100 złotych od szefa klubu radnych PO, 500 zł od członkini rady GPEC, 800 zł od dziennikarza, 900 zł od b. wiceprezydenta, 1500 zł od prezydent Gdańska, 2000 zł od prezydenta Pracodawców Pomorza, 2300 od prezesa spółki miejskiej, 3000 zł od b. działacza ORMO, 7 tys. zł od biznesmena, 8 tys. zł od radnego, 15 tys. zł od finansisty, ani złotówki od b. ministrów – „Gazeta Gdańska” sprawdziła, kto wpłacał na fundusz wyborczy PO na Pomorzu w 2019 roku.
Za pół roku wybory parlamentarne. Na liście wpłat na konto Platformy Obywatelskiej nadal ani jednej pozycji. W 2019 roku 4300 osób wsparło fundusz wyborczy kwotą 18,1 mln zł. Czy pomorski skarbnik PO może jesienią 2023 liczyć na mniej lub bardziej szczodre darowizny od obywateli współtworzących mikroklimat polityczny w regionie, w wielu przypadkach jej interesariuszy ze sfery samorządowej?
Z wykazu wpłat sprzed 4 lat wynika, że szczodrość ta miewa dość zróżnicowany rozmiar. Janina Abramska, mama europosłanki Magdaleny Adamowicz, która zdobyła duży fragment rynku ubezpieczeń komunalnych w Gdańsku, wpłaciła na fundusz wyborczy PO 20 000 zł. Za to Eugeniusz Aleksandrowicz, b. poseł KLD, który dzięki nominacji b. prezydenta Gdańska spędził w radzie nadzorczej Saur Neptun Gdańsk prawie 15 lat, rocznie kwitując ok. 70 tys. zł, wysupłał raptem 200 zł. Na identyczny gest szarpnął się wieloletni dyrektor gdańskiego zoo, Michał Targowski, który odszedł już na emeryturę, a także b. wiceprezydent Szczepan Lewna, jeden z miejskich beneficjentów sprzedaży gdańskiego ciepłociągu lipskim socjaldemokratom.
Zwierzchniczka gdańskiego samorządu, Aleksandra Dulkiewicz, reprezentująca w wyborach samorządowych konkurencyjny wobec PO projekt polityczny, miłość do gdańszczanek i gdańszczan, którzy wybierali się do parlamentu pod jej byłym sztandarem partyjnym wyceniła oszczędnie, wpłacając 1500 zł. Za jej przykładem poszła sekretarz miasta Danuta Janczarek – też przelała 1500 zł, co przy delegacji z urzędu do prac w organach nadzoru nie porusza liberalnych serc. Wrażenie robi ascetyczna wpłata Teresy Blacharskiej. Ówczesna skarbniczka Gdańska, mimo łącznych dochodów na poziomie 300 tys. zł rocznie, zainwestowała w ekipę Neumanna, Wałęsy i Pomaskiej raptem 500 zł. Na taki sam wysiłek zdobyła się Iwona Bierut, dyrektor wydziału polityki gospodarczej UM, której tylko dochód z rady nadzorczej GPEC-u liczony jest w setkach tysięcy złotych. Koleżanki z kierownictwa magistratu przelicytował zastępca prezydent Piotr Grzelak, wpłacając wtedy 2000 zł, choć nie był jeszcze zaangażowany do żadnej rady nadzorczej.
Z pewnym menedżerskim umiarkowaniem, a może wyrachowaniem, fundusz wyborczy PO zasilali zarządzający komunalnymi wydarzeniami gospodarczymi. Skrupulatnie wyceniając aktywa polityczne PO wpłacali kwoty godne emerytur za kadencji Tuska i Kopacz. Dość powiedzieć, że lider tej grupy darczyńców, prezes Gdańskich Autobusów i Tramwajów, b. funkcjonariusz partyjny PO, b. wiceprezydent Gdańska Maciej Lisicki przelał 2300 zł. O 600 złotych mniej wpłacił prezes gdańskiego lotniska, członek rady hali Gdańsk-Sopot, Tomasz Kloskowski, który nawet w czasach kryzysu nie popadł w finansowe turbulencje. Inny były wiceprezydent Andrzej Bojanowski, prezes MTG SA, też hojnie uposażony i wydelegowany do rady nadzorczej, poprzestał na wysupłaniu 1500 zł. Ten sam pułap hojności osiągnął Wiesław Bielawski, obecnie wiceprezes GIWK, poprzednio zastępca prezydenta. Peteris Gailitis, drugi z wiceprezesów GIWK, wpłacił co prawda tylko 800 zł, ale to zrozumiałe, bo Aleksandra Dulkiewicz uchwaliła mu pensję niższą niż Wiesława Bielawskiego. Równie ostrożnie sięgali do portfela Michał Dzioba, Wojciech Głuszczak, Tadeusz Mękal i Danuta Gierdziejewska – zarządzający odpowiednio Zakładem Utyliacji, TBS Motława i GAiT-em.
Różnie do wyzwań wyborczych PO w 2019 podeszli gdańscy radni. Jeden z liderów ugrupowania „Wszystko dla Gdańska”, radny Andrzej Stelmasiewicz, którego fundacja była przez władze Gdańska dotowana nawet wtedy, gdy był już oficjalnym kandydatem na radnego, wpłacił na kampanię partnerów politycznych z PO 8 000 zł. To gest szlachetny, jeśli zważyć, że jeden z liderów PO, Jarosław Wałęsa, mówił o liderze „Wszystko dla Gdańska”, że „jest mechanizmem niszczącym”.
Radna PO Katarzyna Czerniewska wpłaciła 7 500 zł, a radni Teresa Wasilewska i Piotr Dzik, oboje „Wszystko dla Gdańska”, po 5 000 zł. Prawnik, prezes Fundacji Gdańskiej, Jacek Bendykowski, b. radny miejski i wojewódzki, regularnie powoływany do władz spółek samorządowych, którego oświadczenie majątkowe budziło szacunek, uznał, że 1000 zł na wybory jego partii wystarczy. Rekord szczodrości ustanowił w tym zacnym gronie szef klubu radnych PO w radzie Gdańska, radca prawny Cezary Śpiewak-Dowbór, przelewając na fundusz wyborczy swojej partii równe 100 zł!
Nie porażają też wpłaty osób, które dzięki decyzjom podejmowanym w samorządowym środowisku politycznym Pomorza, miały dodatkowe nieźle płatne zajęcia. Krystyna Dziworska i Anna Machnikowska sprawujące przez 15 lat nadzór nad zarządem SNG-koszt roczny siedmioosobowej rady 550-600 tys. zł – wpłaciły na kampanię odpowiednio 2300 i 1000 zł. Sebastian Susmarski i Robert Bęben, nadzorujący zarząd MTG SA oraz dyrektor Włodzimierz Bartosiewicz z DRMG dali radę wpłacić po 900 zł, a należący do elity finansowej w strefie komunalnej, bo i zarządy i rada nadzorcza, Romuald Nietupski – o 100 zł mniej.
Na tym tle wyróżnia się hojność byłego marszałka pomorskiego, w 2019 jeszcze przewodniczącego rady lotniska, a obecnie członka władz spółki medycznej „Copernicus”, Jana Zarębskiego. B. marszałek wpłacił 5 tys. zł. Swoje przywiązanie do świata liberalnych wartości PO udokumentował też zacnym groszem kawaler orderu Janka Krasickiego, ongiś wyróżniający się funkcjonariusz ORMO, Andrzej Schulz. Ten b. dyrektor gabinetu wojewody gdańskiego w stanie wojennym, dziś przewodniczący rady MTG SA wpłacił 3 000 zł, o 1 000 zł więcej niż Mieczysław Struk, dziś marszałek pomorski, a w późnych latach 80.tych funkcjonariusz aparatu państwowego premiera Messnera w gminie Jastarnia.
Zauważyć wśród wpłacających wypada twórcę grupy NDI, Jerzego Gajewskiego, który powierzył 7 tys. złotych pełnomocnikom finansowym PO. Wiceprezes jego grupy, b. prezes ważnych firm komunalnych w Gdańsku, a też członek miejskich rad nadzorczych, Ryszard Trykosko poprzestał na 2 500 złotych. Przebił ich b. prezes Fundacji Gdańskiej Cezary Windorbski, przelewając 10 tys. zł. To pięć razy więcej niż b. prezes kombinatu „Polsrebro” i”Centrostalu”, dziś mentor biznesu, polityki i mediów Zbigniew Canowiecki, absolwent PG i WUML-u, uczelni dla wybranych. Tyle samo wpłacił też Ryszard Kokoszka, ongiś w „Cristalu” moderator wielu towarzyskich akcentów międzypartyjnych. Po 2 tys. zł wpłaciły też Teresa Kamińska i Jolanta Szydłowska, które zarządzały wcześniej PSSE i Energą SA. Tylko 1000 zł przekazał natomiast Roman Walasiński, dla prezesa Swissmedu, jeśli zerknąć w sprawozdanie spółki, to raczej drobne w bocznej kieszeni.
Swoje wsparcie dla PO wyrazili też przedstawiciele mediów. Lech Parell, b. prezes Radia Gdańsk i prezes centrum multimedialnego w służbie informacyjnej władz Gdańska, wpłacił 800 złotych, a Marek Ponikowski, dziennikarz motoryzacyjny ale też autor politycznego „Gdańskiego Dywanika” w TVP 3 Gdańsk – 200 zł. Maciej Grzywaczewski, producent telewizyjny, były szef programu I TVP z czasów do których tęskni Donald Tusk sięgnął do portfela po 4 000 zł. Drobne te okoliczności czynią dyskusje o niezależności mediów tym bardziej frapującą.
Z szacunku dla rozmiaru zaufania do PO wypada zaś przywołać wpłaty b. prezesa GPW, szefa gdańskiej Akademii Bankowej, Leszka Pawłowicza oraz Elżbiety Marquardt z zarządu sopockiego Centrum Myśli Strategicznych – oboje po 15 000 zł. Szef tego centrum, b. minister Maciej Grabowski, swoją wiarę w sukces PO oszacował na poziomie 3 500 zł. Po 10 tys. zł podarowali partii na wybory Leszek Bonna, wtedy radny PO, dziś wicemarszałek pomorski i Rafał Olszewski, prezes PKS Gdańsk-Oliwa.
Jak łatwo zauważyć wśród 4300 darczyńców nie ma ani b. premiera Donalda Tuska, ani jego ministrów: Sławomira Nowaka, Krzysztofa Kiliana, Adama Giersza, Adama Korola, Tomasza Arabskiego, Małgorzaty Omilanowskiej, Katarzyny Hall..
W sumie w powodzenie kandydatów PO, poza wpłatami samych kandydatów, ich polityczni kibice, niezależnie od motywacji, zainwestowali ok. 300 tys. złotych. Przed nami nowa kampania, nowa nadzieje i nowe wydatki. Chyba większe…
wybrzeże24.pl