Energa Basket Liga po miesiącu przerwy wróciła do Słupska. Jednak drużyna Mantasa Cesnauskisa w słabym stylu uległa Legii Warszawa 73-86. Wynik jednak nie odzwierciedla przebiegu spotkania, bo zawodnicy Wojciecha Kamińskiego prowadzili nawet różnicą 36 punktów (29-65). 17 punktów dla Legii Warszawa zdobył były gracz Czarnych Billy Garrett.
Najmilszym momentem niedzielnego wieczoru w hali Gryfia było wręczenie nagrody Sportowca Miesiąca Radia Gdańsk, którą otrzymał od naszych dziennikarzy – Pawła Kątnika i Przemysłowa Wosia – gracz Czarnych Billy Ivey. I tylko chyba on nie zawiódł w spotkaniu z Legią.
Czarni zaczęli mecz źle, przede wszystkim od słabej obrony, a legioniści zdobywali kolejne punkty, czasem można było odnieść wrażenie, że z treningową łatwością. Warszawska ekipa szybko zdobyła prowadzenie i zdominowała pierwszą kwartę aż 28-18. Jeszcze lepiej Legia zaprezentowała się w drugich 10 minutach, pozwalając gospodarzom zdobyć zaledwie… 8 punktów. Po dwóch kwartach mecz był właściwie rozstrzygnięty, bo na tablicy świetlnej w Gryfii widniał wynik 26-57.
– Gratuluję swoim zawodnikom świetnej pierwszej połowy, która ustawiła cały mecz. Dobrze weszliśmy w ten mecz, trafialiśmy rzuty, egzekwowaliśmy to, co chcieliśmy zagrać. Run 18-0 ustawia mecz i potem trudno jest o koncentrację. Czarni próbowali wrócić do tego spotkania i trzeba oddać gospodarzom, że walczyli do końca – mówił po spotkaniu trener Legii Warszawa Wojciech Kamiński.
Zespół Mantasa Cesnauskisa próbował przełamać spotkanie, agresywniej broniąc i cierpliwiej grając w ataku. W trzeciej kwarcie, którą udało się wygrać, Czarni zdobyli 21 punktów, w czwartej – 26. Jednak zryw okazał się zbyt późny. Wszystko, co udało się uzyskać, to przyzwoity na pierwszy rzut oka wynik i 13-punktowa porażka.
– Wróciły nasze demony, dobrze gramy na wyjazdach, bardzo źle u siebie. Mecz był taki, jaki był. Walczyliśmy do końca – to jest też ważne. Znowu wchodzimy na mecz nie z takim nastawieniem, z jakim powinniśmy wejść. Tu nie chodzi o taktykę, o zaangażowanie, o mądrość, której nam dziś brakowało przez pierwsze dwie kwarty. Później próbowaliśmy ratować sytuację pojedynczymi zagraniami, ale to też było złe w naszym wykonaniu. Taki zespół jak Legia to wykorzystał, po prostu nas zabili w dwie kwarty. Kiedy przeciwko takiej drużynie przegrywasz 30 punktami, to prawdopodobnie nie wygrasz meczu, tylko musisz z niego z twarzą wyjść z tego spotkania.Musimy grać naszą grę, którą mamy na treningach i gramy na wyjazdach. To jest nasz cel. To w Gryfii nie działa i to w głowie gdzieś siedzi – mówił trener Czarnych Mantas Cesnauskis.
Przed Czarnymi jeszcze trzy mecze na własnym parkiecie z rzędu: z Anwilem Włocławek, Kingiem Szczecin i Spójnią Stargard. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk w tym sezonie wygrali siedem spotkań na wyjeździe, a tylko cztery we własnej hali.
Przemysław Woś/am