Politycy opozycji dość ostro wypowiadają się na temat Centralnego Portu Komunikacyjnego, część mówi, że to anulują. Trudno sobie wyobrazić narażenie państwa na wielomiliardowe straty. W wymiarze transportu Polska byłaby trwale uwięziona jako kraj drugiej kategorii, nie mający bezpośredniego dostępu do światowego systemu transportu – podkreślał na antenie Radia Gdańsk Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej oraz pełnomocnik rządu ds. CPK.
Jak zauważył prowadzący rozmowę Jarosław Popek, Centralny Port Komunikacyjny jest jedną z najważniejszych wizji, które pojawiły się w ostatnich latach.
– Ta wizja w ostatnich latach się skonkretyzowała i weszła w etap realizacji. To, że Polska potrzebuje dużego, międzykontynentalnego lotniska czy to, że brakuje nam kilku tysięcy kilometrów połączeń kolejowych, to coś, co w wymiarze eksperckim było wiadome od lat, ale być może nie przebijało się w opinii publicznej. Teraz się przebiło, zyskało swoją markę w postaci CPK i jest realizowane. Nasz harmonogram przewiduje zakończenie prac budowlanych w 2027 roku i rozpoczęcie komercyjnej działalności w 2028. To harmonogram niezwykle ambitny, więc jeszcze wiele ryzyk przed nami, ale na razie udaje nam się go dotrzymać. Jesteśmy w przededniu wydania decyzji środowiskowej, rozpoczynamy prace budowlane. W tym roku, wczesną jesienią lub późnym latem, nastąpi pierwsze wbicie łopaty. Jesteśmy również na ostatnim etapie rozmów z potencjalnym inwestorem mniejszościowym. Dużo się dzieje, jestem zadowolony z postępów. Na razie udaje nam się utrzymać rekordowe tempo – przyznał Horała.
Pełnomocnik do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego został również zapytany, co może wydarzyć się z inwestycją w przypadku, gdy dojdzie do zmiany władzy.
– Politycy opozycji dość ostro wypowiadają się na temat Centralnego Portu Komunikacyjnego. Część z nich niuansuje, ale część mówi, że to skasują. Trudno sobie wyobrazić narażenie państwa na wielomiliardowe straty. Wiele połączeń kolejowych w ramach CPK to połączenia na sieci bazowej unijnej TEN-T. Byłoby gigantycznym skandalem, gdyby Polska nie realizowała inwestycji w ramach sieci transeuropejskiej. Albo więc kłamią i jest to cyniczne albo, co gorsza, mówią prawdę i naprawdę zamierzaliby to zrobić. To byłoby coś katastrofalnego. Nie chodzi nawet o wydane pieniądze, które trzeba byłoby zwracać Unii Europejskiej: to drobiazg w porównaniu z zaprzepaszczeniem kluczowej szansy rozwojowej dla Polski. W wymiarze transportu Polska byłaby trwale uwięziona jako kraj drugiej kategorii, niemający bezpośredniego dostępu do światowego systemu transportu – podkreślał.
Posłuchaj całej rozmowy:
Więcej na temat trwającego VI Forum Wizja Rozwoju można przeczytać >>>TUTAJ.
ua