Wydarzenia w Rosji i ich wpływ na światowe rynki gospodarcze – czy wróci na nie niepewność? Czy zagraniczny biznes bardziej będzie skłonny opuścić Rosję niż do tej pory? Na ten temat w audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka rozmawiała z Przemysławem Kitowskim z firmy Mudita oraz Markiem Trojanowiczem, prezesem BrainScan.AI.
– Jeśli chodzi o to, co dzieje się w Rosji, to tak naprawdę do końca nie wiemy. Świat geopolityki nie jest prosty, możemy tylko wróżyć, czy to było ustawione i co się wydarzyło. Jednak niepewność na rynku została widocznie zasiana. Widać to było po cenie rubla, który od jakiegoś czasu powoli wraca do ceny sprzed wojny. Inwestorzy biorą pod uwagę wszystko, także możliwość wystąpienia nieprzewidywalnych rzeczy, takich jak „pucz”. To wpływa na to, że gospodarka nie jest stabilna i przewidywalna. O ile część inwestorów już jakiś czas temu wycofała się z rynku rosyjskiego, to cały czas były napływające inwestycje z Chin czy Stanów Zjednoczonych. Nie wiem, jak będzie to wyglądać długofalowo z tak nieprzewidywalnym partnerem. Gdyby drugi raz wydarzyło się coś nieprzewidywalnego, Rosja na długi czas odczułaby brak kapitału z innych krajów – ocenił Kitowski.
– Wydaje mi się, że ten pucz jeszcze się nie skończył, a dopiero zaczął. Sytuacja powoduje osłabienie Putina. W oczach większości osób zmalał. Sytuacja jest rozwojowa, wielu rzeczy jeszcze nie wiemy. Okazało się, że rządzenie krajem jako król i władca, jakkolwiek nie nazwalibyśmy tego dyktatora, nie jest tak proste. Jest dużo osób z tyłu, które prawdopodobnie trzymają władzę dużo bardziej, niż ci, o których czytamy na pierwszych stronach gazet. Muszą być jakieś siły za Prigożynem. Jest człowiek Putina, o którym mówiono, że będzie jego następcą. Negocjacje z puczystami przypisuje się właśnie jemu, a Białoruś może być tylko zasłoną dymną. Nie uważam, że Łukaszenka brał udział w tych negocjacjach. Im bliżej granicy, tym jest większy problem. Bez wątpienia każde wydarzenie w Rosji ma wpływ na chęć inwestowania w Polsce i krajach Europy Środkowej, a tym samym w całej Europie – podkreślał Trojanowicz.
ua