hipotezę ciągłości i hipotezę kompensacyjną: „Zajmowanie się snami, to tak naprawdę zajmowanie się jedną z mocno zaniedbywanych dziedzin rzeczywistości”.
Tymczasem, jak twierdzi profesor Andrzej Ceynowa, Dziekan Wydziału Filologicznego – właśnie Gdańsk powinien odgrywać w tej dziedzinie pierwszoplanową rolę. Jest żywym przykładem tego, że marzenia i sny można przekuwać w rzeczywistość.
Stwierdzenie to jest zupełnie oczywiste dla osiemdziesiątki słuchaczy, skoro, nie szczędząc trudów podróży i kosztów, zjechali do nas z czterech kontynentów, by podzielić się badaniami, doświadczeniami i przemyśleniami. Goście nie zawiedli od strony merytorycznej, chociaż niektóre referaty były zdumiewające, jak choćby ten o interpretacji snów, w których pojawiają się motyle, lub przedstawiający wyniki badań nad wpływem pozycji ciała na marzenia senne.
Profesor farmacji M.C Prahakara z indyjskiej „doliny krzemowej” w Bangalore, czy filozof Carlos A.Garduno z Meksyku pytani, czego się spodziewają po gdańskiej konferencji byli zgodni: Jest to najlepszy sposób, by w najbardziej kompetentnym gronie szukać wspólnych mianowników dla marzeń na jawie i we śnie.
Efektem sympozjum będzie nie tylko książka, ale także zawiązana sieć współpracy międzynarodowej, być może także interdyscyplinarnej. Kto wie, czy nawet nie z elementami nadającymi się do komercjalizacji?
Ostatnia sugestia, póki co, jakoś nie zachwyca prof. Owczarskiego. Owszem, przedsięwzięcia o charakterze popularno – naukowym są dość kuszące, ale odbiegają od założonego profilu funkcjonowania pracowni. Popularyzowanie – owszem, ale nie za wszelką cenę. W hierarchii zamierzeń i priorytetów najważniejsze są jednak czuwanie nad wysokim poziomem prac naukowych i badawczych. A upiory budzą się tylko wtedy, kiedy zasypia rozum. Według Francisca Goyi.