Psy czasami muszą zostać same w domu. Nie wszystkie znoszą tę sytuację najlepiej. Co więc należy zrobić, żeby oszczędzić naszym czworonogom stresu? Nawet dla starszych pupili taka sytuacja może być nowa. W trakcie pandemii przyzwyczaiły się, że właściciele pracują zdalnie, a teraz nagle zniknęli. Jak więc przygotować psa na naszą nieobecność? O tym opowiada Agnieszka Kępka, międzynarodowy sędzia kynologiczny i behawiorystka.
– W trakcie lockdownu psy szybko przyzwyczaiły się, że zawsze jest w domu ktoś, kto się nimi zajmuje. Skoro teraz właściciel wymyślił sobie, że będzie wychodził do pracy, to trzeba uskutecznić jakiś protest. Najlepsze jest wycie, szczekanie, czy niszczenie rzeczy. Być może to zmusi go do tego, żeby znowu siedział w domu – wyjaśnia specjalistka.
Krzywdę mogą robić również zdenerwowani sąsiedzi. Próbują uciszyć zwierzaka, a efekt jest zupełnie odwrotny.
– Gdy pies zaczyna wyć lub szczekać pod naszą nieobecność, to sąsiedzi mogą uderzać pięścią w drzwi, stukać w kaloryfery albo w ścianę. Chcą w ten sposób go uciszyć. Reakcja jest jednak odwrotna. Pies dostaje motywacji, żeby jeszcze więcej wyć i szczekać, bo osiąga swój cel, gdyż ktoś się nim interesuje – tłumaczy behawiorystka.
Jak zatem wytłumaczyć naszemu zwierzakowi, że pandemia się skończyła? – Najważniejszy jest taki zamiennik, bo nie ma nas przecież w domu. Co to może być? Każdy powinien sam zdecydować. A co najlepiej zdaje egzamin? Może to być surowa kość, najlepiej cielęca. Sprawdza się także dosyć gruba gałąź z drzewa owocowego, z której zdzieramy korę, mocno owijamy ją boczkiem, szczelnie pakujemy i wkładamy do lodówki na minimum dobę. Chodzi o to, żeby gałąź przesiąkła aromatem mięsa. Pies wtedy myśli, że gdzieś tam ten boczek jest, więc trzeba się skupić na tym drewnie – radzi Agnieszka Kępka.
Tomasz Olszewski/pb