Osłabiony Trefl Sopot nie dał rady Legii Warszawa w meczu drużyn górnej części tabeli Ekstraklasy koszykarzy. W Ergo Arenie w obecności blisko 2600 widzów, stołeczny zespół wygrał 80:70, i awansował na trzecią pozycję. – To był trudny mecz, graliśmy z jedną z najlepszych obron w lidze. Przez większość czasu mieliśmy problem, ale nie z kreowaniem gry, a z egzekwowaniem łatwych pozycji i trafianiem do kosza – powiedział trener sopocian Żan Tabak.
Trefl ponownie grał bez czołowych graczy obwodowych – kontuzjowanych Camerona Wellsa, Jeana Salumu i Garretta Nevelsa. Pierwszy sprawdza się przede wszystkim w defensywie, drugi wykazuje się wysoką skutecznością i przydatnością na dystansie, a trzeci jest po prostu liderem Trefla i jednym z głównych autorów wygranej w lutowym Pucharze Polski. Wobec absencji wymienionych, na boisku więcej okazji do gry mieli Andrzej Pluta – 33 minuty, Darious Moten – 32 minuty, oraz Strahinja Jovanović – 25 minut. Dwaj ostatni niedawno dołączyli do Trefla, ale mieli być graczami zadaniowymi, wykorzystywanymi w mniejszym wymiarze czasowym, a w obliczu urazów, spędzili na parkiecie większość czasu. Moten ze swojej roli wywiązał się bardzo dobrze. Nie jest typem strzelca, jednak przeciwko Legii nie tylko trafiał z dystansu (3x3pkt), ale przede wszystkim wykorzystywał swój atletyzm, był też czesto faulowany. Uzbierał 19 punktów, co było najlepszym rezultatem w zespole z Sopotu.
TERCET AMERYKAŃSKI
Kluczowa dla losów meczu okazała się druga połowa. W niej wicemistrz Polski z Warszawy uzyskał znaczną przewagę, odskoczył na 10 punktów, a świetnie zawody rozgrywali Amerykanie – Kyle Vinales, Aric Holmas i Travis Leslie, odpowiednio autorzy 21, 18 i 17 punktów. Vinales nie trafił wprawdzie żadnej z trzech trójek, ale nie miało to żadnego znaczenia, bo wyprowadzał „w pole” obrońców Trefla, zyskując łatwe pozycje, a z nich także łatwe punkty. Swoboda z jaką gra, łatwość gubienia rywala, pewność ruchów i decyzji, czynią go jedną z gwiazd ligi. Kolejkę wcześniej zdobył aż 49 punktów przeciw GTK Gliwice, co jest drugim najlepszym osiągnięciem w sezonie, skromniejszym tylko od 51 punktów Gerry’ego Blakesa z MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Legia wygrała także pod koszem. Zdobyła tam 46 punktów, wobec tylko 30 Trefla. Pełni sił nie był amerykański podkoszowy sopocian Wesley Gordon, zmagający się z niegroźnym, ale jednak dokuczliwym urazem (0 punktów w 17 min), co na pewno wpłynęło na dominację pod tablicami.
Paweł Kątnik