Eksperci zgodnie uważają, że ten rodzaj sił zbrojnych jest Polsce potrzebny. Musi jednak szybko nastąpić modernizacja wyposażenia i uzbrojenia marynarki. Kierownictwo resortu obrony powinno zaś opracować strategię morską. Były wiceminister obrony Andrzej Karkoszka uważa, że obecne kierownictwo MON powinno sobie odpowiedzieć na zasadnicze pytanie zasadnicze, jaka powinna być siła ochronna i obronna na wybrzeżu i Bałtyku.
Andrzej Karkoszka uważa, że odpowiedź na to pytanie jest uzależniona od definicji zadań i misji dla marynarki. Były wiceszef resortu obrony obawia się jednak, że politycy odpowiedzialni za strategię morską nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Dodatkowo uzależnione jest to od naszych zobowiązań wobec NATO, a jednocześnie wymogów obronnych własnego terytorium i specyfiki naszego morza.
Bałtyk jest akwenem dość spokojnym, bez specjalnych zagrożeń militarnych. Jednym z rozwiązań, które mogłoby pogodzić interesy narodowe naszego kraju oraz sojusznicze to, zdaniem ekspertów, specjalizacja polskiej Marynarki Wojennej.
Tomasz Szatkowski z Narodowego Centrum Studiów Strategicznych przypomina, że coraz więcej państw w NATO podejmuje właśnie takie działania.
– Jest to podyktowane między innymi kryzysem i cięciami budżetów obronnych większości krajów Paktu Północnoatlantyckiego. Według Szatkowskiego trzeba sobie jasno powiedzieć, że Polska potęgą morską nie była i nie będzie i skupić się na innych działaniach, na miarę naszych możliwości, powiedział Szatkowski.
Z kolei Jacek Bartosiak w raporcie „Geografia wojskowa Bałtyku” podkreśla, że nasza armia powinna odejść od prób wyposażania Marynarki Wojennej w duże, wielozadaniowe okręty, a skupić się na doposażeniu tego rodzaju sił zbrojnych w okręty podwodne.
– Lepiej wydać pieniądze na okręty podwodne. Bałtyk – zdaniem eksperta – to doskonałe morze dla takich okrętów. Trudno w nim wytropić jednostki podwodne, a przy dobrym uzbrojeniu można z takiego okrętu zestrzelić nawet rakiety naziemne, tłumaczy Bartosiak.
Dziś marynarka ma pięć okrętów podwodnych. Ministerstwo obrony chce w najbliższych latach kupić trzy nowe okręty. Wartość jednego może osiągnąć prawie dwa i pół miliarda złotych.
Jesienią tego roku premier i szef MON ogłosili również, że marynarze dostaną trzy nowoczesne niszczyciele min oraz patrolowca „Ślązak”. To następca pechowego Gawrona, który budowano ponad 10 lat. Mimo olbrzymich nakładów nie udało się ukończyć korwety. Rząd zdecydował w końcu, że nie będzie dalej finansował tego programu. Zdecydowano, że na bazie Gawrona powstanie patrolowiec o nazwie „Ślązak”.