Od 2035 roku w krajach Unii Europejskiej nie będzie można kupić nowego samochodu osobowego z napędem emitującym CO2. Europejczycy będą musieli przesiąść się na modele zeroemisyjne, ale dopuszczone do sprzedaży mają być nie tylko samochody elektryczne, ale także te spalinowe, które wykorzystują paliwo syntetyczne.
Emocje wywołują jednak przede wszystkim samochody elektryczne, które mają swoje wady i zalety. Szeroko komentowane w sieci są m.in. relacjonowane przez media akcje ich gaszenia. O ich awaryjności Robert Silski rozmawiał z brygadierem Łukaszem Płusą, rzecznikiem prasowym Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku, naczelnikiem Wydziału Planowania Operacyjnego pomorskiej straży pożarnej.
Według danych samochody elektryczne nie płonął ani rzadziej ani częściej niż te spalinowe, ale jest ich wielokrotnie mniej. Prowadzący rozmowę dopytywał, czy strażacy są gotowi wzrost liczby tego typu pojazdów. – Powołam się na statystyki, na terenie województwa pomorskiego od 2020 roku mieliśmy pięć takich pożarów, ale niestety te pożary są bardziej spektakularne, pożar rozwija się dość szybko, jest dużo płomieni, jest to bardzo efektowne. Dlatego jest taki rozgłos tego typu zdarzeń.
– Gaszenie elektryków wymaga od nas trochę innej wiedzy. Trzeba tutaj przyznać, że wszyscy zachłysnęliśmy się tą elektromobilnością, mała liczba zdarzeń tego typu i brak określenia, jakie zagrożenie mogą powodować te samochody, przyczyniły się do tego, że musieliśmy reagować praktycznie na to, co zastaniemy. Od 2020 roku PSP opracowała procedury na wypadek zdarzeń z samochodami elektrycznymi. Rozróżniliśmy tutaj pożar takiego samochodu, jak również wypadki i kolizje.
mm