Leszek Miller, przewodniczący SLD m.in. o przywróceniu podziału na 49 województw

– Polska rozwija się bardzo nierównomiernie. Bardzo szybko powiększają się różnice w regionach i różnice bytowe polskich rodzin. Jedno i drugie jest niebezpieczne, bo grozi dezintegracją. Nasza propozycja idzie w tym kierunku, żeby Polska rozwijała się nie tylko przez największe aglomeracje, powiedział Leszek Miller. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Leszek Miller: Dzień dobry Pani, dzień dobry Państwu.

AM: Prezydenci Gdańska i Gdyni nie mogę się dogadać co do współpracy i naszemu regionowi grozi utrata ponad 800 milionów złotych. To jest tzw. program zintegrowany o inwestycje terytorialne. Słyszał Pan o tym?
LM: Rywalizacja pomiędzy prezydentami Gdańska i Gdyni to nic nowego. To jest przecież sytuacja, która ma długą tradycję.

AM: No tak, ale utrata 800 milionów, to już nie jest takie sobie nic, prawda?
LM: No nie jest takie sobie nic. Życzmy obydwu Panom, żeby się w tej sprawie porozumieli.

AM: A myśli Pan, że do tego dojdzie czy nie?
LM: Myślę, że dojdzie, dlatego że zarówno prezydent Gdyni, jak i Gdańska rozumieją, co to znaczy utrata 800 milionów. Tak jak ich wyborcy. Jesienią tego roku są wybory do samorządu terytorialnego – wyborcy to ocenią.

AM: Ale właściwie, dla SLD im gorzej u tych panów, tym dla was lepiej, prawda? Jeśli chodzi o wybory samorządowe.
LM: Nie, myli się Pani. Im gorzej, tym gorzej. Im gorzej dla mieszkańców, tym gorzej dla SLD.

AM: Jest pole do krytyki w kampanii wyborczej…
LM: Nie mieszajmy pola do krytyki z sytuacją mieszkańców. My z reguły popieramy wszystkie takie decyzje i to nie dotyczy tylko Pomorza czy Trójmiasta, ale także całego kraju. Jeśli coś służy Polsce, rozwojowi naszego kraju, mieszkańcom, to nie mówimy „nie, bo nie”.

AM: Proponuje Pan powrót do podziału na 49 województw. Chodzi o to, aby wspierać te animozje, kompleksy i osłabić obecne regiony?
LM: Nie. Chodzi o to, że Polska rozwija się bardzo nierównomiernie. Powiększają się szybko różnice w położeniu regionów, ale także w położeniu bytowym polskich rodzin. Jedno i drugie jest szalenie niebezpieczne, bo grozi rozmaitymi tendencjami odśrodkowymi, dezintegracyjnymi. Nasza propozycja idzie w tym kierunku, żeby Polska nie rozwijała się tylko przez największe aglomeracje. Na przykład koncepcja byłego ministra Boniego i pana premiera Tuska „Polska 2030”, tzw. koncepcja polaryzacyjno-dyfuzyjna, zakładała rozwój poprzez metropolie. To jest wariant azjatycki. My proponujemy wariant europejski – zrównoważonego rozwoju.

AM: No dobrze, porozmawiajmy o konkretach. Województwo pomorskie. Dzielimy na 49 Polskę. No i teraz tak, Słupsk z Lęborkiem do jakiego województwa? Koszalińskiego? Miastko i Bytów też. Jest Pan pewien, że tam wszędzie tego chcą?
LM: Powrót do 49 jest najłatwiejszy. Bo jeśli popatrzymy np. na Koszalin i długoletnią walkę jego mieszkańców o utworzenie województwa środkowo-pomorskiego, czy koszalińskiego jak kto chce, to w Sejmie powołanie jednego województwa jest o wiele trudniejsze wręcz niemożliwe, niż powołanie 49. Dlatego, że w Sejmie nie wystarczy mieć rację, trzeba jeszcze mieć arytmetyczną większość. Trzeba szukać posłów, którzy byliby gotowi poprzeć taką koncepcję. Z tego punktu widzenia powrót do stanu, który już kiedyś istniał i działał zupełnie efektywnie, jest o wiele łatwiejszy niż tworzenie jednego województwa więcej.

AM: Muszę powiedzieć, że Koszalina nie znam, ale np. jeśli chodzi o Słupsk, to czego tam nie ma z tego, co będzie jeśli Słupsk przejdzie do innego województwa? Jest wielki szpital, miasto teraz buduje aquapark, jest obwodnica. Po co Słupskowi zmiana?
LM: Po to, żeby nie odpływały najlepsze siły, którymi Słupsk dysponuje. Tam w ciągu tych lat, kiedy Słupsk przestał być województwem, odpłynęło prawie osiem tysięcy ludzi. Po to, żeby Słupsk był centrum administracyjnym, które przyciąga inwestorów, ludzi, którzy wiążą większe nadzieje. Zawsze jest tak, że centrum administracyjne przeradza się w centrum gospodarcze.

AM: Ale to był Koszalin. W takim razie porozmawiajmy o Kwidzynie. Kiedy Pan jedzie do Kwidzyna, żeby powiedzieć tam ludziom, że według Pana koncepcji, to oni nie będę w województwie pomorskim tylko w elbląskim?
LM: Byłem niedawno w Kwidzynie. Wybiorę się za jakiś czas, ale nie mogę jeździć tylko do Kwidzyna.

AM: Będzie Pan jeździć tam, gdzie są tendencje do tego, żeby powrócić do tego dawnego układu?
LM: Bo to jest też Polska. Polska to nie jest tylko Warszawa i kilka największych aglomeracji, które korzystają najwięcej ze środków unijnych i wewnętrznych. To są również tysiące czy miliony ludzi, którzy żyją gdzie indziej. Którzy nie muszą być skazani na to, że dziennie jadą 100 czy 200 kilometrów do pracy. Którzy nie muszą być na to skazani, jak widzą degradacje swoich miejsc pracy.

AM: Ale od samego podziału więcej miejsc pracy nie będzie. Chyba, że w administracji. Więcej województw, to więcej urzędów, urzędników.
LM: Nie. Administracja 16 województw jest znacznie większa niż była w 49 województwach.

AM: Ale wie Pan dlaczego? Bo jest cały aparat do wydawania środków unijnych. Tak się to tłumaczy.
LM: Tylko w ostatnich 6 latach, za rządów Platformy Obywatelskiej, przybyło 20 tysięcy etatów w administracji centralnej i 120 tysięcy w administracji samorządowej.

AM: Właśnie, tym bardziej nie wierzę, że tworząc nowe urzędy można zmniejszyć administrację.
LM: To zależy. Jeżeli przyjmie się założenie podstawowe, że żaden etat nie może być zwiększony i nowe administracje muszą się utrzymać w dotychczasowych etatach, to da się to zrobić. Tym bardziej, że byłaby to dobra okazja, żeby wreszcie poprawić relacje między przedstawicielami rządowej administracji terenowej a samorządowej, tzn. między wojewodą a samorządem województwa. Wojewoda powinien dysponować minimalnym aparatem wyspecjalizowanym w dwóch kwestiach. Raz, powinien czuwać nad tym, żeby prawotwórstwo w samorządach było zgodne z ustawami i z konstytucją. Dwa, interweniować wtedy, kiedy są sytuacje nadzwyczajne i koordynować pracę odpowiednich służb. To wszystko.

AM: No dobrze. A docelowo według Pańskiej koncepcji, to co ma być samorządem wojewódzkim? 49 marszałków?
LM: 49 samorządów wojewódzkich. Prawdziwy dylemat jest taki, czy zachować trójstopniowy podział terytorialny kraju czy przejść na dwustopniowy. Są zwolennicy takiej i takiej koncepcji, my zbieramy w tej chwili opinie. Gdyby to był dwustopniowy podział samorządowy, to oczywiście oszczędności byłyby olbrzymie.

AM: Kto z województwa pomorskiego do Parlamentu Europejskiego?
LM: Jeszcze ustalamy listę, żeby była najmocniejsza z możliwych. Jak w innych okręgach wyborczych.

AM: Ale nie będzie to Longin Pastusiak, bo podobno nie chce?
LM: Longin Pastusiak się waha. Nie powiedział ostatecznie nie, ani nie rwie się specjalnie. Czeka nas ostateczna rozmowa z nim, ostateczny list zaprezentujemy we wszystkich okręgach 2 lutego na posiedzeniu Rady Krajowej.

AM: Jest nowy pomysł, dzisiaj o nim przeczytałam. Warta milion euro Nagroda Solidarności zostanie przyznana po raz pierwszy w tym roku – 4 czerwca w 25. rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych. To jest podobno inicjatywa Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego. To więcej niż nagroda Nobla.
LM: Nie sądzę, żeby to było więcej niż nagroda Nobla, ale oczywiście warte zauważenia.

AM: Podoba się Panu ten pomysł?
LM: A dlaczego ma mi się nie podobać?

AM: Pytam.
LM: Oczywiście, jeżeli jest okazja, żeby nagrodzić jakąś postać, która się przyczyniła do polskiej transformacji. Mam nadzieję, że tej nagrody nie dostanie nikt, kto decydował o tym, żeby przenieść Dowództwo Marynarki Wojennej z Gdyni do Warszawy.

AM: Nie, bo to niekoniecznie musi być ktoś z Polski. A wracając, bo wiem, że Pan krytykuje i obiecuje, że Dowództwo Marynarki Wojennej wróci do Gdyni, jeśli będzie Pan miał na to jakikolwiek wpływ. To taka znowu obietnica, bo wie Pan, że to są często nieodwracalne decyzje.
LM: Nie, nie są nieodwracalne. Ta decyzja została spowodowana nowelizacją ustawy o Ministrze Obrony Narodowej. W Sejmie można jedną ustawę przyjąć, a w kolejnej kadencji można ją usunąć i przyjąć nową. Wszyscy przecież wiemy, że przeniesienie dowództwa Marynarki Wojennej do Warszawy jest głupią decyzją. Może w takim razie do Gdyni przenieść Brygadę Strzelców Podhalańskich, żeby w jakiś sposób zastąpić ten uszczerbek. To co się stało, jest realizacją ambicji warszawskiej biurokracji zlokalizowanej w Ministerstwie Obrony Narodowej i Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Jak SLD będzie miał więcej do powiedzenia w przyszłej kadencji Sejmu, to przywrócimy Gdyni Dowództwo Marynarki Wojennej.

AM: Ja bym się z Panem założyła, że to nigdy nie nastąpi.
LM: To zależy m.in. od mieszkańców Pomorza. Jeżeli mieszkańcy Pomorza chcą akceptować ten stan, który jest to wystarczy głosować na PO i PSL. A jeżeli chcą to zmienić, to wystarczy głosować na SLD.

AM: Tak, to takie proste. A jaki rodzaj choroby dopadł Pana?
LM: Nie wiem czy to jest początek grypy, w każdym razie mam załzawione oczy. Lepiej, że Pani i słuchacze mnie nie widzą.

AM: Dziękuję bardzo, życzę zdrowia. Do usłyszenia.
LM: Dziękuję, do widzenia.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj