Lech Wałęsa zmęczony, nie pojechał na pogrzeb Nelsona Mandeli

Wśród światowych przywódców, którzy żegnają dziś przywódcę RPA Nelsona Mandelę, nie ma Lecha Wałęsy. Mimo zapowiadanego udziału w pogrzebie, Lech Wałęsa nie pojechał na uroczystości z powodu pogorszenia stanu zdrowia. Wpisał się jedynie do księgi kondolencyjnej wyłożonej w ambasadzie RPA. Były prezydent dwa dni temu wrócił ze Stanów Zjednoczonych, gdzie pokazywano film pt. Wałęsa człowiek z nadziei.
– Musiałem zrezygnować z wyjazdu na pogrzeb ze względu na stan zdrowia, powiedział i dodał, że jest bardzo zmęczony, nie czuje się najlepiej i nie miał siły lecieć do Południowej Afryki.

Były prezydent RPA Nelson Mandela zmarł w czwartek w swym domu w Johannesburgu w wieku 95 lat, wskutek infekcji płucnej. Na jego pogrzeb przybyli niemal wszyscy przywódcy z Afryki, a także prezydenci Indii, Brazylii, Meksyku, Kuby, Niemiec, Afganistanu, Sri Lanki i Bangladeszu, a także premierzy, szefowie MSZ i przedstawiciele monarchii krajów europejskich. Zaplanowanej na kilka godzin uroczystości towarzyszył ulewny deszcz.

Lech Wałęsa skomentował też przypadającą dziś rocznicę odebrania w Oslo przyznanej mu pokojowej Nagrody Nobla.
– Nobel należał nam się za klasyczną i piękną walkę, powiedział były prezydent. – Wtedy do Oslo w moim imieniu pojechała małżonka wraz z synem Bogdanem, bo ja nie mogłem. Ustawiliśmy to tak, żeby żona nie czuła się sama, żeby miała wszystko przygotowane, wspomina Lech Wałęsa. Na pytanie, kto zdecydował, iż do Oslo pojedzie jego najstarszy syn, Lech Wałęsa odpowiedział, że wszelkie decyzje podejmował sam.

Komitet Noblowski uhonorował Wałęsę w uznaniu jego działań na rzecz wolności i demokracji w Polsce. Decyzję o przyznaniu mu nagrody ogłoszono 5 października 1983 roku.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj