Myślistwo jest w genach… czyli gdański Hubertus

Nie tylko polują na zwierzynę, ale przede wszystkim pomagają jej przetrwać zimę. Myśliwi z Pomorza obchodzą dziś w Gdańsku swoje święto. Hubertus to tradycyjne zakończenie sezonu, obchodzone od XV wieku. Członkowie związku łowieckiego, z którymi rozmawiał nasz reporter mówią, że pasja do myślistwa tkwi w genach. A co w tym zajęciu jest fascynującego? „Przede wszystkim obcowanie z przyrodą i zwierzętami. To jest to, co nas pociąga, i co jest naszą pasją” – mówi myśliwy z Kaszub.

„Ostatnio odnieśliśmy mały sukces, bo udało się zasiedlić lasy w okolicach Gdańska zającami. Coraz częściej można je spotkać. My pomagamy im przeżyć odławiając drapieżniki, takie jak lisy czy norki” – dodaje członek gdańskiego koła związku łowieckiego.

– „Wszyscy myślą, że latamy po lasach ze strzelbami i tyle. A to nieprawda. Przede wszystkim dokarmiamy zwierzynę. Zimą, w ciężkich warunkach, przywozimy siano i karmę zwierzętom” – podkreśla myśliwy spod Sierakowic.

Gdański Hubertus został uczczony uroczystą mszą w Katedrze Oliwskiej. Potem była coroczna biesiada. Na stołach u myśliwych – oczywiście – dziczyzna.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj