Tomasz Dziemianczuk w niedzielę wraca do domu. Dostał rosyjską wizę wyjazdową

Tomasz Dziemianczuk otrzymał wizę wyjazdową z Rosji i wraca w niedzielę do Polski – potwierdza Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Natomiast organizacja Greenpeace Polska informuje, że gdańszczanin chce pierwsze dni spędzić z rodziną i spotka się z dziennikarzami po Nowym Roku. Żona ekologa, Natalia Bajorek-Dziemianczuk, cieszy się, że to koniec koszmaru związanego z aresztowaniem jej męża. Podkreślała w Radiu Gdańsk, że oswoiła się już z myślą o powrocie męża po ponad trzech miesiącach. Jest z nim w stałym kontakcie telefonicznym, rozmawiają praktycznie codziennie.

Żona Tomasza Dziemianczuka podkreślała, że choć jej mąż zgodził się na amnestię nie oznacza to, że przyznaje się do zarzutów stawianych mu wcześniej przez Rosjan. Natalia Bajorek-Dziemianczuk wyjaśniała, że podpisanie dokumentów przez jej męża oznaczało ucięcie postępowania na etapie przedprocesowym.

Ekolodzy z Arctic Sunrise zostali aresztowani na dwa miesiące pod zarzutem piractwa, później kwalifikacje ich czynu zmieniono na chuligaństwo. Groziło im za to siedem lat łagru.

Dzięki amnestii zarządzonej przez Władimira Putina wszyscy mają już wizy wyjazdowe i mogą wyjechać z Rosji.

– Tomasz Dziemianczuk wróci w niedzielę do Gdańska – poinformował dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat. Dodał, że konferencja prasowa z uwolnionym aktywistą odbędzie się w Gdańsku 3 stycznia. Do tego czasu Tomasz Dziemianczuk chce pobyć z rodziną.


***
Aktualizacja 25 grudnia godz. 14:00

Tomasz Dziemianczuk dostał postanowienie o umorzeniu śledztwa na podstawie amnestii. Jeszcze dzisiaj ma złożyć dokumenty potrzebne do otrzymania rosyjskiej wizy. Nie jest wykluczone, że dostanie ją już jutro i Nowy Rok powita z żoną w Polsce. Działacze Greenpeace – wśród nich pracownik UG Tomasz Dziemianczuk – zostali zatrzymani 18 września na Morzu Barentsa. Z pokładu statku Arctic Sunrise próbowali wedrzeć się na platformę wiertnicza Gazpromu. Zatrzymała ich straż przybrzeżna.

Zostali aresztowani na dwa miesiące pod zarzutem piractwa, później kwalifikacje zmieniono na chuligaństwo. Groziło im siedem lat łagru. Na początku listopada ekolodzy zostali przewiezieni z Murmańska do Petersburga, a następnie wypuszczeni za kaucją. Teraz na mocy amnestii postępowania przeciwko ekologom umorzono.

– Przyjęcie amnestii nie oznacza, że przyznajemy się do winy. Jesteśmy dumni z tego, że możemy chronić Arktykę. Niemniej ten rozdział jest już niemal zakończony. Dziękuję wszystkim za okazane wsparcie. Jestem szczęśliwy, że wracam do domu. Ten nieprzyjemny epizod nie powstrzyma mnie jednak przed działaniami na rzecz ochrony naszej planety, powiedział Tomasz Dziemianczuk, gdańszczanin, jeden z Arktycznej „30”.

Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia spędzają w Komisji Śledczej i Federalnym Urzędzie Emigracyjnym. Wieczorem zasiądą do wspólnej świątecznej kolacji – prawdopodobnie będzie to już ostatni raz, kiedy wszyscy będą razem przed rozjechaniem się do domów. Są wśród nich obywatele 18 krajów.

„Na ten dzień czekaliśmy od momentu zajęcia naszego statku przez uzbrojonych komandosów ponad trzy miesiące temu. Jestem zadowolony i czuje ulgę z powodu oddalenia przedstawionych nam zarzutów. Przypomnę jednak, że nigdy nawet nie powinno dojść do tej sprawy. Ludzkość wydobyła już wystarczająco dużo ropy i innych paliw kopalnych by doprowadzić do dramatycznych zmian klimatu – nie ma potrzeby wydobywać więcej. Tym bardziej, że grozi to zniszczeniem unikalnego ekosystemu Arktyki. Oddanie planety w ręce korporacji paliwowych jest dla nas opcją nie do zaakceptowania. Dlatego przeprowadziliśmy tę akcję” – mówi kapitan zatrzymanego statku Greenpeace – Arctic Sunrise, Peter Willcox.

Niejasny jest dalszy los statku Greenpeace, który pozostaje w Murmańsku pod kontrolą władz rosyjskich, mimo wyroku Międzynarodowego Trybunału ds. Prawa Morza nakazującego zwolnienie jednostki.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj