387. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Szef kancelarii prezydenta Ukrainy: nakaz aresztowania Putina „to dopiero początek”

(Fot. PAP/Mykola Kalyeniak)

Trwa 387. dzień bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę. Kluczowe znaczenie w przebiegu wojny mają samoloty. W związku z tym obrońcy zabiegają o uzyskanie jak największej ich ilości. Polska zadeklarowała przekazanie myśliwców MIG-29, które są sprzętem znanym Ukraińcom, co zmniejsza czas potrzebny na konieczne szkolenia.

20:01 Rzeczniczka praw dziecka: decyzja MTK potwierdza, że Rosja deportuje, a nie „ewakuuje” nasze dzieci

Nakaz aresztowania Władimira Putina za zbrodnie wojenne wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze jest potwierdzeniem, że Rosja deportuje, a nie „ewakuuje” dzieci ukraińskie – powiedziała w piątek ukraińska rzeczniczka praw dziecka Daria Herasymczuk.

– To naprawdę historyczne wydarzenie, które potwierdza, że nie było żadnej +ewakuacji+ dzieci ukraińskich, lecz dokonywano właśnie deportacji (…). Ukraina mówiła od samego początku, że działania Rosjan były wyraźnie zaplanowane, a ich celem było zniszczenie przyszłości Ukrainy – oświadczyła rzeczniczka.

Podkreśliła, że Rosjanie nie planują powrotu wywiezionych z Ukrainy dzieci, a świadczy o tym uproszczenie procedury nadawania dzieciom obywatelstwa Rosji i procedury adopcji.

– Reedukacja i praca nad dziećmi prowadzona w FR i na terytoriach okupowanych, przymusowa rusyfikacja i totalny zakaz wszystkiego, co ukraińskie, miało na celu wymazanie ich poczucia przynależności do narodu ukraińskiego – powiedziała Herasymczuk w wypowiedzi dla agencji Ukrinform.

MTK wydał w piątek nakaz aresztowania Putina; sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury, uznając, że są realne podstawy by sądzić, że jest on odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. W tej samej decyzji MTK wydał również nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same zbrodnie.

19:35 MSZ Francji o decyzji MTK w sprawie Putina: nikt nie powinien uniknąć sprawiedliwości

Po ogłoszeniu decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze w sprawie nakazu aresztowania Władimira Putina MSZ Francji oznajmiło w piątek na Twitterze, że istnieją wystarczające dowody na odpowiedzialność prezydenta Rosji i „nikt nie powinien uniknąć sprawiedliwości”.

Istnieją wystarczające dowody na odpowiedzialność Putina i Marii Lwowej-Biełowej za deportowanie dzieci – głosi tweet francuskiego resortu spraw zagranicznych.

MTK wydał w piątek nakaz aresztowania Putina na wniosek prokuratury, uznając, że są realne podstawy by sądzić, iż rosyjski przywódca jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne, polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.

W tej samej decyzji MTK wydał również nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same zbrodnie.

MTK jest trybunałem międzynarodowym powołanym do sądzenia osób fizycznych. Ma uprawnienia do rozpoznawania oskarżeń o zbrodnie wojenne, zbrodnie ludobójstwa i zbrodnie przeciwko ludzkości.

Śledztwo w sprawie zbrodni wojennych na Ukrainie zostało wszczęte 3 marca 2022 roku na wniosek kilkudziesięciu państw, w tym Polski. Prokuratura MTK przesłała sędziom wniosek o wydanie nakazów aresztowania Putina i Lwowej-Biełowej 22 lutego br.

19:31 Deputowany Kniażycki: Putin odpowie za wszystkie zbrodnie, nakaz aresztowania to dopiero początek

Władimir Putin odpowie za wszystkie swoje zbrodnie, a nakaz jego aresztowania, który wydał Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze to dopiero początek – skomentował w piątek PAP ukraiński parlamentarzysta Mykoła Kniażycki.

– Nakaz aresztowania Putina to dopiero pierwszy krok. Odpowie on nie tylko za zbrodnie wojenne na Ukrainie, ale i za zestrzelenie samolotu MH-17 – powiedział polityk, który jest współprzewodniczącym grupy ds. polsko-ukraińskich kontaktów parlamentarnych.

Przypomniał, że w lutym międzynarodowy zespół śledczy uznał, iż istnieją „mocne przesłanki”, że to właśnie Putin podjął decyzję o przekazaniu separatystom na Ukrainie broni, wykorzystanej do zestrzelenia nad Donbasem samolotu pasażerskiego linii Malaysia Airlines w lipcu 2014 roku. Zginęło wówczas 298 osób.

– Zbrodnia musi być ukarana. Inaczej wszystko, na czym oparta jest współczesna cywilizacja europejska, zostanie podważone – podkreślił Kniażycki.

Zdaniem deputowanego nakaz aresztowania Putina nie wpłynie na jego pozycję w rosyjskim społeczeństwie.

– Społeczeństwo rosyjskie jest totalitarne, więc nie będzie to miało wpływu na to, jak jest odbierany w Rosji – wskazał.

– Putin zostanie ukarany, a Ukraina wygra wojnę mimo wszystkich prób Putina zawiązania sojuszu z innymi przywódcami totalitarnymi. To nie ulega wątpliwości – powiedział polityk.

– Decyzja Trybunału pokazuje, że europejska demokracja jest silna i ma zamiar bronić zasad, na których jest oparta. Jest to przede wszystkim praworządność. Inaczej nie może być. To jest walka między autorytaryzmem, dla którego prawo i wartość życia ludzkiego nic nie znaczy, a demokracją, dla której te wartości są na pierwszym miejscu. To pokazuje, że demokracja nie zamierza rezygnować ze swoich zasad – oświadczył Kniażycki.

19:28 Prokurator MTK: Rosjanie wywieźli setki ukraińskich dzieci, wiele z nich przekazali do adopcji w Rosji

Do Rosji wywieziono setki dzieci z ukraińskich domów dziecka, wiele z nich oddano tam do adopcji – przekazał w piątek prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) Karim Khan. MTK wydał wcześniej w piątek nakaz aresztowania Putina, zarzucając mu odpowiedzialność za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach ukraińskich dzieci.

Zidentyfikowaliśmy przypadki bezprawnego przesiedlenia do Rosji co najmniej kilkuset dzieci z ukraińskich domów dziecka i sierocińców; dekrety Putina umożliwiły szybsze nadanie im rosyjskiego obywatelstwa i adopcję przez rosyjskie rodziny – napisał Khan w oświadczeniu.

W ocenie mojego urzędu te czyny mają doprowadzić do trwałego oderwania ukraińskich dzieci od swojej ojczyzny – zaznaczył prokurator MTK. Podkreślił, że deportowane z terenów okupowanych przez Rosję dzieci są chronione zapisami IV Konwencji genewskiej, dotyczącej ochrony cywilów podczas wojny.

Wszystko to zostało opisane we wnioskach o wydanie nakazów aresztowania Putina i rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej, które złożyłem 22 lutego sędziom Trybunału – przekazał oskarżyciel.

W piątek sędziowie MTK przychylili się do wniosku Khana i wydali nakaz aresztowania Putina i Lwowej-Biełowej, uznając tym samym, że istnieją wiarygodne oskarżenia o popełnienie zbrodni wojennych przez te osoby. Putinowi i Lwowej-Biełowej zarzuca się złamanie artykułu 8. Statutu Rzymskiego – międzynarodowego aktu prawnego ustanawiającego MTK.

Prokuratura MTK wszczęła śledztwo w sprawie zbrodni wojennych na Ukrainie 3 marca 2022 r. Przemawiając we wrześniu przed Radą Bezpieczeństwa ONZ, mówiłem, że priorytetem mojego biura jest sprawa nielegalnych deportacji dzieci – podkreślił Khan.

– Musimy dopilnować, by osoby odpowiedzialne za zarzucane zbrodnie zostały rozliczone, a dzieci wróciły do swoich rodzin i społeczności. Nie możemy pozwolić, by dzieci były traktowane jak łupy wojenne – napisano w piątkowym oświadczeniu prokuratora MTK.

Decyzja o wydaniu nakazów aresztowania jest pierwszym konkretnym krokiem w tej sprawie, ale mój urząd kontynuuje rozległe, wielowątkowe śledztwo – zaznaczył oskarżyciel. Dodał, że na Ukrainie badane są doniesienia o wielu różnych zbrodniach.

Jeżeli zbierzemy odpowiednie dowody, nie będziemy się wahać przed składaniem kolejnych wniosków o wydanie nakazów aresztowania – zapowiedział prokurator Khan.

19:12 Doradca prezydenta: nakaz aresztowania Putina to sygnał dla elit rosyjskich

Nakaz aresztowania Władimira Putina za zbrodnie wojenne wydany przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) to sygnał dla elit rosyjskich o tym, co je czeka – ocenił w piątek Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

– To, po pierwsze, konkretny sygnał dla elit rosyjskich o tym, co z nimi będzie dalej i dlaczego nie będzie już „tak jak wcześniej” – napisał Podolak na Twitterze. Dodał następnie: „po drugie, jest to początek końca Federacji Rosyjskiej w obecnym kształcie na arenie międzynarodowej”.

Skomentował też decyzję MTK słowami „świat się zmienił”.

MTK wydał w piątek nakaz aresztowania Putina; sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury, uznając, że są realne podstawy by sądzić, że jest on odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.

W tej samej decyzji MTK wydał również nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same zbrodnie.

18:27 Żaryn: Zacharowa szerzy insynuacje przeciwko Polsce

Pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn zwrócił uwagę na działania dezinformacyjne rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej. Stwierdził, że szerzy ona insynuacje przeciwko Polsce, np. o rzekomych planach ataku Polski na Ukrainę.

– Znana z agresywnych działań informacyjnych i szerzenia kłamstw, rzecznik rosyjskiego MSZ, kolejny raz atakuje Polskę. Tym razem kontynuuje insynuacje dotyczące rzekomych planów ataku Polski na Ukrainę – napisał w piątek na Twitterze Stanisław Żaryn.

Wyjaśnił, że Zacharowa opiera swoje działania na doniesieniach medialnych, które sugerują zaangażowanie polskich podmiotów w budowę centrum szkoleniowego na Ukrainie. Na podstawie tych doniesień Zacharowa szerzy insynuacje przeciwko Polsce.

– Według narracji Zacharowej, opisywany w mediach projekt „wciąga Polskę” w konflikt. Projekt opisywany w mediach wg propagandystki jest elementem imperialnego planu, o który Rosja stale oskarża Rząd RP – podkreślił Żaryn.

Jak dodał Zacharowa kłamliwie twierdzi, że Polska przy pomocy opisywanego projektu „powiększa militarną obecność na Ukrainie”, zaś w istocie ten projekt ma służyć kontrolowaniu przez Polskę Ukrainy.

– Kolejny raz Zacharowa kłamliwie stwierdziła, że rzekomo masowa obecność +polskich najemników+ to sankcjonowany przez rząd Polski projekt przygotowania do aneksji Zachodniej Ukrainy – napisał też minister Żaryn.

Podkreślił, że Rosja od początku ponownego ataku na Ukrainę próbuje destabilizować relacje Polski i Ukrainy. W tym celu od miesięcy prowadzi operację dezinformacyjną, w ramach której Polska prezentowana jest jako zagrożenie dla Ukrainy.

17:46 Dowódca wojsk lądowych: Bachmut pozostaje epicentrum działań bojowych

Dowódca ukraińskich wojsk lądowych generał Ołeksandr Syrski poinformował w piątek, że Bachmut w obwodzie donieckim wciąż stanowi epicentrum działań bojowych; walki o miasto trwają, a siły rosyjskie usiłują je całkowicie okrążyć.

– Faktycznie wzdłuż całej wschodniej linii frontu wróg prowadzi działania ofensywne. Próbuje przerwać obronę naszych wojsk – powiedział Syrski. Jako miejsca najbardziej zaciętych walk wymienił m.in. Kreminną w obwodzie ługańskim, ale zaznaczył, że „epicentrum działań bojowych pozostaje Bachmut”. Dodał następnie, że „walki o miasto trwają”.

Syrski, którego wypowiedź przekazał oficjalny kanał Military Media Center na serwisie Telegram, dodał, że walki toczą się „na północy, wschodzie i południu miasta”.

Ukraiński generał zapewnił, że wojska rosyjskie ponoszą „ogromne straty”. „Niestety, straty mamy również my, ale o wiele mniejsze” – dodał Syrski.

17:44 Deportacje dzieci przez rosyjskich okupantów częścią planu wynarodowienia Ukraińców; MTK: to zbrodnia wojenna Putina

Według udokumentowanych danych strony ukraińskiej Rosjanie wywieźli z Ukrainy 16 tys. 226 dzieci. Ukraińska organizacja pozarządowa Regionalne Centrum Praw Człowieka oceniła jednak, że okupanci mogli przymusowo wywieźć nawet 700 tys. dzieci. W piątek Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina jako odpowiedzialnego za tę zbrodnię wojenną.

Już od dłuższego czasu władze ukraińskie i eksperci zachodni wskazywali, że masowa deportacja dzieci z Ukrainy może stanowić złamanie Konwencji ONZ o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa. Organizacja UNICEF przypominała latem 2022 r., że każde przemieszczenie dzieci musi odbywać się wyłącznie w ich interesie, a także za dobrowolną zgodą ich rodziców, a dzieci przymusowo wywiezione z Ukrainy nie mogą być uważane za sieroty.

– Rosjanie wkraczali na Ukrainę z doskonale przygotowanym planem, oni wiedzą, czego chcą. Dążą do zgładzenia narodu ukraińskiego, dlatego zabijają dzieci, stosują wobec nich przemoc seksualną, porywają, oddają do adopcji i zmieniają im obywatelstwo. Jest to zaplanowana polityka ludobójstwa narodu ukraińskiego – powiedziała w wywiadzie dla PAP ukraińska rzeczniczka praw dziecka Daria Herasymczuk.

Informacje o wywożeniu dzieci pojawiały się w pierwszych miesiącach inwazji rosyjskiej. Władze ukraińskie informowały w czerwcu, że z okupowanego Mariupola wywieziono od 500 do 700 dzieci – nie podopiecznych domów dziecka, lecz dzieci, które 24 lutego miały jeszcze rodziców.

Choć udokumentowane zostało wywiezienie ponad 16 tys. dzieci, w istocie należy mówić o setkach tysięcy porwanych nieletnich.

– Strona rosyjska podaje liczbę 738 tys. rzekomo ewakuowanych dzieci, ale wszyscy doskonale rozumieją, że nie jest to żadna ewakuacja, a właśnie przymusowe wywiezienie, deportacja – mówiła PAP Herasymczuk.

Ukraińska organizacja pozarządowa Regionalne Centrum Praw Człowieka oceniała w połowie stycznia br., że okupanci mogli przymusowo wywieźć z Ukrainy od 260 tys. do 700 tys. dzieci. Mali Ukraińcy znaleźli się w najróżniejszych regionach państwa-agresora, od Dagestanu i obwodu murmańskiego po Sachalin.

Los wielu z nich nie jest znany, gdyż część terytorium Ukrainy nadal jest okupowana. Obecnie około 20 proc. wszystkich ukraińskich dzieci przebywa na terenach okupowanych przez najeźdźców bądź zostało wywiezionych do Rosji – mówił były ukraiński rzecznik praw człowieka Mykoła Kułeba na początku lutego br. Repatriacja deportowanych dzieci w późniejszych latach może być bardzo trudna, ponieważ Rosjanie przyznają ukraińskim dzieciom obywatelstwo swojego kraju.

Rosjanie nie kryją się ze swoimi działaniami. Telewizja państwowa pokazuje urzędników dających pluszowe zabawki nowo przybyłym, którzy są przedstawiani jako porzucone dzieci uratowane z wojny. Rosyjska rzeczniczka praw dziecka Maria Lwowa-Biełowa pochwaliła się w zeszłym roku, że adoptowała nastolatka z Mariupola. Źródła rosyjskie aktywnie reklamują nielegalne adopcje dzieci bezprawnie wywiezionych z Ukrainy, m.in. rozpowszechniając serię filmów poświęconych tym adopcjom, w których występują dzieci z Donbasu. 30 maja 2022 r. Putin podpisał dekret o uproszczonej procedurze nadawania obywatelstwa rosyjskiego „dzieciom-sierotom” z Donbasu i Ukrainy.

Nie tylko Kijów, lecz również eksperci zachodni oceniają, że nielegalna deportacja dzieci ukraińskich to polityka firmowana przez najwyższe władze Rosji. Jak zauważał amerykański Instytut Studów nad Wojną (ISW), w ten sposób należało interpretować lutowe spotkanie Putina z Lwową-Biełową.

– Wydarzenie to potwierdziło, że Putin osobiście kieruje działaniami służącymi ułatwianiu programów deportacji i „adopcji”, co (…) może stanowić naruszenie Konwencji (ONZ) w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa – wskazywał ISW.

Intelektualiści i psychiatrzy z Francji ogłosili w sierpniu 2022 r. list otwarty, w którym alarmowali, że przymusowe wysiedlenie ukraińskich dzieci do Rosji i ich rusyfikowanie jest częścią projektu Putina mającego na celu „wykorzenienie tożsamości i narodu ukraińskiego”. Jest to „amputacja przyszłości Ukrainy” – oświadczyli eksperci w liście opublikowanym w dzienniku „Le Monde”. Przypominali, że handel nieletnimi poprzez nielegalne procedury adopcyjne był systematycznie organizowany m.in. w czasie II wojny światowej, kiedy to od 50 do 200 tys. dzieci uprowadzono z Polski i innych krajów okupowanych przez III Rzeszę.

Dzieci ukraińskie, które trafiają do Rosji to najczęściej wychowankowie domów dziecka – te wywożone są masowo – i sieroty wojenne. Są to także dzieci odbierane rodzicom, którzy zostali zatrzymani przez rosyjskie władze okupacyjne. Rosyjskie władze odbierają także dzieci proponując rodzicom, że zabiorą je na leczenie lub wypoczynek w ich kraju. Jak mówiła PAP Herasymczuk, są przypadki, kiedy rodzice byli zastraszani, że jeśli nie zgodzą się na taki wyjazd, to zostaną pozbawieni praw rodzicielskich. Część tych dzieci wywiezionych pod pozorem leczenia również nie wraca do rodzin.

Dzieci ukraińskie wywożone do Rosji są tam poddawane są rusyfikacji. Zabrania się im mówienia po ukraińsku i karmi rosyjską propagandą – informowała Herasymczuk.

– Ukraińskie dzieci umieszczane są też w wojskowych obozach (rosyjskiej organizacji paramilitarnej) Junarmii. Jest to najwyższa miara cynizmu, bo ukraińskie dzieci są tam przygotowywane do wojny przeciwko ich własnemu narodowi – oświadczyła rzeczniczka.

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał w piątek nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Sędziowie uznali, że są realne podstawy by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. MTK wydał jednocześnie nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka, Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same, co Putin, zbrodnie.

17:05 Rzeczniczka praw dziecka: Rosja wywiozła z Ukrainy ponad 16 tys. dzieci, które są rusyfikowane i szkolone do walki z Ukraińcami

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał w piątek nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Sędziowie uznali, że są realne podstawy by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. „Rosja wywiozła siłą z Ukrainy ponad 16 tys. dzieci, które są rusyfikowane i szkolone do walki z Ukraińcami” – powiedziała PAP ukraińska rzeczniczka praw dziecka, Daria Herasymczuk.

MTK wydał też w piątek nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka, Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same, co Putin, zbrodnie

– Rosjanie wkraczali na Ukrainę z doskonale przygotowanym planem, oni wiedzą, czego chcą. Dążą do zgładzenia narodu ukraińskiego, dlatego zabijają dzieci, stosują wobec nich przemoc seksualną, porywają, oddają do adopcji i zmieniają im obywatelstwo. Jest to zaplanowana polityka ludobójstwa narodu ukraińskiego – oświadczyła.

Według oficjalnych, udokumentowanych danych strony ukraińskiej, Rosjanie wywieźli z Ukrainy 16 tys. 226 dzieci. Do rodzin na Ukrainie powróciło dotychczas zaledwie 308.

– Mówimy jednak nie o tysiącach, lecz setkach tysięcy porwanych dzieci. Strona rosyjska podaje liczbę 738 tysięcy rzekomo ewakuowanych dzieci, ale wszyscy doskonale rozumieją, że nie jest to żadna ewakuacja, a właśnie przymusowe wywiezienie, deportacja – podkreśliła.

Los wielu dzieci nie jest znany, gdyż część terytorium Ukrainy nadal jest okupowana. Herasymczuk uważa, że po wyzwoleniu liczba porwanych i wywiezionych do Rosji dzieci wzrośnie.

– Niestety, wzrośnie też liczba dzieci zabitych i rannych – przyznała.

Ukraińskie dzieci, które trafiają do Rosji, to najczęściej wychowankowie domów dziecka i sieroty wojenne. Są to także dzieci, odbierane rodzicom, którzy zostali zatrzymani przez rosyjskie władze okupacyjne.

– Są to przeważnie rodzice, którzy nie zgadzają się na kolaborację z okupantami, za co karani są pozbawieniem praw rodzicielskich. Zabierane są też dzieci, które nie mają rodziców, ale posiadają rodzeństwo czy bliskich, którzy mogą się nimi opiekować – powiedziała.

Dzieci z domów dziecka wywożone są masowo. Rosja nie zgadza się na ich powrotną ewakuację do ojczyzny, o co zabiega strona ukraińska – wyjaśniła Herasymczuk.

– Rosjanie nie zgadzają się na żadne korytarze humanitarne, abyśmy to my mogli zabrać je do siebie, na terytorium kontrolowane przez Ukrainę. Dzieci te najpierw przetrzymywane są na terytoriach okupowanych, a z czasem trafiają do Rosji – wskazała.

Rosyjskie władze odbierają także dzieci, proponując rodzicom, że zabiorą je na leczenie lub wypoczynek w ich kraju.

– Znamy jednak przypadki, kiedy rodzice byli zastraszani, że jeśli nie zgodzą się na taki wyjazd, to zostaną pozbawieni praw rodzicielskich. Część tych dzieci również nie wraca do rodzin – zaznaczyła.

Według ukraińskiej rzeczniczki praw dziecka Rosjanie na wszelkie sposoby utrudniają porwanym dzieciom kontakt z bliskimi na Ukrainie. Odbierają im telefony, nie pozwalają zawiadomić rodziny o miejscu pobytu.

– Mówią przy tym dziecku, że jeśli nikt po nie się nie zgłosi, to trafi ono do adopcji – powiedziała.

Dzieci, które wywożone są do Rosji, poddawane są rusyfikacji. Zabrania się im mówienia po ukraińsku i karmi rosyjską propagandą – ujawniła Herasymczuk.

– Ukraińskie dzieci umieszczane są też w wojskowych obozach (rosyjskiej organizacji paramilitarnej) Junarmii. Jest to najwyższa miara cynizmu, bo ukraińskie dzieci są tam przygotowywane do wojny przeciwko ich własnemu narodowi – oświadczyła.

Zdaniem rzeczniczki Rosjanie świadomie łamią reguły prawa międzynarodowego, mówiące o adopcji dzieci. Dzieje się to za zgodą najwyższych władz w Moskwie.

– Pełnomocniczka prezydenta Federacji Rosyjskiej ds. praw dziecka Maria Lwowa-Biełowa publicznie mówi, że adoptowała chłopca z Mariupola, którego stamtąd sama wywiozła. Mamy świadectwa dzieci, które udało się odzyskać i które osobiście rozmawiały z Lwową-Biełową, mówiły jej, że chcą wrócić do domu, mają kontakty rodziny i rodziców, jednak mimo to zostały wysłane do rodziny zastępczej – powiedziała.

W poszukiwanie uprowadzonych dzieci zaangażowane są przede wszystkim ich rodziny, które mogą liczyć na wsparcie ukraińskich instytucji państwowych i organizacji międzynarodowych. W przypadku nawiązania kontaktu z takim dzieckiem, udaje się po nie do Rosji ktoś bliski.

– Dzieci wracają z głębokimi traumami. Wszystkie po powrocie otrzymują pomoc psychologiczną oraz medyczną. Wiele z nich potrzebuje leczenia po ranach, odniesionych w wyniku działań wojennych – wyjaśnia ukraińska rzeczniczka.

– Dla każdego kraju dzieci to przyszłość. Rosjanie starają się ukraść naszą przyszłość, porywając nasze dzieci. Dlatego będziemy walczyć o każde dziecko bez względu na to, gdzie się ono znajduje – zapewniła w rozmowie z PAP rzeczniczka praw dziecka Ukrainy Daria Herasymczuk.

17:03 Szef kancelarii prezydenta Ukrainy: nakaz aresztowania Putina „to dopiero początek”

Nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina za zbrodnie wojenne, który wydał Międzynarodowy Trybunał Karny, „to dopiero początek” – oznajmił w piątek szef kancelarii prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Prokurator generalny Ukrainy Andrij Kostin uznał krok podjęty przez MTK za „decyzję historyczną”.

Decyzja MTK ma „historyczne znaczenie dla Ukrainy i całego międzynarodowego systemu prawnego” – ocenił Kostin.

MTK wydał w piątek nakaz aresztowania Putina; sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury uznając, że są realne podstawy by sądzić, że jest on odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.

W tej samej decyzji MTK wydał również nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka, Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same zbrodnie.

16:40 Premier Szmyhal: chcemy automatycznego przedłużania umowy zbożowej o 120 dni

Władze Ukrainy nalegają, by umowa zbożowa regulująca eksport zboża ukraińskiego przez porty nad Morzem Czarnym była bezterminowa i przedłużana automatycznie o 120 dni – oznajmił w piątek premier Denys Szmyhal. Dodał, że Ukraina może zwiększyć eksport nawet dwukrotnie. Obecnie obowiązująca umowa wygasa w sobotę.

– Ukraina pozostaje jednym z kluczowych ogniw światowego bezpieczeństwa żywnościowego. Z tego powodu nalegamy, by umowa zbożowa była bezterminowa i przedłużana automatycznie o 120 dni – powiedział Szmyhal na posiedzeniu rządu.

Wskazał, że Turcja i ONZ popierają takie stanowisko, ale Rosja usiłuje skrócić termin, na jaki przedłużana jest umowa.

– Próby agresora, by zredukować termin przedłużenia (umowy) są manipulacją w celu dalszego szantażu i pogłębiania globalnego kryzysu żywnościowego – powiedział Szmyhal.

Zapewnił, że Ukraina i jej partnerzy „dokładają starań w celu przedłużenia umowy”, która wygasa 18 marca. Od początku obowiązywania umowy zbożowej Ukraina eksportowała ponad 24 mln ton żywności. Mogłoby być to dwukrotnie więcej w razie odblokowania tras przez Morze Czarne – dodał premier.

W poniedziałek wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Wierszynin poinformował po zakończeniu rozmów w Genewie z przedstawicielami ONZ, że Rosja nie sprzeciwia się przedłużeniu umowy zbożowej, ale tylko o 60 dni. Dał przy tym do zrozumienia, że w zamian Rosja oczekuje zniesienia ograniczeń nałożonych na jej eksporterów produktów rolnych.

Władze Ukrainy argumentują, że rosyjska oferta przedłużenia umowy zbożowej o 60 dni jest sprzeczna z pierwotnym tekstem tego porozumienia, podpisanego w ubiegłym roku.

Przedstawiciele Ukrainy i Rosji zawarli w lipcu 2022 roku z Turcją i ONZ dwie oddzielne „lustrzane” umowy, odblokowujące eksport ukraińskiego zboża przez porty czarnomorskie. 29 października Rosja ogłosiła, że wycofuje się z „inicjatywy zbożowej” z powodu rzekomego ataku Ukrainy na rosyjskie okręty wojenne w Sewastopolu; eksport został wyhamowany. 17 listopada ogłoszono jednak przedłużenie obowiązywania umowy o kolejne 120 dni.

16:30 Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Putina oskarżając go o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne na Ukrainie

Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) wydał w piątek nakaz aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina. Sędziowie przychylili się do wniosku prokuratury uznając, że są realne podstawy by sądzić, że Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne polegające na bezprawnych deportacjach dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji.

MTK w tej samej decyzji wydał również nakaz aresztowania rosyjskiej rzeczniczki praw dziecka, Marii Lwowej-Biełowej, oskarżanej o te same zbrodnie.

16:27 Biały Dom: Chiny nie zdecydowały się na wysłanie broni Rosji, ale nadal tego nie wykluczyły

Chiny nie zdecydowały się dotąd na wysłanie broni Rosji, ale nadal tego nie wykluczyły – powiedział w piątek rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Ocenił też, że zapowiedziana na przyszły tydzień wizyta przywódcy ChRL Xi Jinpinga w Moskwie ma zaprezentować Chiny jako stronę wzywającą do pokoju, ale w rzeczywistości Pekin sprzyja Moskwie w jej inwazji na Ukrainę.

– Wciąż mamy ten sam poziom zaniepokojenia, jaki mieliśmy w ubiegłym tygodniu, jeśli chodzi o potencjalne zaopatrywanie Rosji przez Chiny w śmiercionośną broń i zdolności. Wciąż nie uważamy, że oni zdjęli to ze stołu, ale też nie widzieliśmy żadnych dowodów, że podjęli decyzję, by pójść w tym kierunku, ani że coś im wysłali – poinformował Kirby podczas wirtualnego briefingu prasowego.

Komentując czwartkowy artykuł w portalu Politico, mówiący o wysyłaniu przez chińską firmę zbrojeniową Norinco karabinów szturmowych do Rosji oraz o wysyłkach komercyjnych dronów, rzecznik stwierdził, że według informacji USA karabiny nie są przeznaczone do wykorzystania na polu walki, a transakcja jest wynikiem porozumień zawartych jeszcze przed wojną.

Kirby odniósł się też do zapowiedzi wizyty prezydenta Xi w Moskwie 20-22 marca. Jak stwierdził, Biały Dom obawia się, że przywódca ChRL wykorzysta tę wizytę i potencjalną rozmowę telefoniczną z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim by wezwać do zawieszenia broni i przedstawiać się jako rozjemca, choć w rzeczywistości jego propozycja jednoznacznie sprzyja Rosji, de facto legalizując zagrabienie terytorium przez Rosję i dając jej czas na odbudowanie się i przygotowanie do kolejnych ofensyw.

– Sprawiedliwy i trwały pokój nie może być jednostronny i musi w pełni uwzględniać ukraińskie perspektywy i szanować podstawową zasadę suwerenności – oznajmił amerykański urzędnik.

Odpowiadając na pytania w sprawie ogłoszenia przez Polskę i Słowację dostaw myśliwców MiG-29 dla Ukrainy, Kirby powtórzył swoje słowa z czwartku, że USA szanują te decyzje, ale równocześnie nie wpływają one na decyzję USA, by nie przekazywać Ukrainie swoich F-16. Przyznał jednak, że przekazanie MiG-ów zwiększy zdolności ukraińskiego lotnictwa i nie będzie stanowić dla Ukrainy obciążenia związanego z logistyką i szkoleniem.

16:21 „Economist”: wypowiedzi czołowych republikańskich kandydatów na prezydenta USA ośmielają Władimira Putina

Gubernator Florydy Ron DeSantis, który chce ubiegać się o urząd prezydenta, powiedział, że dalsze angażowanie się w „spór terytorialny” Rosji z Ukrainą nie jest w żywotnym interesie USA. Jak komentuje „Economist”, wypowiedź ta wyrządza trwałą krzywdę Ukrainie, Ameryce i jej sojusznikom.

– Podczas gdy USA mają wiele żywotnych interesów narodowych – zabezpieczenie naszych granic, zajęcie się kryzysem gotowości w naszym wojsku, osiąganie bezpieczeństwa energetycznego i ograniczanie gospodarczej, kulturowej i wojskowej siły Chińskiej Partii Komunistycznej – dalsze wplątywanie się w spór terytorialny między Ukrainą i Rosją nie jest jednym z nich – powiedział niedawno DeSantis w programie Tuckera Carlsona w telewizji Fox News.

„Ludzie mówią różne nonsensy, by wygrać wybory, i większość tych wypowiedzi nie ma znaczenia, bo zostaną zapomniane”, ale to, co powiedział DeSantis, wyrządza trwałą szkodę – pisze redakcja tygodnika w jego najnowszym wydaniu.

Były prezydent Donald Trump również powiedział, że Ameryka jest zbyt hojna dla Kijowa, „jest więc możliwe, że Republikanin, który wygra wybory w 2024 roku, porzuci Ukrainę na pastwę najeźdźczej armii Władimira Putina” – ostrzega „Economist”.

Nazywając wojnę na Ukrainie „terytorialnym sporem”, DeSantis depcze zasady międzynarodowego porządku, który Ameryka pomogła zbudować po II wojnie światowej – przypomina brytyjski tygodnik.

Gubernator Florydy „zachęca też Putina, by rozszerzył swą agresję poza Ukrainę. Putin wierzy, że zmienna, skoncentrowana na sobie Ameryka szybko zmęczy się ochranianiem Europy i Rosja będzie mogła z tego skorzystać, wypełniając próżnię, jaka po niej zostanie” – ocenia redakcja.

DeSantis, który w sondażach wyborczych plasuje się za Trumpem, desperacko próbuje nie antagonizować zwolenników byłego prezydenta. Jednak to, co mówi, ośmieli Putina.

– Jeżeli Rosja może utrzymać się na Ukrainie do listopada 2024 roku (termin wyborów w USA – PAP), to Putin może racjonalnie liczyć na to, że wsparcie Ameryki dla Ukrainy skończy się (…). A jeśli konflikt zostanie zamrożony, Putin będzie skłonny myśleć, że może odbudować swoją armię i ponownie zaatakować Ukrainę, wierząc, że jakiś DeSantis albo jakiś Trump w Białym Domu zdystansuje się od tego – ostrzega „Economist”.

Jako gubernator Florydy DeSantis specjalizował się w atakowaniu firmy Disney za jej domniemaną lewicowość, ale „na ogólnokrajowej scenie (politycznej) nierozważne słowa mają konsekwencje” – podsumowuje tygodnik.

DeSantis uważany jest za najgroźniejszego kontrkandydata Trumpa w wyścigu o nominację Partii Republikańskiej w wyborach na prezydenta w 2024 roku.

Gubernator opowiedział się też przeciwko dostarczaniu Ukrainie samolotów F-16 i rakiet dalekiego zasięgu z uwagi na ryzyko bezpośredniego zaangażowania USA w wojnę. Sprzeciwia się ponadto dążeniu do obalenia Putina oraz twierdzi, że polityka USA „wpędziła Rosję w faktyczny sojusz z Chinami”.

Trump wielokrotnie powtarzał, że mógłby zakończyć wojnę na Ukrainie w jeden dzień. W wywiadzie dla publicysty Fox News Seana Hannity’ego stwierdził, że w „najgorszym wypadku” dogadałby się z Rosją, by „coś przejęła”.

15:51 Zniszczony na Ukrainie rosyjski czołg dotarł do Niderlandów jako „symbol walki Ukraińców o wolność”

Do Holandii dotarł w piątek rosyjski czołg T-72 zniszczony podczas wojny na Ukrainie – informuje dziennik „De Telegraaf”. Maszyna zostanie wystawiona w Muzeum Wolności w Groesbeek na wschodzie kraju, a później będzie eksponowana na Leidseplein w Amsterdamie. Ten czołg „to symbol walki Ukraińców o wolność” – oświadczył Wiel Lenders, dyrektor Muzeum Wolności.

– Czołg był używany w bitwie o Kijów, kiedy rok temu miasto było oblężone przez rosyjską armię – powiedział Lenders. Dyrektor muzeum, który zainicjował ściągnięcie pojazdu do Niderlandów, dodał, że maszyna wjechała na minę i została częściowo zniszczona.

Czołg zostanie umieszczony obok podziurawionego kulami przez rosyjskich żołnierzy ambulansu z Charkowa, który dodarł do Holandii w ubiegłym roku.

– Są to symbole, które ożywiają wyobraźnie zwiedzających – twierdzi Lenders.

Rosyjski czołg będzie prezentowany w Groesbeek do maja, po czym trafi na jeden z głównych placów w Amsterdamie.

15:48 Szef MSZ Estonii o decyzji władz Polski i Słowacji: tabu przekazywania Ukrainie myśliwców zostało przełamane

Tabu przekazywania Ukrainie myśliwców zostało przełamane, nastąpiła decydująca zmiana myślenia i prawdopodobnie nie będą to ostatnie myśliwce, które zostaną Kijowowi dostarczone przez sojuszników – powiedział minister spraw zagranicznych Estonii Urmas Reinsalu, komentując przekazanie Ukrainie przez Polskę i Słowację myśliwców MiG-29.

– Odważna decyzja władz Polski i Słowacji jest decydującym krokiem o ogromnym znaczeniu. Podobnie jak w przypadku czołgów wcześniej, bariera, której przekroczenie było nie do pomyślenia, została właśnie przekroczona – podkreślił szef estońskiej dyplomacji.

– To również jasny sygnał dla Rosji, że w niesieniu wsparcia Ukrainie jesteśmy naprawdę niezmordowani – dodał.

W czwartek prezydent Polski Andrzej Duda zadeklarował, że „w ciągu najbliższych dni” Polska ofiaruje Ukrainie cztery myśliwce MiG-29.

– Pozostałe są serwisowane, przygotowywane i pewnie będą sukcesywnie przekazywane – powiedział. W piątek z kolei słowacki rząd zdecydował o przekazaniu Kijowowi 13 samolotów MiG-29, które w 2022 r. zostały wycofane z eksploatacji przez słowackie siły zbrojne. Razem z samolotami Bratysława przekaże również systemy obrony przeciwlotniczej Kub.

Reinsalu przypomniał, że Kijów od dawna apelował o dostarczenie myśliwców, które będą m.in. zapewniać obronę ukraińskiej przestrzeni powietrznej.

– Musimy jednak pamiętać, że same myśliwce nie doprowadzą do ostatecznego sukcesu Ukrainy w jej obronie przed Rosją – zaznaczył estoński minister.

15:38 Ukraińska straż graniczna: odparliśmy dwa szturmy Grupy Wagnera na terenach przemysłowych w Bachmucie

Ukraińska straż graniczna (DPSU) poinformowała w piątek, że jej funkcjonariusze odparli tego dnia dwa szturmy rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera podczas walk w jednej ze stref przemysłowych w Bachmucie na wschodzie Ukrainy. Ośmiu Rosjan zostało zabitych – dodała DPSU.

– W ciągu dnia trwało starcie między pogranicznikami i wagnerowcami w jednej ze stref przemysłowych Bachmutu. Szturmujący użyli artylerii w celu wsparcia ataku. Mimo ciągłych ostrzałów żołnierze DPSU odbili dwa szturmy wroga. Ośmiu najeźdźców zlikwidowano, tylu też jest rannych – głosi oświadczenie na serwisie Telegram.

Rosjanie próbują zająć Bachmut, miasto w obwodzie donieckim, od sierpnia ubiegłego roku. Jak oceniają eksperci, wojska rosyjskie uzyskały przyczółki w mieście na zachód od rzeki Bachmutka, w pobliżu centrum Bachmutu. W poprzednim tygodniu rzeka wyznaczała linię frontu, rozdzielając zachodnią część miasta bronioną przez Ukraińców i wschodnią opanowaną przez Rosjan.

Ukraińskie władze cywilne i wojskowe deklarują, że nie zamierzają poddawać Bachmutu, skutecznie odpierają ataki najeźdźców i nadal kontrolują ważną trasę zaopatrzeniową Kostiantyniwka-Czasiw Jar-Bachmut, kluczową dla zaopatrzenia sił broniących miasta.

14:58 Rzecznik premiera Wielkiej Brytanii: prezydent Chin powinien zachęcić Putina do wycofania wojsk z Ukrainy

Chiński prezydent Xi Jinping powinien wykorzystać swą przyszłotygodniową podróż do Moskwy, aby zachęcić Władimira Putina do wycofania rosyjskich wojsk z Ukrainy – powiedział w piątek rzecznik brytyjskiego premiera Rishiego Sunaka.

– Gdyby Chiny chciały odegrać autentyczną rolę w przywróceniu suwerenności Ukrainy, to oczywiście przyjęlibyśmy to z zadowoleniem – relacjonuje wypowiedź rzecznika agencja Reutera.

– Jesteśmy pewni, że żaden układ pokojowy, który nie będzie oparty na suwerenności i samostanowieniu Ukrainy, w ogóle nie będzie układem pokojowym – stwierdził rzecznik, zapewniając, że Wielka Brytania nadal będzie apelować do Chin, aby „dołączyły się do innych krajów wzywających Putina do wycofania swoich wojsk.”

W piątek MSZ Chin poinformowało, że wizyta prezydenta Xi w Moskwie będzie trwała od poniedziałku do środy, a wojna na Ukrainie będzie jednym z głównych tematów rozmów. „Propozycja Chin sprowadza się do jednego zdania, którym jest nakłanianie do pokoju i promowanie rozmów” – powiedział rzecznik MSZ ChRL Wang Wenbin.

Jednak przedstawianie się Chin w roli mediatora spotkało się ze sceptycyzmem zachodnich przywódców – zauważa CNN. Xi wielokrotnie rozmawiał z Putinem od czasu inwazji – zarówno wirtualnie, jak i osobiście, ale nie odbył ani jednej rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Xi i Putin zadeklarowali przyjaźń „bez ograniczeń” w lutym ubiegłego roku, kiedy rosyjski dyktator odwiedził Pekin na ceremonii otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich, tuż przed początkiem inwazji na Ukrainę. Pod rządami Xi Chiny odmówiły potępienia rosyjskiej inwazji lub nawet odniesienia się do niej jako aktu agresji. Zamiast tego obwiniają NATO o sprowokowanie konfliktu i wzmacniają dezinformację Kremla – podkreśla CNN.

14:46 Prezydent Zełenski: dziękuję Słowacji za solidny pakiet uzbrojenia, w tym samoloty MiG-29

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podziękował w piątek premierowi Słowacji Eduardowi Hegerowi za „solidny pakiet” uzbrojenia przekazanego przez ten kraj Ukrainie, w tym samoloty MiG-29.

– W rozmowie telefonicznej podziękowałem premierowi Słowacji Eduardowi Hegerowi za solidny pakiet uzbrojenia lotniczego i przeciwlotniczego, w tym za samoloty MiG – poinformował Zełenski na serwisie Telegram. Zapewnił, że „ceni sobie osobistą rolę” szefa słowackiego rządu we wspieraniu Ukrainy. Dodał następnie: „z przyjemnością będę kontynuował nasz dialog w Kijowie”.

Rząd Słowacji jednogłośnie zadecydował w piątek o przekazaniu na Ukrainę 13 samolotów MIG-29, które w 2022 r. zostały wycofane z eksploatacji przez słowackie siły zbrojne. Razem z samolotami Bratysława przekaże systemy obrony przeciwlotniczej Kub.

Myśliwce MiG-29 przekaże Ukrainie również Polska: cztery z tych maszyn zostaną przekazane w najbliższych dniach.

14:02 Szef ukraińskiego RBNiO: Bachmut to nasza forteca, to ważny i kluczowy punkt

Bachmut jest dla Ukrainy ważnym i kluczowym punktem i dopóki nie rozpoczną się inne działania militarne, Ukraina uważa go za ważną fortecę – powiedział Ołeksandr Daniłow, szef ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO).

– Przynajmniej do początku innych działań militarnych Bachmut jest dla nas bardzo ważną fortecą – powiedział Daniłow. Urzędnik był pytany o znaczenie obrony tego miasta, które – jak mówił dziennikarz – jedni uważają za fortecę, a inni za potencjalną pułapkę.

Daniłow podkreślił, że pod Bachmutem wojska rosyjskie ponoszą wielkie straty. – Codziennie pozostaje tam na zawsze wielu terrorystów, którzy wdarli się na nasze terytorium (…). A więc, tam, gdzie są dzisiaj ci terroryści, tam również pozostają. To dla nas ważny i kluczowy punkt – tłumaczył.

– Sformułowanie „utrzymać Bachmut” ma znaczenie wybitnie wojskowe. Mieliśmy posiedzenie dowództwa naczelnego, na którym po raz kolejny naczelny dowódca (gen. Wałerij) Załużny i generał (Ołeksandr) Syrski, a także wszyscy obecni potwierdzili, że Bachmut jest dla nas bardzo ważnym, kluczowym punktem – powiedział Daniłow.

– Rozumiemy, że to kogoś drażni, że ktoś uważa, że powinniśmy ustąpić. Ale to nasza ziemia i nie mamy prawa jej nie bronić. Jeśli nasi wojskowi uchwalą te czy inne decyzje, to omówimy je na naradzie dowództwa i będziemy uzgadniać te czy inne działania – dodał szef Rady Bezpieczeństwa i Obrony.

Amerykański portal Politico podał w ostatnich dniach, że Waszyngton odnosi się sceptycznie do decyzji władz ukraińskich, by za wszelką cenę bronić Bachmutu w obwodzie donieckim, atakowanego przez Rosjan od sierpnia ubiegłego roku. Amerykańskie władze podkreślają, że to Kijów rozstrzyga, jakie cele są dla niego priorytetowe, lecz walki o miasto pozbawione strategicznego znaczenia mogą Ukrainę bardzo wiele kosztować, szczególnie w kontekście planowanej wiosną kontrofensywy. W ocenie amerykańskich urzędników największym problemem Ukrainy są obecnie szybko wyczerpujące się zapasy pocisków artyleryjskich i zasobów obrony przeciwlotniczej.

13:25 Szef ukraińskiego MSZ: musimy walczyć w Bachmucie tak długo, jak tylko będziemy w stanie

Obrona Bachmutu, zważywszy na nasze poważne straty, stanowi duże wyzwanie emocjonalne; musimy tam jednak walczyć tak długo, jak tylko będziemy w stanie, ponieważ jeśli Bachmut upadnie, upadną też kolejne miasta – ocenił szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba.

Minister przypomniał, że ciężkie walki o Bachmut trwają już od ponad siedmiu miesięcy. W sytuacji, gdy starcia w Donbasie charakteryzują się tak dużą intensywnością, kluczową rolę odgrywa tempo zachodnich dostaw uzbrojenia. – Chcemy, żeby nasi partnerzy działali (w tym względzie) szybciej. Jeśli jakaś dostawa opóźni się o jeden dzień, będzie to oznaczało, że ktoś zginie na pierwszej linii frontu. Ktoś, kto mógłby żyć, poniesie śmierć – zauważył Kułeba.

Minister przestrzegł, że wybory, jakich dokonało każde państwo w obliczu rosyjskiej inwazji na Ukrainę „zostaną wzięte pod uwagę podczas kształtowania przyszłych stosunków” Kijowa z tymi krajami. – Jeśli ktoś na świecie myśli, że sposób, w jaki dane państwo zachowywało się lub traktowało Ukrainę w najczarniejszym momencie jej historii, nie będzie brany pod uwagę przy budowaniu przyszłych relacji, to po prostu nie wie, jak działa dyplomacja. Wojna to czas, kiedy trzeba dokonać wyboru. I każdy wybór został odnotowany – podkreślił polityk.

Kułeba oznajmił, że nie obawia się ani ewentualnej pomocy wojskowej dla Rosji ze strony Chin, ani konsekwencji wyboru kandydata Republikanów na prezydenta USA w 2024 roku. W ocenie ministra Pekin „nie jest obecnie gotowy”, by przekazywać Moskwie dostawy uzbrojenia, natomiast w Stanach Zjednoczonych panuje ponadpartyjny konsensus, że należy nadal wspierać ukraińską armię.

Minister krytycznie ocenił postawę papieża Franciszka, który „od początku wojny nie skorzystał z możliwości”, by odwiedzić Ukrainę. Jak przyznał, głowę Kościoła powinien sądzić „nie on, lecz Bóg”, ale władze w Kijowie „bardzo żałują”, że wciąż nie doszło do historycznej wizyty.

Waszyngton odnosi się sceptycznie do decyzji ukraińskich władz, by za wszelką cenę bronić Bachmutu. Biały Dom i Pentagon podkreślają, że to Kijów rozstrzyga, jakie cele są dla niego priorytetowe, lecz walki o miasto pozbawione strategicznego znaczenia mogą Ukrainę bardzo wiele kosztować, szczególnie w kontekście planowanej wiosną kontrofensywy przeciwko rosyjskim wojskom – powiadomił w środę portal Politico.

Władze w Kijowie konsekwentnie stoją na stanowisku, że kontrolują sytuację w Bachmucie, odpierają ataki agresora w tym mieście i nie zamierzają się z niego wycofywać.

13:00 Sekretarz rady bezpieczeństwa Ukrainy: Chiny nie będą wspólnikiem Rosji

Ukraina uważa, że Chiny nie będą wspólnikiem Rosji w wojnie, bo wtedy spadłaby na nie odpowiedzialność za dokonywane w trakcie tej inwazji zabójstwa cywilów – powiedział Ołeksij Daniłow, szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO).

– Rosjanie mają wielkie nadzieje, że potężne Chiny pomogą Rosji. My nie rozumiemy, po co Chiny miałyby Rosji pomagać. Uważamy, że Chiny nie będą wspólnikiem Rosji, dlatego że kraje, które zaczynają w tym brać udział wspólnie z Rosją stają się wspólnikami w zabijaniu cywilów – powiedział Daniłow.

Szef RBNiO przyznał, że istnieją kraje podzielające kalkulacje Kremla, który zdecydował się na przeciąganie wojny, licząc na zmęczenie Zachodu i Ukrainy. – Niestety, to jest stanowisko nie tylko Rosji. Są kraje, które popierają to stanowisko – mówił Daniłow w wywiadzie dla Radia Swoboda.

Ocenił przy tym, że nadzieje Rosji dotyczące przeciągania wojny „nie spełnią się”, ponieważ jej potencjał wewnętrzny „już osiągnął pewną granicę”. – Rosja mogłaby wzmocnić ten potencjał, angażując inne kraje, na przykład Iran, który dostarcza jej broń – wskazał Daniłow. Dodał, że poza Iranem jest jeszcze „kilka innych krajów, które są w strefie ryzyka, ale na razie nie przekroczyły tej granicy”.

Szef Rady Bezpieczeństwa wypowiadał się na kilka dni przed spotkaniem przywódców Chin i Rosji; jak zapowiedziano w Pekinie, Xi Jinping odwiedzi Rosję w dniach 20-22 marca br., na zaproszenie Władimira Putina.

10:29 Instytut Studiów nad Wojną: FSB kontroluje zbrojeniówkę, szef Grupy Wagnera wymyślił kremlowski spisek przeciwko sobie

Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) Rosji nie ufa przemysłowi zbrojeniowemu i prowadzi inspekcje produkcji – pisze w piątek, 17 marca Instytut Badań nad Wojną, powołując się na źródła ukraińskie. Think tank ocenia też, że Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera, prawdopodobnie sam wymyślił kremlowski spisek przeciwko sobie.

Powołując się na wypowiedź Andrija Rudyka, przedstawiciela ukraińskiego sztabu generalnego, Instytut Studiów nad wojną podaje, że na rosyjskim sprzęcie wojskowym na Ukrainie znaleziono oznaczenia FSB, co może świadczyć o tym, że wspomniana struktura przeprowadza inspekcje w rosyjskiej zbrojeniówce, tak jak robił to KGB w czasach sowieckich. – Jeśli informacja o oznaczeniach FSB się potwierdzi, może to mieć poważniejsze implikacje dla relacji pomiędzy FSB i zbrojeniówką, a także, szerzej, dla rosyjskiego aparatu militarnego – ocenia.

Według analityków Aleksandr Bortnikow, szef FSB, mógł poinstruować służby, aby realizowały wspomniane inspekcje z polecenia Władimira Putina lub niezależnie od prezydenta, jednak w każdym przypadku oznaczałoby to, że służby próbują penetrować działalność zbrojeniówki tak, jak robiły to w czasach Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.

Instytut Studiów nad Wojną konstatuje również, że Prigożyn mógł sam sfabrykować doniesienia o kremlowskim spisku przeciwko sobie w ramach operacji informacyjnej, która ma umocnić jego pozycję.

Ośrodek odnotowuje, że służby prasowe Prigożyna opublikowały ostatnio „zapytanie” od rosyjskiej „Niezawisimej Gaziety” zawierające stwierdzenie, że prezydent Rosji i szef Rady Bezpieczeństwa mieli prowadzić rozmowy na temat przyszłości kontrolowanej przez Prigożyna formacji najemników Wagnera. Według tego „pytania” Patruszew miał sugerować, że Prigożyn po porażkach na froncie może zechcieć wykorzystać bojowników Wagnera do stworzenia zagrożenia dla wewnętrznej stabilności w Rosji i mówił o potrzebie jej „neutralizacji”. Sam Prigożyn, odpowiadając na wspomniane zapytanie prasowe, miał odpowiedzieć, że nie wie o rzekomych rozmowach i nie obserwował podobnych spekulacji w Telegramie.

Według Instytutu Studiów nad Wojną w przestrzeni medialnej i na portalach społecznościowych nie było żadnych informacji, które potwierdzałyby zaprezentowaną wersję, co może oznaczać, że Prigożyn sam „sfabrykował rzekomy spisek, żeby przeprowadzić operacje informacyjne przychylne dla Grupy Wagnera i swojej reputacji”. Ośrodek ocenia, że wskazując na Patruszewa, Prigożyn może planować oskarżenie go o porażki Wagnera, jednocześnie wpuszczając do przestrzeni informacyjnej scenariusz o możliwym zagrożeniu ze strony wspomnianej formacji dla wewnętrznej sytuacji w Rosji.

– Te działania wydają się być kolejnym etapem kampanii Prigożyna skierowanej przeciwko władzom wojskowym. Po tym, jak wcześniej atakował on ministerstwo obrony i sztab generalny, teraz celem może się stać Patruszew – ocenili analitycy.

Instytut Studiów nad Wojną porusza również sprawę medialnych ustaleń na temat chińskich dostaw (od czerwca do grudnia zeszłego roku) do Rosji takiego sprzętu jak karabiny, części do dronów i innego wyposażenia. Według Politico „te dostawy wydają się małe, dotyczą głównie sprzętu komercyjnego i – poza jednym przypadkiem – nie dotyczą firm powiązanych z chińskim rządem”. – Takie dostawy są jednak istotne, ponieważ mogłyby złagodzić presję na rosyjską zbrojeniówkę i obejść starania Zachodu na rzecz ograniczenia dostępu Rosji do mikroczipów – zaznacza.

Komentując zapowiedź dostarczenia Ukrainie MiG-ów-29 przez Polskę, Instytut Studiów nad Wojną pisze, że „Siły Powietrzne Ukrainy używają już MiG-ów i mogłyby wykorzystać te maszyny w operacjach kontrofensywnych, jeśli zostaną dostarczone w odpowiednim czasie przed następną kontrofensywą”.

09:45 Ługańskie władze wojskowe: Rosjanie zmieniają obywatelstwo nawet niepełnoletnim

Rosyjskie władze na terytoriach okupowanych przyspieszają nadawanie obywatelom Ukrainy swojego obywatelstwa, pozwalając podpisywać dokumenty o zrzeczeniu się obywatelstwa ukraińskiego opiekunom osób niepełnoletnich – zaalarmowała Ługańska Obwodowa Administracja Wojskowa.

– Nie czekają na osiągnięcie pełnoletności (…) za dzieci-sieroty wnioski o zrzeczenie się ukraińskiego obywatelstwa wnoszą instytucje socjalne i opiekunowie – oświadczyła administracja na portalu Telegram.

W komunikacie wyjaśniono, że według przyjętej niedawno w Rosji ustawy wniosek o zrzeczenie się obywatelstwa może złożyć w imieniu dziecka jedno z rodziców lub opiekun prawny. – Za dzieci, które pozostały bez opieki rodziców i przebywają w placówce oświatowej, medycznej czy socjalnej, wnioski (o zrzeczenie się obywatelstwa Ukrainy) mogą składać opiekunowie bądź osoby upoważnione przez taką placówkę. Dzieci o zgodę nikt nie pyta – podkreślono.

Ługańska Obwodowa Administracja Wojskowa poinformowała także, że inną „zachętą” do przyjmowania przez Ukraińców obywatelstwa Rosji jest wypłacanie emerytur tylko osobom, które legitymują się paszportem Federacji Rosyjskiej.

09:05 Dwie osoby zabite i osiem rannych w rosyjskich ostrzałach w obwodzie donieckim

Dwie osoby zginęły, a osiem zostało rannych w ciągu minionej doby w wyniku rosyjskich ostrzałów w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy – poinformował w piątek na Telegramie szef władz tego regionu Pawło Kyryłenko.

Zabici to cywile z miejscowości Toreck i Krasnohoriwka. Od lutego ubiegłego roku, czyli początku inwazji Kremla na sąsiedni kraj, śmierć poniosło już 1414 mieszkańców regionu, a 3218 osób doznało obrażeń. Są to jednak wyłącznie potwierdzone przypadki, które nie obejmują znacznie większej liczby ofiar m.in. w Mariupolu – podkreślił gubernator.

Najeźdźcy nie ustają też w atakach na kontrolowane przez stronę ukraińską miejscowości w zachodniej części obwodu chersońskiego na południu kraju. Tylko w czwartek rosyjskie wojska dokonały tam 76 ostrzałów przy użyciu 413 pocisków z różnych typów uzbrojenia, m.in. dział artyleryjskich, moździerzy, wyrzutni rakietowych i czołgów. Jedna osoba została ranna – czytamy w komunikacie władz Chersońszczyzny.

W obwodzie donieckim, zwłaszcza w mieście Bachmut na północy tego regionu, trwają obecnie najbardziej intensywne walki w wojnie Rosji z Ukrainą. Obwód chersoński jest od listopada podzielony na kontrolowaną przez Kijów część zachodnią, położoną na prawym brzegu Dniepru i część wschodnią okupowaną przez agresora.

07:31 „Spiegel”: walka o dane i satelity jest ważnym składnikiem konfliktu na Ukrainie

Satelity i uzyskiwane dzięki nim dane są kluczowym czynnikiem podczas wojny na Ukrainie. Rosja niedawno wystrzeliła w kosmos kolejne satelity wojskowe. O niebezpieczeństwie eskalacji konfliktu w kosmosie „Spiegel” rozmawiał z Julianą Suess – ekspertem ds. wojskowości i dyrektor ds. bezpieczeństwa kosmicznego w Royal United Services Institute w Londynie.

Jak wskazał „Spiegel”, przestrzeń kosmiczna od dawna wykorzystywana jest do prowadzenia wojen – a teraz może stać się jej celem. Rosja już w zeszłym roku zagroziła, że może zaatakować zachodnie satelity.

– Taki atak rakietowy na satelity jest technicznie możliwy. Ale czy Rosja naprawdę to zrobi? Myślę, że nie. Jest to drogie, skomplikowane, i widoczne. (…) Jeśli się uda, wszyscy będą wiedzieć, kto jest sprawcą – stwierdziła ekspert.

Suess wyjaśniła, że „istnieją dyskretniejsze sposoby” unieszkodliwiania satelitów. Powszechną metodą są cyberataki. – Satelita nie pokonuje przestrzeni niezależnie – ma stację i połączenie z nią, czyli tzw. łącza danych. Wszystkie te elementy są wrażliwe – podkreśliła ekspert.

Jak dodała, oczywiście możliwe jest bezpośrednie zestrzelenie satelity, a taka eksplozja w kosmosie i wzbudzony w ten sposób impuls elektromagnetyczny mogłyby uszkodzić kilka satelitów jednocześnie. – Ale z atakami tego typu nie mieliśmy dotąd do czynienia – dodała. Dodatkowo taki atak dałby operatorowi satelity czas na reakcję.

– Natomiast cyberataki lub tzw. jamming, czyli użycie zagłuszaczy, mają bardziej ukryty charakter. Mogą zakłócać łącza komunikacyjne, tymczasowo wyłączając satelity lub ich stacje naziemne. Ponadto trudno jest wyśledzić, kto kierował atakiem – wyjaśniła Suess.

Jak przyznał już wiosną Elon Musk, którego firma SpaceX zapewnia Ukrainie sieć satelitów Starlink, niektóre terminale naziemne zostały zakłócone. Ponadto 24 lutego, na samym początku rosyjskiej inwazji, doszło do ataku na Viasat – firmę oferującą internet satelitarny m.in. na Ukrainie. – Mówi się, że problemy miała też armia ukraińska. Nie dało się tego udowodnić na sto procent, ale można przypuszczać, że był to atak rosyjski – dodała ekspert.

W listopadzie 2021 roku Rosja wystrzeliła pocisk, niszcząc swojego starego radzieckiego satelitę „Kosmos 1408”. – Kilka krajów testowało takie pociski: Chiny, Indie, USA. Zawsze wobec własnych satelit. Zestrzelenie obcego satelity z pewnością byłoby punktem zwrotnym w historii – podkreśliła Suess.

Jak przyznała, taki atak na obcego satelitę mógłby „teoretycznie” wywołać odwet NATO. – Jeśli kraj zostanie zaatakowany w kosmosie lub z kosmosu, może to wywołać artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, zgodnie z którym sojusznicy zobowiązują się do udzielenia pomocy – stwierdziła ekspert. Jak podkreśliła, brakuje jasności, co liczyłoby się w takim przypadku jako atak (zestrzelenie, zderzenie z innym satelitą czy cyberatak). Nie ma też jasności, czy reakcję sojuszu spowodowałby atak na satelity państwowe, czy brane byłyby pod uwagę także satelity komercyjne.

Odpowiedzi na powyższe kwestie nie daje Traktat o Przestrzeni Kosmicznej z 1967 roku, zabraniający m.in. budowania baz wojskowych na Księżycu czy umieszczania broni nuklearnej w kosmosie. – Ten traktat jest przestarzały. W tamtym czasie w kosmosie obecne były tylko państwa, nie było żadnych prywatnych firm, wszystko było trochę klarowniejsze – przyznała Suess. Jak przypomniał „Spiegel”, Chiny i Rosja przedstawiły nowy projekt takiego traktatu w 2008 roku, jednak został on odrzucony przez USA i do dziś nie osiągnięto porozumienia.

Awaria pojedynczego satelity lub całej sieci miałoby ogromne znaczenie. – Obecnie jesteśmy znacznie bardziej zależni od satelit, niż kiedyś. Bez nich nie mielibyśmy na przykład GPS, potrzebnego do nawigacji samochodowej, ale także do płacenia kartami kredytowymi. Są wyliczenia mówiące, że bez systemu GPS Stany Zjednoczone traciłyby 1 miliard dolarów dziennie – podkreśliła ekspert.

Satelity pełnią również ważna rolę dla nauki. – Czujniki badają nie tylko temperaturę, ale także stan lasów czy pokryw lodowych. Ponad połowa wszystkich pomiarów, monitorujących zmiany klimatu, pochodzi z kosmosu. To czyni kosmos idealnym celem ataków. Ale nie można zapominać, że nie tylko my jesteśmy na niego bardzo zdani, ale Rosja także – podsumowała Juliana Suess.

07:15 Ekspert: przekazanie MIG-ów-29 to szybkie wzmocnienie ilościowe ukraińskiego lotnictwa

MiG-29 to maszyny, które ukraińscy piloci znają; będą mogły one właściwie z marszu wejść do walki, stanowiąc szybkie ilościowe wsparcie dla ukraińskiego lotnictwa, nie jest to jednak żaden skok jakościowy – ocenił Andrzej Kiński, ekspert „Wojska i Techniki”.

Kiński zapytany, jakie wsparcie dla zaatakowanej przez Rosję Ukrainy będzie stanowić przekazanie przez Polskę i Słowację myśliwców MiG-29, podkreślił, że MiGi-29 mają konstrukcję pochodzącą jeszcze z czasów sowieckich, która obok Su-27 stanowi obecnie podstawowy typ samolotu ukraińskiego lotnictwa myśliwskiego.

– To samolot opracowany jeszcze w latach 70., który w latach 80. wszedł do seryjnej produkcji. I te ukraińskie, i polskie należą do pierwszych wersji tego samolotu, jeszcze nie wielozadaniowych, a przeznaczonych przede wszystkim do zadań myśliwskich, zwalczania celów powietrznych, a w mniejszym stopniu do zwalczania celów naziemnych. Nie mogą przenosić na przykład kierowanego uzbrojenia „powietrze-ziemia”. Zatem zadania polegające na zwalczaniu celów naziemnych są tu drugorzędne wobec walki z celami powietrznymi przeciwnika – stwierdził.

Ekspert podkreślił, że Ukraińcy używają wspomnianych samolotów od kilkudziesięciu lat, a bojowo od początku rosyjskiej agresji, więc doskonała znajomość sprzętu znacząco ułatwi szybkie przeszkolenie pilotów na maszyny dostarczone z Polski i Słowacji.

– Chociaż to też nie jest takie proste, bo jednak i maszyny słowackie, i polskie były modyfikowane. Mają na przykład inaczej wyskalowane przyrządy, pewne systemy pokładowe, których nie było oryginalnie w tych samolotach. Ale niewątpliwie przeszkolenie na odmianę używaną w Polsce lub Słowacji jest znacznie prostsze niż gdyby mieli przeszkalać się na F-16; do opanowania tych modyfikacji wystarczą im dni czy tygodnie – zauważył.

Kiński wskazał, że polskie i słowackie MiGi-29 nie stanowią skoku jakościowego i nie oferują ukraińskim pilotom nowych możliwości. – To nie są samoloty, które różnią się możliwościami bojowymi od tych ukraińskich – ocenił. Jak podkreślił, w obsłudze czy usprawnianiu polskich MiGów-29 korzystano z kompetencji firm ukraińskich, a także sprowadzanych z Ukrainy części zamiennych.

Jak tłumaczył ekspert, polskie MiGi-29 do końca ubiegłego roku były eksploatowane przez dwie bazy: w Mińsku Mazowieckim i Malborku. – 16 samolotów, które były eksploatowane przez bazę w Mińsku Mazowieckim, przeszły jeszcze jeden etap modyfikacji, bo tego nie można nazwać modernizacją, którą przeprowadzono w latach 2013-2015, i te samoloty pozostaną nadal w służbie, ale już w bazie w Malborku. W grudniu ubiegłego roku wszystkie MiG-i-29 Sił Powietrznych skupiono w bazie w Malborku. Już w ubiegłym roku przekazaliśmy Ukrainie część uzbrojenia i części zapasowe. Obecnie planujemy przekazanie samolotów wciąż nadających się do wykonywania zadań bojowych, ale to będą samoloty spośród tych o uboższym wyposażeniu, tych „malborskich” – zaznaczył.

Specjalista podkreślił, że decyzja o przekazaniu MiG-ów-29 nie ma nic wspólnego z debatą nad przekazaniem Ukrainie myśliwców produkcji zachodniej. – To po prostu szybkie wzmocnienie. Żeby nauczyć się latać na samolotach zachodnich, zupełnie odmiennych, wystarczy na to kilka miesięcy, ale by nauczyć się na nich walczyć, miesięcy potrzeba kilkanaście. Żeby opanować różnice między wyposażeniem samolotów ukraińskich a polskich czy słowackich, wystarczą dni albo tygodnie. To dalej są samoloty sowieckiej produkcji, które Ukraińcy po prostu dobrze znają. We Lwowie są zakłady remontowe, które specjalizowały się w obsługach, a nawet modernizacjach takich maszyn. Notabene na Ukrainie realizowany był w ostatnich latach proces głębszej modernizacji tych samolotów, szerzej zakrojony niż prace realizowane w Polsce i na Słowacji – dodał.

W czwartek, 16 marca prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że „w ciągu najbliższych dni” Polska przekaże Ukrainie cztery MiGi-29. – Pozostałe są serwisowane, przygotowywane i pewnie będą sukcesywnie przekazywane – zapowiedział. Natomiast w środę, 15 marca premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że przekazanie Ukrainie polskich MiGów-29 może nastąpić w ciągu najbliższych czterech-sześciu tygodni.

Gotowość do przekazania Ukrainie wspomnianych samolotów prezydent Duda zadeklarował w zeszłą środę w wywiadzie dla CNN. – Jesteśmy gotowi, by dostarczyć te samoloty, i jestem pewien, że Ukraina byłaby gotowa, by natychmiast ich użyć – ocenił prezydent. Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta, dodał dzień później, że „nie będzie to duża liczba”, a Polska jest w tym przypadku gotowa działać w ramach szerszej międzynarodowej koalicji. Wicepremier Mariusz Błaszczak, szef Ministerstwa Obrony Narodowej, zapewnił, że w kwestii samolotów MiG-29 „jest pełna spójność między prezydentem a rządem”.

06:50 Ekspert: MiG-i od Polski to dodatkowy sprzęt, który Ukraińcy znają

Myśliwce MiG-29 od Polski to samoloty, które Ukraińcy znają; mogą nimi od razu latać, a w razie potrzeby wykorzystać jako magazyn części zamiennych – ocenił Bartosz Głowacki ze „Skrzydlatej Polski”.

W czwartek, 16 marca prezydent Andrzej Duda zapowiedział przekazanie Ukrainie w najbliższych dniach czterech MiGów-29; mają to być samoloty z partii podarowanej Polsce przez Niemcy w latach 2003-2004.

Według Głowackiego Ukraińcy zyskają w ten sposób „dodatkowe samoloty, które znają i nie będą mieli problemów z eksploatacją, bojowym lataniem, obsługa techniczną”. – W razie potrzeby można by te samoloty „skanibalizować” jako źródło części zamiennych. I odwrotnie: jeżeli MiG-i ekspolskie potrzebowałyby części zamiennych do bieżących napraw, w wyniku uszkodzeń technicznych lub bojowych, można by kanibalizować ukraińskie MiG-i, by samoloty podarowane przez Polskę były zdatne do lotu – dodał ekspert.

Specjalista uznał za trafne wytypowanie do przekazania samolotów ofiarowanych przez Niemcy, które w Polsce nie przeszły takiej modernizacji jak maszyny kupione bezpośrednio w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i otrzymane w zamian za śmigłowce od Czech.

– Trochę szkoda samolotów, które jeszcze mogą polatać, szkoda pracy włożonej w modernizację, żeby teraz demontować urządzenia. Nie oszukujmy się: samolot, który trafi na Ukrainę, może wylecieć raz i nie wrócić. Obrona powietrzna obu stron jest bardzo silna – zauważył.

Według Głowackiego trudno powiedzieć, czy przekazanie MiG-ów odbije się na szkoleniu polskich załóg tych samolotów. Zwrócił uwagę, że według wcześniejszych deklaracji wojska MiG-i miały w Polsce latać do 2025 roku. – Teraz mówi się o 2026 roku, ale niedawno ukazało się ogłoszenie o zakupie symulatora, który ma służyć do 2030 roku – podkreślił.

Ekspert zaznaczył, że sytuacja zależy także od tempa dostaw samolotów nowych typów: koreańskiego FA-50 i amerykańskiego F-35. – Może uda się je przyspieszyć, ale jeżeli okazałoby się, że dostawy są opóźnione, szkoda byłoby pozbywać się samolotów bojowych, może nie stuprocentowo odpowiadających wymaganiom współczesnego pola walki, ale mogących przysłużyć się obronie przestrzeni powietrznej – zaznaczył.

Specjalista dodał, że MiGi-29 poza dyżurami w polskiej przestrzeni powietrznej mogłyby znów uczestniczyć we wspólnej misji nad krajami bałtyckimi. – Od kilku lat w Baltic Air Policing uczestniczą polskie F-16, ale w razie bardzo palącej potrzeby, w sytuacji alarmowej, MiG-i-29 też można jeszcze wysłać do misji – ocenił.

Andrzej Duda poinformował w czwartek, 16 marca, że w ciągu najbliższych dni przekażemy Ukrainie cztery samoloty, w pełni sprawne i wykorzystywane obecnie przez polskie Siły Powietrzne. – Pozostałe są serwisowane, przygotowywane i pewnie będą sukcesywnie przekazywane – dodał prezydent. Poinformował, że chodzi o samoloty przekazane Polsce za symboliczne euro przez Niemcy.

W środę, 15 marca premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że przekazanie Ukrainie polskich MiG-ów może nastąpić w ciągu najbliższych czterech lub sześciu tygodni. Gotowość do przekazania Ukrainie wspomnianych samolotów prezydent Duda zadeklarował w ubiegłą środę w wywiadzie dla CNN.

– Jesteśmy gotowi na dostarczenie tych samolotów. Jestem pewien, że Ukraina byłaby gotowa, by natychmiast ich użyć – stwierdził. Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta, dodał dzień później, że „nie będzie to duża liczba”, a Polska jest w tym przypadku gotowa działać w ramach szerszej międzynarodowej koalicji. Wicepremier Mariusz Błaszczak, szef Ministerstwa Obrony Narodowej, zapewnił, że w kwestii samolotów MiG-29 „jest pełna spójność między prezydentem a rządem”.

Przed kilku laty, gdy wojsko na skutek awarii, wypadków i katastrofy, w której zginął pilot, utraciło cztery maszyny, Polska dysponowała 32 takimi myśliwcami. 12 zostało kupionych w 1989 roku od ZSRR, a dziesięć Polska otrzymała w 1995 roku od Czech w zamian za 11 śmigłowców W-3 Sokół, na początku wieku za symbolicznego euro Polska przejęła od Niemiec 22 samoloty, z których do służby weszło 14 w najlepszym stanie technicznym (trzy z nich zostały później wycofane).

06:46 Ukraińska rzeczniczka praw dziecka: Rosja wywiozła z Ukrainy ponad 16 tysięcy dzieci, które są rusyfikowane i szkolone do walki z Ukraińcami

Rosja, która siłą wywiozła z Ukrainy ponad 16 tysięcy dzieci, realizuje plan ludobójstwa narodu ukraińskiego. – Porwanym dzieciom odbiera się obywatelstwo, utrudnia kontakty z bliskimi, są one rusyfikowane i szkolone do walki z Ukraińcami. Rosjanie wkraczali na Ukrainę z doskonale przygotowanym planem; oni wiedzą, czego chcą. Dążą do zgładzenia narodu ukraińskiego, dlatego zabijają dzieci, stosują wobec nich przemoc seksualną, porywają, oddają do adopcji i zmieniają im obywatelstwo. To zaplanowana polityka ludobójstwa narodu ukraińskiego – oświadczyła Daria Herasymczuk, ukraińska rzeczniczka praw dziecka.

Według oficjalnych, udokumentowanych danych strony ukraińskiej Rosjanie wywieźli z Ukrainy 16 226 dzieci. Do rodzin na Ukrainie powróciło dotychczas zaledwie 308. – Mówimy jednak nie o tysiącach, lecz setkach tysięcy porwanych dzieci. Strona rosyjska podaje liczbę 738 tysięcy rzekomo ewakuowanych dzieci, ale wszyscy doskonale rozumieją, że nie jest to żadna ewakuacja, a właśnie przymusowe wywiezienie, deportacja – podkreśliła.

Los wielu dzieci nie jest znany, gdyż część terytorium Ukrainy nadal jest okupowana. Herasymczuk uważa, że po wyzwoleniu liczba porwanych i wywiezionych do Rosji dzieci wzrośnie. – Niestety, wzrośnie też liczba dzieci zabitych i rannych – przyznała.

Ukraińskie dzieci, które trafiają do Rosji, najczęściej są wychowankami domów dziecka lub sierotami wojennymi. Są wśród nich także dzieci odbierane rodzicom, którzy zostali zatrzymani przez rosyjskie władze okupacyjne.

– To przeważnie rodzice, którzy nie zgadzają się na kolaborację z okupantami, za co są karani pozbawieniem praw rodzicielskich. Zabierane są też dzieci, które nie mają rodziców, ale mają rodzeństwo czy bliskich, którzy mogą się nimi opiekować. Dzieci z domów dziecka są wywożone masowo. Rosja nie zgadza się na ich powrotną ewakuację do ojczyzny, o co zabiega strona ukraińska. Rosjanie nie zgadzają się na żadne korytarze humanitarne, abyśmy to my mogli zabrać je do siebie, na terytorium kontrolowane przez Ukrainę. Dzieci te najpierw są przetrzymywane na terytoriach okupowanych, a z czasem trafiają do Rosji – wskazała Herasymczuk.

Rosyjskie władze odbierają także dzieci, proponując rodzicom, że zabiorą je na leczenie lub wypoczynek w ich kraju. – Znamy jednak przypadki, kiedy rodzice byli zastraszani, że jeśli nie zgodzą się na taki wyjazd, zostaną pozbawieni praw rodzicielskich. Część tych dzieci również nie wraca do rodzin – zaznaczyła.

Według ukraińskiej rzeczniczki praw dziecka Rosjanie na wszelkie sposoby utrudniają porwanym dzieciom kontakt z bliskimi na Ukrainie: odbierają im telefony, nie pozwalają zawiadomić rodziny o miejscu pobytu. – Mówią przy tym dziecku, że jeśli nikt się po nie nie zgłosi, trafi ono do adopcji – dodała.

Wywożone do Rosji dzieci są poddawane rusyfikacji. Jak ujawniła Herasymczuk, zabrania się im mówienia po ukraińsku i karmi rosyjską propagandą. – Ukraińskie dzieci umieszczane są też w wojskowych obozach (rosyjskiej organizacji paramilitarnej) Junarmii. To najwyższa miara cynizmu, bo ukraińskie dzieci są tam przygotowywane do wojny przeciwko ich własnemu narodowi – oświadczyła.

Zdaniem rzeczniczki Rosjanie świadomie łamią reguły prawa międzynarodowego mówiące o adopcji dzieci, a dzieje się to za zgodą najwyższych władz w Moskwie. – Maria Lwowa-Biełowa, pełnomocniczka prezydenta Federacji Rosyjskiej do spraw praw dziecka, publicznie mówi, że adoptowała chłopca z Mariupola, którego sama stamtąd wywiozła. Mamy świadectwa dzieci, które udało się odzyskać i które osobiście rozmawiały z Lwową-Biełową, mówiły jej, że chcą wrócić do domu, mają kontakty rodziny i rodziców, a mimo to zostały wysłane do rodziny zastępczej – podkreślała.

W poszukiwanie uprowadzonych dzieci są zaangażowane przede wszystkim ich rodziny, które mogą liczyć na wsparcie ukraińskich instytucji państwowych i organizacji międzynarodowych. W przypadku nawiązania kontaktu z takim dzieckiem ktoś bliski udaje się po nie do Rosji.

– Dzieci wracają z głębokimi traumami. Wszystkie po powrocie otrzymują pomoc psychologiczną oraz medyczną. Wiele z nich potrzebuje leczenia po ranach odniesionych w wyniku działań wojennych – wyjaśniła ukraińska rzeczniczka.

– Dla każdego kraju dzieci to przyszłość. Rosjanie starają się ukraść naszą przyszłość, porywając nasze dzieci. Dlatego będziemy walczyć o każde dziecko bez względu na to, gdzie ono się znajduje – zapewniła.

06:14 „Welt”: kryzysy ujawniają charakter narodów; Niemcy się wahają, a Polska wysyła myśliwce Ukrainie

Jest to mocny sygnał. Warszawa zapowiada, że dostarczy Ukrainie myśliwce, podczas gdy Niemcy i inni jeszcze się wahają – pisze w czwartek w komentarzu portal dziennika „Welt”. Kryzysy ujawniają prawdziwy charakter, zarówno ludzi jak i narodów. Polska w każdym razie wyrosła na prawdziwego lidera Zachodu – twierdzi portal.

Polska stała się liderem „nie tylko pod względem wsparcia dla sąsiedniego kraju napadniętego przez Rosję. Warszawa szybciej i szerzej zrobiła też to, na co Niemcy wciąż czekają” – nie tylko mówi o punkcie zwrotnym i konieczności dozbrojenia, „ale rzeczywiście coś robi” – czytamy w artykule.

Podczas gdy Niemcy nadal „duszą się” w „biurokratycznej inercji w kwestii modernizacji Bundeswehry”, Polska już w ubiegłym roku „złożyła obszerne zamówienia na broń, a nawet otrzymała część zamówionego ciężkiego sprzętu (…) z Korei Południowej” – zauważa „Welt”.

– Wobec tego nie dziwi fakt, że Polska po raz kolejny ruszyła do przodu i jest pierwszym krajem, który dostarczy Ukrainie myśliwce. Cztery radzieckie MiG-29 mają zostać dostarczone w tym tygodniu, kolejne osiem nieco później. To nie są nowoczesne zachodnie odrzutowce, których chce Ukraina – pisze portal. Ale są one „natychmiast gotowe do użycia i mogą być pilotowane przez ukraińskich pilotów bez dodatkowego szkolenia”.

– Ta decyzja jest ważna dla ukraińskiej siły bojowej. Równie ważny jest jednak sygnał polityczny, jaki Warszawa wysyła do swoich zachodnich partnerów. Polska przełamuje trudno zrozumiałe tabu, które do tej pory uniemożliwiało państwom zachodnim dostawy myśliwców – czytamy.

„Welt” podkreśla, że „oczywiście Warszawa wolałaby działać w porozumieniu z innymi, najlepiej z wiodącym mocarstwem, czyli USA. Ale skoro Waszyngtonowi brakuje w tej kwestii przywództwa, a w innych stolicach europejskich ruch jest niewielki, to teraz Polacy wiodą prym, tak jak to zrobili z czołgami”.

W Warszawie mają nadzieję, że inne kraje pójdą w ślady Polski. – Jak dotąd Zachód zrobił tylko tyle, by zapobiec przegranej Ukrainy, ale nie tyle, by pomóc jej wygrać. Kraje na wschodniej flance NATO zdały sobie sprawę dużo wcześniej niż inni partnerzy, że na dłuższą metę nie jest to skuteczna strategia – pisze „Welt”.

PAP/MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj