– Jak to jest nigdy nie słyszeć? Klaksonu samochodu. Przejeżdżającego pociągu. Głosu ukochanej osoby czy mamy, która w pierwszych latach życia mówi do dziecka najsłodsze słowa. Śpiewa, recytuje wiersze. A jak już o muzyce, jak to jest nigdy nie usłyszeć skrzypiec, wiolonczeli czy gitary przy ognisku?, zastanawia się w ostatnim wpisie na platformie blogowej Radia Gdańsk dziennikarz Piotr Mirowicz.
Do napisania tekstu o zmysłach blogera zainspirowała historia Joanne Milne, głuchej od urodzenia 39-latki, która dzięki postępowi medycyny cudem odzyskała słuch. – Gratulowałem jej w myślach i razem z nią się cieszyłem. Zacząłem się także zastanawiać, nie tylko nad głuchą Joanne ale także nad innymi osobami, które z jakiegoś powodu są pozbawione któregokolwiek ze zmysłów.
Bloger przyznał, że gdyby był zmuszony wybrać zmysł, którego najłatwiej by się pozbył, miałby spory problem. Przecież ci, którzy tracą zmysły, nie mają wyboru. – Blogerka Radia Gdańsk Natalia Wodyńska-Stosik napisała w swoim pierwszym wpisie, że w wyniku choroby utraciła węch i smak. Nie wybierała. Nie mogła. Przytaczana na początku wpisu Joanne Milne, też nie miała wyboru. Urodziła się głucha. Przykładów można mnożyć, pisze Piotr Mirowicz.
Dziennikarz rozważa czy właściwie wykorzystuje wszystkie zmysły. Kiedy wyjeżdża na wakacje, pstryka zdjęcie i chowa się w cień, a przecież wyjechał po to, by wygrzewać się na słońcu. Gdy idzie na spacer, nie zastanawia się nad powiewem wiatru, ćwierkającymi ptakami i zmieniającymi kolor liśćmi. Nawet poranną kawę pije z obowiązku i przyzwyczajenia. – Tępo gapie się w telewizor. Oglądam filmy. Czytam książki. Słucham muzyki. Robię to bez zastanowienia. Wtedy kiedy chcę. W każdej chwili. Korzystam z „łatwego życia” i nie czerpię garściami.