– Zaczniemy punktować, jak zagramy tak jak w drugiej połowie – mówił po poprzedniej kolejce mediom klubowym Chojniczanki obrońca Marcin Grolik. W kolejnej serii gier jednak to właśnie druga połowa nie wyszła gospodarzom, a efektem jest już 12. porażka po 23. kolejkach 1. ligi. Tym razem w Chojnicach bardzo pragmatycznie zagrał chorzowski Ruch, wywożąc z Borów skromne 1:0.
Kluczowa dla losów akcja wydarzyła się w czwartej minucie doliczonego czasu pierwszej części. Goście pomknęli lewą stroną, za Wójtowiczem nie nadążył Niepsuj, a dalsze zdarzenia tylko dopełniły dzieła zniszczenia. Piłka przez Michalskiego dotarła do Szczepana, ten z bliska umieścił ją w siatce obok zapędzonego do drugiego słupka Kuchty. Chojniczanka nie tylko dostała bolesną bramkę do szatni, ale miała pretensje za niewykorzystanie wcześniej stworzonej przewagi.
W drugiej części goście pokazali dlaczego mimo statusu beniaminka, myślą nawet o awansie do elity. Grają do bólu pragmatycznie, notują serię skromnych triumfów, ten w Chojnicach był już 12 w tym sezonie, jednocześnie dającym pozycję lidera. Gospodarze nie byli w stanie stworzyć klarownych odpowiedzi, ta jedna Michała Mikołajczyka zakończyła się interwencją bramkarza Niebieskich.
Najbardziej raziła jednak miałkość ostatnich minut. Chojniczanka mając nóż na gardle, nie wyglądała na zespół chcący cokolwiek stworzyć, nerwowe pląsy tak środku jak i na skrzydłach, kończyły się po dwóch podaniach w nogach rywali. W efekcie nic składnego nie udało się wykreować, na dodatek goście widząc kompletny rozstrój miejscowych, mieli jeszcze doskonałą akcję w ostatnich sekundach, jednak fatalnie pomylił się Jan Sedlak.
Chojniczanka po udanym starcie i wygranej nad Skrą Częstochowa, w kolejnych czterech meczach nie zachwyciła, zdobywając zaledwie jeden punkt. Sytuacja jest coraz bardziej skomplikowana, bo za plecami czai się Skra Częstochowa – zwycięska sensacyjnie w meczu z Podbeskidziem, tracąca jeden punkt, ale mająca także zaległą kolejkę do rozegrania.