Mateusz Kusznierewicz, prezes Fundacji Gdańskiej o piłce nożnej i zmianach w rządzie

– Mówienie, że mnister Mucha jest najgorszym ministrem jest nietrafione. Miałem okazję rozmawiać z obecną panią minister, ale i wcześniejszymi. Każdy miał jakiś talent, w czymś się specjalizował i w czymś był dobry. Ale poczekajmy, nie ma co przewidywać, co się wydarzy. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży, powiedział Mateusz Kusznierewicz w Radiu Gdańsk.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry, ogląda Pan piłkę nożną? Oglądał Pan mecz?
Mateusz Kusznierewicz: Dzień dobry. Wczoraj obejrzałem kawałek pierwszej połowy ale przyznam się, że kilka nieprzespanych wcześniej nocy, bo mamy dwójkę małych dzieci, powoduje, że bardzo szybko odpływam. Darowałem sobie drugą połowę i nawet nie wiem jak się skończył.

AM: Zero, zero. Piłka to nie jest Pańska miłość?
MK: Lubię wydarzenia z prawdziwego zdarzenia na wysokim poziomie. Jak jest finał Ligi Mistrzów albo jakiś dobry mecz w naszej lidze to jestem w stanie go obejrzeć i się nim pasjonować. Ale nie, jeśli mam powiedzieć, czy bardziej emocjonuje się oglądając w telewizji Igrzyska Olimpijskie, czy jakiś finał diamentowej ligi w lekkiej atletyce, czy właśnie mecz piłki nożnej to mogę śmiało powiedzieć, że wolę lekką niż piłkę nożną.

AM: A w związku z tym nie denerwuje Pana, że to jest taka religia narodowa? I, że chociaż naszym nie wychodzi to my wciąż wierzymy. To tak dużo kosztuje i wszyscy się tym interesują a nie innym sportem.
MK: Czy mnie to denerwuje? Chyba nie. Ja po pierwsze jestem w miarę spokojnym człowiekiem, po drugie staram się popatrzeć na dane zagadnienie i na to co się dzieje z wielu stron, z różnych perspektyw. Prawda jest taka, że popularność piłki nożnej to wynik wielu składowych. Między innymi jest to popularna dlatego, że jest to sport bardzo prosty do oglądania. Jest to bardzo dobrze zorganizowane, bardzo dobrze pokazane. Za tym sportem idzie szereg innych towarzyszących mu działań. Mówię o promocji, o sprzedaży, o tłumach, które za tym idą. Stąd się to bierze, że tyle osób się tym interesuje i pasjonuje. Trochę szkoda, że wyniki sportowe nie oddziałują na to, czy dana dyscyplina jest bardziej popularna, czy mniej. To jest trochę niewytłumaczalne. Myślę, że to co wcześniej powiedziałem w jakiś sposób to tłumaczy.

AM: A rekonstrukcją rządu Mateusz Kusznierewicz się pasjonuje?
MK: Tylko pod kątem kto będzie nadal prowadził albo jakie zmiany nastąpią w ministerstwie sportu i edukacji.

AM: Mówi się, że minister Mucha odejdzie i że jest uważana za najgorszą minister sportu.
MK: Oj nie, dlaczego najgorszą? Chociaż takie porównania nie są trafione. Ja miałem okazję rozmawiać i z obecną Panią minister ale i wcześniejszymi i każdy miał swój talent. Każdy w czymś się specjalizował, w czymś był dobry. Ale poczekajmy, nie ma co przewidywać co się wydarzy, mam nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.

AM: Sześć miesięcy jest już Pan prezesem Fundacji Gdańskiej. Co z tego dla Pana i dla fundacji wynika? To był dobry wybór?
MK: Ja jestem zadowolony. Z tego co słyszę, inni także dobrze oceniają to w jaki sposób prowadzę fundację. Tak to wygląda, że w kwietniu tego roku przejąłem stery tej organizacji i powiem szczerze, że się w tym bardzo dobrze odnalazłem. Może przypomnę też dlaczego to zrobiłem. Przez wiele lat byłem związany ze sportem, prowadziłem kolejne kampanie olimpijskie i sport mi bardzo dużo dał ale z drugiej strony ograniczył. Teraz świadomie podjąłem decyzję, że kończę przygodę olimpijską, będę dalej żeglował ale już na większych jachtach. Trochę wody upłynie zanim uruchomię kolejny projekt. Teraz chciałem zająć się innymi obszarami swoich zainteresowań. Między innymi Gdańsk, który jest mi bardzo bliski. Przeprowadziłem się tutaj pięć lat temu i bardzo sobie tę decyzję cenię. Poznałem to wspaniałe miasto, miasto kultury i morza. Wiem, że tu jest wiele rzeczy do zrobienia. Dostałem tę szansę jako ambasador miasta Gdańsk ds. morskich żeby wzmocnić ten związek z morzem czyli uruchomienie programu edukacji morskiej dla dzieci. Dziś, po naszej rozmowie jadę do jednej ze szkół gdzie poprowadzę uroczystość zakończenia czwartej edycji programu. Już ponad dwanaście tysięcy dzieci wzięło udział w darmowych rejsach, które organizujemy.

AM: Właśnie chciałam zapytać o tę edukację morską. Czy to jest tak, że jak zaszczepia Pan w tych dzieciakach chęć do żeglowania to one potem, po tym programie, mają gdzieś szanse dalej, czy to jest taki wciąż niezagospodarowany teren?
MK: Przyznam się, że nadal uważam, że jest tu wiele do zrobienia. To nadal jest niezagospodarowany teren, jest wiele do zrobienia. Szczególnie w tym aspekcie, żeby te dzieci, które złapią bakcyla podczas takich rejsów, które chcą dalej żeglować, zapisały się albo na jakieś wakacyjne rejsy, albo do klubu żeglarskiego, jak ja to zrobiłem kiedy miałem dziewięć lat i rozwinąłem swoje umiejętności. Kluby żeglarskie w Gdańsku skupione są głównie w Górkach Zachodnich. Moim zdaniem to jest daleka dzielnica. Tam jest tych klubów za mało i też za mało możliwości żeby na takie cykliczne młodzież przychodziła.

AM: Ale czyja to jest rola żeby to się rozwijało? Czy to jest rola poprawnego biznesu, czy jednak raczej władz, jakiś środków, może centralnych? Jak to powinno działać?
MK: Myślę, że wszystko. Te zagadnienia, które tutaj padły muszą w jakiś sposób złączyć się w całość żeby coś takiego uruchomić. Wiem, że bardzo duża jest tutaj rola ludzi, którzy mają chęć do działania, którzy pracują w klubach żeglarskich i którym się chce. To oni potrzebują wsparcia miasta, magistratu, którzy poprzez Biuro Prezydenta ds. Sportu będą mieli dofinansowanie a także pomoc merytoryczną w prowadzeniu swoich zajęć oraz dostęp do infrastruktury. Mamy Narodowe Centrum Żeglarstwa, ośrodek AZS-u w Górkach Zachodnich, jest Jachtklub Stoczni Gdańskiej, który zmienił właściciela, więc jest infrastruktura. No i oczywiście środki ministerialne, granty, które pozwolą nawet na organizację regat żeglarskich, w których będą brali udział zawodnicy, członkowie klubów lokalnych, ale przyjadą na te zawody z całej Polski inne dzieciaki i młodzież. To powoduje, że wszystkim się to bardziej podoba, że oni chcą. To nakręca koniunkturę.

AM: To jest jakiś plan?
MK: To jest plan, który jest realizowany na poziomie, gdybym oceniał w skali od jednego do dziesięciu, na czwórkę. Mamy jeszcze wiele do zrobienia.

AM: A jakie Pan sobie stawia cele, te dalekosiężne i takie poważne?
MK: Jestem bardzo zadowolony z tego ci się w okół mnie dzieje. Bardzo intensywnie pracuję. Mój czas jest poświęcony na sport, na biznes i na działalność społeczną. W sporcie trochę się wyciszyłem.

AM: A nie ciągnie wilka do lasu? Czyli Mateusza Kusznierewicza na wodę?
MK: Ciągnie, ciągnie. Oczywiście. Zawsze kiedy mam możliwość to żegluję. Historia zatacza koło, kiedy myślałem, że nigdy nie pożegluję w klasie star, bo ostatni wyścig w jakim w tej klasie startowałem na Igrzyskach Olimpijskich z Dominikiem Życkim był rok temu. A zostaliśmy zaproszeni na regaty w grudniu. Na początku przyszłego miesiąca pojedziemy na zawody, na które zostało zaproszonych piętnastu najlepszych na świecie zawodników na taki finał regat i całego cyklu regat. Te regaty będą na Bahamach.

AM: Raczej wyścig, nie zabawa?
MK: Wyścig. Muszę się zabrać do roboty i przygotować się do tego. To jest dopiero wyzwanie. Tym bardziej, że w swojej pracy to najwięcej czasu mi zajmuje.

AM: W związku z tym nie za dużo czasu jest żeby spędzać go na wodzie?
MK: To też. No i ta moja działalność społeczna, szczególnie dla Gdańska. Praca na rzecz Fundacji Gdańskiej. Te programy, Program Edukacji Morskiej w Gdańsku, Zlot Żaglowców Baltic Sail, którego jestem komandorem. To wszystko powoduje, że bardzo dużo czasu mi to zajmuje.

AM: A mam takie pytanie. Czy Gdańsk ma swoją markę? Co jest marką?
MK: Gdańsk ma przede wszystkim swoją wartość, to jest miejsce wyjątkowe. Miasto o ponad tysiącletniej tradycji, jak powiedziałem już dzisiaj, miasto tradycji, kultury, sztuki i morza. Jak patrzę ile kluczowych dla historii Polski miało tu miejsce to jest samo w sobie. Wiele osób mówi, że to jest miasto wolności, nawiązując oczywiście do Wolnego Miasta Gdańsk i do Solidarności. Uważam, że jest to miasto, które ma pewne ograniczenia ale też olbrzymi potencjał. Ja w ogóle nie patrzę na Gdańsk jako samo miasto, natomiast tutaj mamy coś wyjątkowego nie tylko w skali Polski ale i Europy, Trójmiasto. Gdańsk, Sopot i Gdynia to jest coś wyjątkowego bo każde z tych miast jest inne. Sopot to kurort, bardzo rozrywkowy, ciekawy, piękny. Gdynia młode miasto, które powstało tak naprawdę jako przeciwwaga dla Gdańska. Tam też się wiele dzieje. I należy na to patrzeć szerzej. Ja patrzę na to jako metropolię, wszystko mi się tutaj podoba i dlatego czuję się tu gdzie mieszkam tak dobrze.

AM: Dziękuję bardzo.
MK: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj