Donat Paliszewski, były prokurator, adwokat

– Z tym zagadnieniem należy spróbować walczyć i bardzo radykalnie orzekać. Nie może być tak, że wypadki ze skutkiem śmiertelnym powodowane przez pijanych kierowców kończą się wyrokiem w zawieszeniu. To kłóci się z jakimkolwiek pojęciem sprawiedliwości i z jakimkolwiek oddziaływaniem społecznym, powiedział w Radiu Gdańsk mecenas Donat Paliszewski.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie mecenasie, witam.
Donat Paliszewski: Dzień dobry.

AM: Proszę mi powiedzieć, jak często w swojej pracy spotykał się Pan i spotyka ze sprawami pijanych kierowców, sprawców wypadków i ofiar tych wypadków?
DP: To na pewno jest element pracy każdego prawnika, który ma do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. W poprzednim moim „życiu”, gdy byłem prokuratorem na pewno spotykałem się z tymi sprawami w większym wymiarze.

AM: A chętnie bierze Pan takie sprawy?
DP: Przez ostatni rok nie miałem ani jednej takiej sprawy. Te osoby z reguły nie biorą adwokata a jeżeli już, to może z innego kręgu. To nie jest tak, że prawnik może wziąć, czy może nie wziąć, bo jeżeli przychodzi klient to jest obowiązek etyczny.

AM: Panie mecenasie, a to jest zazwyczaj taki sam mechanizm? Brawura, bezmyślność, głupota kierowców i często zupełnie przypadkowo ofiary?
DP: Trudno szukać jakiś innych wytłumaczeń. Jest to całkowity brak rozsądku, całkowita nieodpowiedzialność i wszystko co można najgorszego powiedzieć o takich zachowaniach i sytuacjach. Młodzież dziś z całą pewnością inaczej na to spogląda, ale w momencie gdy dochodzi do tego wyższego poziomu i już przesiada się do samochodu, to już w drugą stronę…. I niestety tego typu zdarzeń przybywa. Proszę zwrócić uwagę, że na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat ta zmiana ilościowa jest rzędu 15-20 procent. Obniżenie tylko, mimo tylu wysiłków i pracy policji i wymiaru sprawiedliwości i wszystkich ludzi wokoło, wszystkich stowarzyszeń, które się tym zajmują, całej problematyki antyalkoholowej.

AM: No dobrze, spora jest edukacja na ten temat i w tym także uczestniczymy. Ale jak czytam statystyki, że większość sprawców wypadków w stanie nietrzeźwości oraz jazdy samochodem po alkoholu jest karana pozbawieniem wolności w zawieszeniu, mniej niż jeden na stu po raz pierwszy skazany za jazdę po pijanemu dostał karę bezwzględną. Liczba prawomocnie skazanych za jazdę po pijaku maleje, to widzę że jest jakaś tolerancja i nie tylko wśród pijących, ale także w sądzie, tak?
DP: Ja mogę wypowiedzieć się tylko we własnym imieniu. Ja bym to widział tak, że sądy wymierzając karę biorą pod uwagę jeszcze inne okoliczności, które są wskazane w ustawie a nie kierują się tylko tym. Podczas gdy z tym zagadnieniem, w moim przekonaniu, trzeba bardzo radykalnie i zdecydowanie spróbować orzekać. To nie może być tak, że znane są takie wyroki, które nawet wypadki ze skutkiem śmiertelnym kończyły wyrokami w zawieszeniu. To kłóci się z jakimkolwiek pojęciem sprawiedliwości, z jakimkolwiek oddziaływaniem społecznym.

AM: No dobrze, ale niech mi Pan wytłumaczy… To znaczy, że sąd jest taki pobłażliwy, bo sprawca ma rodzinę, albo wcześniej był dobrym obywatelem i tak dalej i tak dalej?
DP: Być może bierze właśnie pod uwagę, powinien brać pod uwagę, takie okoliczności. Tutaj sposób naruszenia dobra i zagrożenia powszechnego dla każdego z nas, bo idąc ulicą, czy kierując pojazdem nie wiemy, że obok nas jedzie nietrzeźwy kierowca. Z własnego, najbliższego otoczenia mamy przykład sprzed nowego roku, gdzie koleżanka mojej córki sama zatrzymała kierowcę, który jej zajeżdżał drogę dwukrotnie. Okazało się, że z samochodu wytoczyła się kompletnie pijana kobieta, która była zdziwiona tym co się dzieje. Oczywiście wezwała policję i tak dalej, ale to pokazuje skalę zjawiska i dużej obojętności nas samych i przyzwolenia, o którym pani mówiła.

AM: No właśnie, bo mówi się o tym przyzwoleniu. Tak sobie pomyślałam, że ja sama wskazałabym ludzi, którzy może nie piją jakoś tak znacznie, ale mimo wszystko po jakimś alkoholu wsiadają do samochodu. Znam także ludzi, którzy z nimi wsiadają. Może problem tak naprawdę jest w nas?
DP: Absolutnie to jest kwestia błędów w wychowaniu. Od najmłodszych lat trzeba mówić, tak jak uczymy, że nie wolno kraść tak trzeba uczyć, że nie wolno po spożyciu alkoholu, czy innego środka, poruszać się po drogach publicznych. Żebyśmy nie poszli tylko w jednym kierunku, tak rzecz w mniejszym zakresie dotyczy także ruchu wodnego, bo mamy wiele przyzwyczajeń i nawyków żeglarskich, że ten alkohol gdzieś się pojawia. Alkohol na stokach narciarskich. Jeżeli pan, czy pani nie chce jeździć to proszę odstawić te narty.

AM: Teraz mamy wypadek w Kamieniu Pomorskim i polityków którzy się prześcigają się w tym, jak zmieniać prawo, zaostrzyć przepisy. Jakie mamy dziś prawo, bo podobno wcale nie jest takie łagodne?
DP: Możemy przywołać parę przykładów. We Włoszech trwa dyskusja, chcą wprowadzić do swojego kodeksu pojęcie zabójstwa drogowego, gdzie górne zagrożenie to byłoby 12 lat. U nas od lata taka kara funkcjonuje. We Francji w ubiegłym roku dekretem prezydenta wprowadzono obowiązek posiadania przez każdego kierowcę alkomatów. Ale to były też przesłanki ekonomiczne. Kierowca wsiadając do samochodu musiał się zbadać i później w czasie kontroli też musiał mieć wynik. Ale ten pomysł upadł ze względu na brak porozumienia co do wymogów technicznych.

AM: Jak ktoś jest pijany to po co mu alkomat? Po prostu wsiądzie i pojedzie.
DP: Więc to jest właśnie ta kwestia. Można rozmawiać długo. Technologiczne są też możliwości blokady alkoholowej. Ona jest już po takich testach, że nie można jej oszukać. Ten pomysł wprowadzany jest powoli w wielu krajach Europy. Na razie skupia się na tej drugiej fazie, że jeżeli kierowca jest ponownie złapany to musi sobie to zamontować. Nie mniej widać, że jest taka możliwość techniczna. Skoro jest, to trzeba się zastanowić, czy to nie jest właśnie rozwiązanie. Że samochód nie ruszy, nie uruchomi się jeżeli kierowca będzie pod wpływem alkoholu.

AM:: No dobrze, a te wszystkie pomysły obejmujące zabieranie prawa jazdy dożywotnio, albo na dłuższy niż 10 lat okres, konfiskata samochodu albo grzywna w wysokości wartości samochodu a także publikacja wizerunku pijanych kierowców. To nie jest dobre rozwiązanie?
DP: O tym też chciałem powiedzieć. Publikacja wizerunku jak najbardziej i nawet napiętnowanie tych osób nawet w ich najbliższym otoczeniu. To odniesie większy skutek. Ludzie zwrócą uwagę i powiedzą „patrz Karol, ty dziś pijesz, zostaw kluczyki w pracy. Wypiłeś piwo, już nie pojedziesz”. Tutaj te nasze zachowania powinny być. Jeżeli będziemy wiedzieć, że on tak robi. Kwestia grzywien i tak dalej… są u nas możliwe surowe kary do orzekania. Kwestia konfiskaty to cały problem własnościowy, wspólnota majątkowa. Brak czasu na takie długie rozważania. Niemniej należy to też pokazać, bo wbrew pozorom społeczeństwo ma silną możliwość oddziaływania. Przy pomocy mediów może pokazać „proszę sądu, my się nie godzimy na to, żebyście byli pobłażliwi” na tego typu zdarzenia.

AM: Panie mecenasie, nie rozumiem tego, przecież w sądach siedzą tacy sami ludzie jak my? Oni także widzą, oglądają w mediach te przypadki. Oni znają nawet więcej takich przypadków. Skąd ta pobłażliwość, skąd ten brak wrażliwości?
DP: Nie można powiedzieć, że jest brak wrażliwości. Na pewno jest i wola i chęć do karania. Sąd bierze pod uwagę szereg różnych okoliczności. Teraz się trzeba zastanowić co jest bardziej znamienne, co powinno podlegać większej ochronie? Czy zapisy ustawy, co ja mam brać pod uwagę przy wymiarze kary, czy też bezwzględnie stwierdzić? Była taka szeroka linia orzecznicza swojego czasu w sądach gdzie mówiono, że jeżeli ktoś się przyłącza do dużej ilości czynów danego rodzaju i popełnia taki czyn, to ta odpowiedzialność karna musi być większa, surowsza. Czy my mamy dużo tych zdarzeń? Każde jest o jedno za dużo. Przed przyjściem do Radia Gdańsk uzyskałem informację, że w Nowy Rok w Gdańsku złapano piętnastu nietrzeźwych kierowców. Mówimy o tych powyżej 0,5 promila, nie o wykroczeniach, bo to nie spływa tak na bieżąco. Czyli jest problem. A jak jest problem to wymiar sprawiedliwości nie może mówić, że jest tylko trzecią, niezawisłą władzą. Powinien oddziaływać i wspomagać społeczeństwo w tym, co jest dla niego uciążliwe. A jest to uciążliwe, jeżeli idą osoby chodnikiem i wjeżdża w nie pijany kierowca. To jest uciążliwe, bo to mogłem być ja, to mogła być Pani, to mógł być każdy z nas.

AM: No tak, ale ci pijani kierowcy to nie jest jedyny problem. Jak podają statystyki to jest 6% wypadków. Reszta to są ci, którzy jeżdżą za szybko, brawurowo.
DP: Nigdy nie rozwiążemy prawem całości zagadnienia a ono polega na tym, że to człowiek o wszystkim decyduje. Jeżeli on będzie od małego uczony, edukowany „nie rób, nie wolno zagrażać i stwarzać niebezpieczeństwa, nie kradnij, nie jeździć po pijanemu, odstaw alkohol”. Ale dziś mamy powszechne przyzwolenie na publiczne spożywanie alkoholu. Imprezy powszechnie dostępne, tam wystarczy przejść, widzimy ile tego alkoholu się tam przelewa.

AM: Tak ostatnio słyszałam takie opinie, że po imprezie w Gdyni widać było jak niektórzy nie byli zbyt trzeźwi w samochodach. Dziękuję bardzo za rozmowę.
DP: Kłaniam się, do widzenia.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj