Za oknami Jacht Klubu Morskiego Gryf szalała zadymka. Gospodarze siedzieli, goście stali, a konkursowe prace wisiały, czekając na werdykt. Ogłosił go sędzia referent zaczynając od słów: „Otwieram posiedzenie Sądu Okręgowego…”, co wywołało śmiech na sali. Byłoby to oczywistym przejęzyczeniem, gdyby nie okazało się, że nie do końca jest to freudowska pomyłka. Ogłoszeniu wyników konkursu na koncepcję architektoniczną Nowej Mariny Gdynia towarzyszyły niemniejsze emocje, niż przy lekturze powieści Agaty Christie „Dziesięciu Małych Murzynków”. Bo i podobieństwo samo się poniekąd narzucało.
Do udziału we współzawodnictwie zaproszono 10 pracowni architektonicznych, ale jedna odpuściła i zostało tylko dziewięć. Dalej też było podobnie:
Dziewięć małych Murzyniątek/Odebrało dokumenty/Ale pięciu z nich zaspało – tylko czterech pozostało.
Cztery małe Murzyniątka/Brzegiem morza sobie szły/Jedno połknął śledź czerwony – I zostały tylko trzy.
Trzema malutkim Murzyniątkom/W słońcu minki mocno rzedną…dwa dostały wyróżnienia/ A wygrało tylko jedno.
…Przegrane Murzyniątka nie kryły więc rozczarowania, zapowiadając oprotestowanie kwestii realizacji warunków konkursu, jego przebiegu i ogłoszonego werdyktu. Co może nie zaprowadzi stron do wspomnianego na wstępie Sądu Okręgowego, ale bez arbitrażu SARP zapewne się nie obejdzie.
Koszty całego przedsięwzięcia, które firmuje Polski Związek Żeglarski sfinansować maja cztery gdyńskie kluby. Na ich wniosek bowiem nastąpić ma nie tylko zmiana charakteru dotychczasowej zabudowy, ale także poważne jej wzbogacenie o dodatkowe funkcje. W tym zaś kontekście dało się zaś słyszeć jeszcze inne pytanie – jakby wyjęte nie z podstaw architektury, lecz z teorii rozwoju społecznego: czy aby nadbudowa nie przerośnie bazy?
Póki co gratulacje zbiera zwycięskie Studio Architektoniczne Kwadrat sp. z o.o. oraz jego młody i ambitny zespół. To firma z wieloletnim doświadczeniem w branży architektonicznej, prawdziwy łowca nagród i wyróżnień, przede wszystkim znająca od podszewki gdyńskie priorytety. Jej szef z rekomendacji Pomorskiej Okręgowej Izby Architektów RP przez ostatnie dwa lata był członkiem Miejskiej Komisji Urbanistyczno – Architektonicznej w Gdyni. Ma więc w małym palcu to wszystko, co wiąże się z rozwojem i kierunkami zagospodarowania przestrzennego miasta.
Skoro więc o merytorycznym zwycięstwie zdecydowały niuanse, zaś arytmetyczna różnica ocen między I a II miejscem wyniosła zaledwie 4 punkty, zwycięzca mógłby nawet mieć pełne prawo czuć się rozczarowanym, gdyby przypadkiem nie wygrał jego projekt. Ale na szczęście tak nie jest, bo jak ojciec Wergiliusz uczył dzieci swoje: audaces fortuna iuvat, czyli śmiałym szczęście sprzyja.