30 grudnia słupscy radni podejmą ostateczną decyzję czy przerwać budowę aquaparku, sprzedać obiekt czy dokończyć prace budowlane. Tak postanowili na nadzwyczajnej sesji. Okazało się, że zamiast 17 milionów złotych na zrealizowanie inwestycji, potrzeba niemal 34 milionów. Do tej pory wydano ponad 42 miliony. Tak więc obiekt, zamiast 58 milionów złotych, kosztowałby prawie 75 milionów. Prezydent Słupska Maciej Kobyliński uważa, że budowę trzeba dokończyć. „Mam nadzieję, że radni również wezmą odpowiedzialność za losy tej inwestycji”.
Radni chcą dodatkowych informacji w sprawie ostatecznych kosztów zbudowania i uruchomienia parku wodnego. Według planu finansowego słupski samorząd będzie spłacał długi zaciągnięte na tą inwestycję do 2028 roku. Rajcy pytali też, czy w związku ze zwiększeniem powierzchni i kubatury obiektu miasto otrzyma niemal dwudziestomilionową dotację unijną.
Obiekt miał być gotowy w czerwcu ubiegłego roku, od stycznia na placu budowy nic się nie dzieje. Miasto Słupsk zerwało umowę z wykonawcą. Firma pozwała miasto przed Sąd Arbitrażowy i żąda 24 milionów złotych. Miasto naliczyło i wyegzekwowało już z tytułu opóźnienia sześć milionów złotych. Wypłaciło też podwykonawcom milion trzysta tysięcy złotych, ale roszczenia firm, które pracowały na rzecz głównego wykonawcy to w sumie osiem milionów złotych.