Sandra Zglińska – tam gdzie niedźwiedzie chodzą między namiotami

Gdy za oknami śnieg, na termometrach poniżej dziesięciu stopni Radio Gdańsk proponuje opowieść o Alasce. Gościem audycji jest Sandra Zglińska, studentka która podróżowała tam z rodziną i przyjaciółmi. To budzi zastanowienie Włodka Raszkiewicza. – Studentka wyjeżdża z rodzicami na wyprawę? – pyta cokolwiek prowokacyjnie. Stereotyp jest zupełnie inny. W tym wieku raczej takie barwne eskapady podejmuje się samodzielnie lub w gronie rówieśników, po to by poznać smak świata i samodzielności, doznać przygody i symbolicznie „odciąć pępowinę”.

Sandra nie ma nic przeciwko samodzielnym wojażom, ma za sobą i takie podróże, ale obrazowo odpowiada, że przyjemnie jest usiąść z rodziną przy wigilijnym stole i porozmawiać o wspólnej przygodzie, powspominać, posnuć plany… To jest jedna z rzeczy, które mogą łączyć. Dobrze jest mieć o czym rozmawiać. Można oczywiście milcząc, jeść jak co roku, dla tradycji i z obowiązku uszka, tylko to takie smutne. Nasza rozmówczyni niebawem wybiera się z rodzicami, ciocią i wujkiem do Indii. Jest tym przedsięwzięciem bardzo podekscytowana.

A co z tą Alaską?
To dziwne uczucie gdy nie można złapać w samochodowym odbiorniku żadnej stacji radiowej UKF, bo jest się tak daleko od cywilizacji. Nie wiadomo co robić, gdy na kempingu niedźwiedź chodzi między namiotami. Robić zdjęcia czy chować się do auta? Bardzo trudno robi się dobre zdjęcia na Alasce, gdy przed obiektywem aparatu fotograficznego lata ciemne stado muszek. No i najlepsza kawa jest na alaskańskich stacjach benzynowych. Do tego pachnące donaty. Pycha!

To i więcej w rozmowie o Alasce. Co prawda Sandra Zglińska była tam latem, ale co to przeszkadza w posłuchaniu rozgrzewającej opowieści „na długie zimowe wieczory”.

Posłuchaj rozmowy z Sandrą Zglińską 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj