– To, że Skarb Państwa nie musiał dokładać się do Stoczni Gdańsk, jest elementem pozytywnym. Jednak największym problemem są decyzje byłego ministra skarbu państwa, Aleksandra Grada, który doprowadził do tego, że do Komisji Europejskiej poszły sfałszowane dokumenty, które ograniczyły w stoczni produkcję, powiedział w Rozmowie kontrolowanej poseł Prawa i Sprawiedliwości, Andrzej Jaworski.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Andrzej Jaworski: Witam serdecznie, dzień dobry.
AM: Poseł Jaworski to także były prezes Stoczni Gdańsk, a teraz szef Zespołu Parlamentarnego ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. Człowiek orkiestra, proszę Pana.
AJ: I członek Komisji Sprawiedliwości Praw Człowieka, członek Komisji Spraw Wewnętrznych.
AM: Stocznia Gdańsk. Ukraińcy, którzy mieli być wybawicielami gdańskiej stoczni to chyba tylko o kilka lat przedłużyli jej dni?
AJ: Z ostatnich informacji, jakich dowiadujemy się na temat stoczni, także to, co powiedział Minister Skarbu Państwa, widać, że jednak jest jakieś dogadanie akcjonariuszy.
AM: Wiedział, że podatnicy nie będą więcej inwestować w Stocznię Gdańsk.
AJ: Dwa tysiące pracowników jednak przez te lata pracuje, że Skarb Państwa nie musi do tej stoczni dokładać. To jest jakiś element sam w sobie pozytywny. Natomiast przypomnę, że największym problemem, który dotyczy Stoczni Gdańsk, to są cały czas decyzje byłego Ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada, który dzisiaj jest prezesem zarządu spółki, która ma zbudować elektrownię atomową. Będę to podkreślał do znudzenia. On się ma bardzo dobrze, bo ta spółka raczej nie. Doprowadził do tego, że do Komisji Europejskiej poszły sfałszowane dokumenty, które ograniczyły produkcję w Stoczni Gdańsk.
AM: Zaraz, zaraz. Kto sfałszował i jakie dokumenty?
AJ: Dokumenty mówiące o wielkości pomocy publicznej, z których wynikało, że stocznia gdańska otrzymała podobno 515 milionów złotych pomocy publicznej. Przypomnę, że stocznia gdańska nie tylko takich pieniędzy, ale żadnych pieniędzy w latach 2006-2007 nie otrzymała. To jest wierutne kłamstwo, które co pewien czas potwierdzają różni politycy Platformy.
AM: Ale dzisiaj mamy w stoczni taką sytuację, że to jest 180 milionów złotych zobowiązań. Kto ma to zapłacić?
AJ: Oczywiście za te wszystkie zobowiązania odpowiedzialność ponosi właściciel, czyli akcjonariusze. W tym przypadku akcjonariuszem większościowym jest ukraiński właściciel, pan Taruta. Prowadząc biznesy, ma pewność, że nadzoruje to, co się w tej firmie dzieje, ale też ma wiedzę, że aktywa stoczni cały czas są dużo większe, niż zobowiązania. Więc myślę, że to jest tylko taka gra pomiędzy akcjonariuszami, żeby każdy dla siebie jak najwięcej ugrał.
AM: Gra kosztem pracowników, którzy co miesiąc dostają pensję w ratach?
AJ: Najgorsze to, że ta gra odbywa się kosztem pracowników i jest tak bezwzględna.
AM: A może to jest po prostu tak, że pan Taruta źle obliczył interes w polskiej stoczni?
AJ: Tylko właśnie dlaczego na początku mówiłem o panu Gradzie. Dlatego że w momencie kiedy ja zostałem odwołany z funkcji prezesa stoczni gdańskiej, stocznia miała niesamowite nowe rozdanie. Na konta wpłynęło kilkaset milionów złotych, zostały spłacone zobowiązania, otworzyła się nowa jakość. I w tej nowej jakości od samego początku uczestniczył także przedstawiciel Ministra Skarbu w radzie nadzorczej. Ten przedstawiciel nigdy nie informował ani na Komisji Skarbu Państwa, ani w żaden inny sposób, że dokument, który został wysłany do Komisji Europejskiej jako biznesplan jest nierealny albo, że jest z nim coś nie tak. Pod tym biznesplanem podpisali się dwaj akcjonariusze, więc mimo to, że Skarb Państwa ma tylko 25 proc. akcji, bierze taką samą odpowiedzialność jak akcjonariusz większościowy za to co się dzieje w stosunku do pracowników.
AM: Zmieńmy temat. Zobaczymy co ze stocznią. Dzisiaj pan Taruta ma mieć konferencję prasową, więc miejmy nadzieję, że coś powie. Panie pośle, gdyby Pańska żona nosiła w łonie nieuleczalnie chore dziecko i chciała dokonać aborcji, wyboru, to Pan by się na to zgodził?
AJ: Pani redaktor, tego typu pytania są pytaniami nie powiem, że niegrzecznymi, ale to są pytania z natury, na które trzeba odpowiedzieć jednoznacznie. Każde dziecko ma prawo do życia i ja bym na pewno nie zastanawiał się nawet minuty. Jestem przekonany, że moja żona także, jeżeli by doszło do tego, że taka sytuacja miałaby miejsce.
AM: Panie pośle, a czy kobieta ma prawo decydować?
AJ: Oczywiście, że kobieta ma prawo decydować o swoim życiu, ale kobieta nie ma prawa decydować o życiu istoty bezbronnej, dziecka. Nie wyobrażam sobie z jakąkolwiek wrażliwością można dzisiaj mówić, że dziecko ma być tylko i wyłącznie dlatego uśmiercone, zamordowane, że ma na przykład zespół Turnera czy Downa. W czasie kiedy w Sejmie przedstawiała to pani Godek, matka 4-letniego dziecka z zespołem Downa, mówiła, że osoby, które bardzo aktywnie włączyły się w zbieranie popisów w ustawie obywatelskiej, to były także osoby z zespołem Downa lub Turnera, które to są bardzo intelektualne, bardzo mocno działające dla dobra naszej ojczyzny dzięki swojemu umysłowi. A to że mają problemy z ruchem, to jest coś co mnie przeraża. Eugenika z najgorszych czasów.
AM: Czy wyobraża Pan sobie, że są ludzie o innej mentalności, światopoglądzie, niż Pan i dla których wolność wyboru jest ważna? I chcą mieć prawo decydować wtedy kiedy wiadomo, że ten płód jest bardzo mocno uszkodzony. Tak, że dziecko urodzi się bardzo chore. Czy mają prawo decydować?
AJ: Przypomnę, że właśnie także pani Godek, przedstawiciel wnioskodawców, kilkakrotnie pytała na tej sali sejmowej premiera, Ministra Zdrowia, czy w tej chwili są jakiekolwiek jasne reguły dotyczące tego kiedy zabicie dziecka niepełnosprawnego może nastąpić. I minister, i premier nie chcieli na to pytanie odpowiedzieć. Mało tego, zostały przedstawione dane, z których wynikało, że przynajmniej według niektórych lekarzy jest prawdopodobne, że większość tych dzieci, które zostały uśmiercone, to były dzieci zdrowe.
AM: Ale skoro tak jest, to przyzna Pan, że to jest patologia i tym się trzeba zająć, tak?
AJ: Oczywiście walczymy z patologią.
AM: Ale czy to jest równoznaczne z całkowitym zakazem dopuszczenia aborcji w określonych okolicznościach?
AJ: My mówimy i ja będę zawsze podkreślał, że życie jest wartością nadrzędną. Natomiast problem jaki jest dzisiaj, to nie jest problem tylko taki jak mówi pani redaktor. Jeżeli dzieci poważnie chorych rodzi się w Polsce kilkaset albo kilkadziesiąt i państwo nie chce pomagać tym rodzinom, to jest nasz wstyd. My wielokrotnie o tym mówimy, że nie może być tak, że z jednej strony są olbrzymie pieniądze na fantamagorie władzy i urzędników, a z drugiej strony nie ma pieniędzy dla zapewnienia godnego życia dla osób, które tej pomocy potrzebują. Godnego, co nie znaczy luksusowego. Tu jest potrzebna głębsza wrażliwość.
AM: Porozmawiajmy o tym. Ja nie pamiętam tak gorącej dyskusji w Sejmie. Także jeśli chodzi o pozycję. Żebyście tak walczyli o prawa dla tych dzieci, o pieniądze na ich utrzymanie, o to, żeby matki mogły się nimi zajmować, a nie żeby dostawały jakieś głodowe zasiłki.
AJ: Wprost przeciwnie. Wszystkie partie opozycyjne, nie tylko Prawo i Sprawiedliwość, wielokrotnie krytykując to, co się dzieje w obecnym rządzie, zwraca uwagę, że mimo wprowadzenia Roku Rodziny, rodzina w żaden sposób nie jest chroniona. A zwłaszcza nie jest chroniona rodzina z dziećmi niepełnosprawnymi, która tej pomocy potrzebuje. Nigdzie nie ma wrażliwości. Ani we władzach krajowych, ani we władzach lokalnych. A dokładnie widzimy jak pieniądze, które mogłyby być przeznaczone na tego typu potrzeby są przewalane, wyrzucane w błoto. Chociażby to co dzieje się ostatnio w Gdańsku.
AM: Jeśli chodzi o formę zasiłków, to władza samorządowa tak za bardzo nie ma wolnej ręki. Dobrze Pan wie.
AJ: Ma. Mówimy, że jeżeli budżet miasta Gdańska trzeszczy w szwach i miasto jest zadłużone, a nie potrafi zadbać o pieniądze. Właściwie wydaje pieniądze lub prywatne instytucje na mieście się bogacą. To budzi duży niepokój.
AM: Ja o innym, Pan o czym innym. Panie pośle, a nie obawia się Pan tego, że ten kompromis, dla wielu niekompromis, w sprawie aborcji, który został zawarty parę lat temu upadnie? Że przyjdzie kiedyś władza inna światopoglądowo niż Pan, czyli lewicowa i też będzie chciała go zmienić? Czyli dopuścić aborcję na życzenie każdej kobiety. Czy tego typu awantury, do których doprowadziliście w Sejmie do tego nie prowadzą?
AJ: Po pierwsze, my nie doprowadziliśmy do żadnej awantury. Przypomnę, że ta gorąca atmosfera była dlatego że to był projekt obywatelski. 450 tysięcy Polaków podpisało się pod projektem, nad którym nie było dyskusji w Sejmie. To była tylko i wyłącznie dyskusja, czy ten projekt ma trafić do komisji, czy ma być procedowany. To Platforma Obywatelska i lewica większością swoich głosów doprowadziła do tego, że podpisy prawie pół miliona Polaków zostały wyrzucone na śmieci. To jest bulwersujące.
AM: Panie pośle, walczy Pan z aborcją.
AJ: Walczę z niesprawiedliwością, z tym co się złego dzieje w Gdańsku. Że jedna dzielnica w Gdańsku jest rewitalizowana, a druga dzielnica podlega degradacji.
AM: A tutaj zaczynamy kampanię wyborczą przed wyborami samorządowymi? Bo jeszcze nie zadałam żadnego pytania a propos Gdańska. Czy Andrzej Jaworski będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta?
AJ: Andrzej Jaworski od dłuższego czasu pokazuje nieprawidłowości w mieście i będzie je pokazywał.
AM: A kto będzie Waszym kandydatem?
AJ: Andrzej Jaworski będzie wspierał każdą osobę, która wystartuje i będzie w stanie wygrać z Pawłem Adamowiczem.
AM: Zadałam pytanie. Czyli kto?
AJ: Na początku stycznia Prawo i Sprawiedliwość przedstawi swojego kandydata, który na pewno będzie lepszy. Który na pewno nie pozwoli na to, żeby chociażby miasto traciło miliony złotych tylko dlatego że urzędnicy udają, że problemu nie ma. Albo żeby pomagać jednym deweloperom, a innym nie.
AM: Lech Wałęsa ostatnio obchodził 70. urodziny. Pan coś by życzył Wałęsie? Bo nie sądzę, żeby Pan mu wysłał jakieś życzenia. Ma Pan tutaj okazję.
AJ: Ja szanuję wszystkie osoby. Miałem także okazję w jednym z mediów składać takie życzenia dla prezydenta Wałęsy. Te życzenia ograniczyły się właściwie do tego, że tak jak każdemu życzymy dużo zdrowia i spokoju, takiego spokoju życzę Lechowi Wałęsie. Żeby przestał angażować się w spory, które sam wywoływał. Żeby przestał także, muszę to powiedzieć, kompromitować swoimi wypowiedziami swój urząd. I myślę, że będzie więcej odpoczywał, więcej chodził na grzyby, na ryby. Mniej będzie robił szkód.
AM: Dziękuję za rozmowę.
AJ: Dziękuję również.