Przez brak współpracy między Gdańskiem a Gdynią aglomeracja może stracić ponad 800 milionów złotych. To pieniądze na wspólne inwestycje miast w regionie. Do końca roku przedstawiciele województw mieli przygotować jedną strategię działania. Gdański Obszar Metropolitalny takiego dokumentu nie dostarczy. Władze Gdańska winią za to Gdynię. Dyrektor biura GOM Michał Glaser mówi, że zaproponowali powstanie stowarzyszenia Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych, ale jego forma nie spodobała się prezydentowi Gdyni Wojechowi Szczurkowi. Gdynia nie zgodziła się na jedno, wspólne stowarzyszenie.
– Zaproponowaliśmy, żeby związek ZIT powstał jako porozumienie Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego, z samorządami, które do GOM nie należą. Zdaniem prezydenta Szczurka, stronami porozumienia powinny być poszczególne gminy, bądź powiaty. Nie chce on rozmawiać z zarządem GOM, mówi Michał Glaser.
Tymczasem prezydent Gdyni odpiera zarzuty. Wojciech Szczurek wyjaśnia, że „jest inna filozofia podejścia do tego, jak samorządy powinny współpracować„. Gdynia chce przyjąć propozycje marszałka województwa, czyli rozmowy na szczeblach poszczególnych powiatów. Prezydent Szczurek wierzy jednak w zdrowy rozsądek i kompromis.
Władze Gdańska ostateczny termin dają sobie do stycznia. Jeśli włodarze się nie dogadają, 820 milionów złotych dostaną inne miasta. Wiceminister infrastruktury i rozwoju Paweł Orłowski w rozmowie z Radiem Gdańsk przyznaje, że zagrożenie utratą środków unijnych jest realne, ale wciąż można mu zapobiec. Termin 31 grudnia jest bowiem tylko techniczną datą narzuconą przez resort.
Jeśli jednak samorządy Gdyni i Gdańska nie dojdą do porozumienia w sprawie współpracy do końca pierwszego kwartału nowego roku, kiedy ruszą negocjacje w Komisji Europejskiej, to ponad 800 milionów złotych trafi do innej aglomeracji. Paweł Orłowski dodaje, że Pomorze nie jest jedynym regionem, który do końca roku nie zdąży podpisać w tej sprawie porozumienia.