– W tym sezonie kluby bardzo ściśle współpracują z Wojewodą Pomorskim. Kluby działają w taki sposób, jakiego ja oczekuję. Po wizycie Widzewa same nałożyły sankcje i ja nie musiałem podejmować żadnych decyzji. Mój list jest prośbą o to, aby władze klubów czytały ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych i korzystały z narzędzi, powiedział Ryszard Stachurski. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie wojewodo.
Ryszard Stachurski: Dzień dobry.
AM: Kto i jakie przestępstwo popełnił w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie w Gdańsku? Zawiadomił Pan prokuraturę po swojej kontroli…
RS: Nie wiem czy zostało popełnione jakieś przestępstwo. Kiedy zostałem o tym poinformowany jako funkcjonariusz publiczny, i po przeprowadzeniu procesu monitorowania działań MOPR, musiałem poinformować prokuraturę o moich wątpliwościach związanych z przestrzeganiem prawa. A to czy jest przestępstwo czy nie, to nie jest decyzja wojewody.
AM: Co się dzieje w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie? Dzieje się źle?
RS: Nie, nie powiedziałbym. Mam natomiast pretensje do mediów, że w taki sposób – zbyt ostry – recenzują i moje działania i działania MOPR. Cały czas powtarzam, że gdański MOPR to bardzo innowacyjna instytucja, która dla pieczy zastępczej w Gdańsku i na Pomorzu zrobiła bardzo wiele. Ale moją rolą nie jest recenzowanie pracy MOPR, tylko monitorowanie. W konsekwencji tych ostatnich wydarzeń, które miały miejsce w Gdańsku w placówkach instytucjonalnych…
AM: Bo to się zaczęło, przypomnijmy, od doniesienia o molestowaniu. Stąd była ta kontrola.
RS: Tak. Właśnie o tym mówię. W efekcie tych wydarzeń wysłałem swoich ludzi do MOPR, którzy zobaczyli, że różnego rodzaju uchybienia ośrodek popełnia, niekiedy formalne, niekiedy bardziej formalne. A niekiedy takie, że wydaje się nam, że zostało naruszone prawo. Ale czy zostało naruszone czy nie to stwierdzi dopiero prokuratura, wszczynając postępowanie albo odmawiając wszczęcia.
AM: Ewa Kamińska, wiceprezydent Gdańska, która jest odpowiedzialna za politykę społeczną, na te Pańskie zarzuty i zawiadomienie, mówi mniej więcej tak: tego typu problemy jakie ma MOPR mają wszyscy w kraju. Dzieci jest za dużo, nie ma dostatecznej liczby rodzin, które chcą te dzieci przyjąć. Na zarzut, że szefami były osoby nieuprawnione, ona mówi, że były w trakcie szkoleń, że to nie były osoby z ulicy, i tak dalej. Pani wiceprezydent panuje nad tym czy nie?
RS: Tak, panuje, oczywiście. Pani prezydent ma rację. Natomiast to, że w całej Polsce jest tak, jak jest w Gdańsku, to nie znaczy, że ja mam przechodzić obok tego obojętnie. Wczoraj otrzymałem od pana prezydenta odpowiedź na moje wystąpienie. W znacznej części zgadzam się z argumentami pana prezydenta i analizuję je.
AM: Pan się zgadza z prezydentem. Ja słyszałam wcześniej, że to strona pana prezydenta nie zgadza się z Pana zarzutami. No to jak to jest?
RS: Wie Pani, rozmawiamy przez media. Lepiej będzie, jeżeli zaproszę panią prezydent Kamińską, i to zrobię dzisiaj jeszcze, do siebie, żebyśmy porozmawiali o moim wystąpieniu i odpowiedzi Pani prezydent.
AM: Czy kontrole powinny być także w innych ośrodkach?
RS: Są, cały czas. Wojewoda zgodnie z ustawą o pieczy zastępczej ma na bieżąco monitorować pracę miejskich i gminnych ośrodków pomocy społecznej oraz ośrodków pomocy rodzinie, i cały czas to robimy. Gdzieniegdzie wygląda to znakomicie, gdzie indziej wygląda to gorzej. Natomiast w całym województwie nie jest tak, że można byłoby powiedzieć, że jest świetnie. Nie jest świetnie. Brakuje pieniędzy, brakuje ludzi. Media i ta cała historia związana z Puckiem sprawiły, że w chwili obecnej jest problem z rekrutacją ludzi do pieczy zastępczej. Ludzie nie chcą pracować. Musimy odbudować zaufanie, spotykamy się z prezesami sądów okręgowych. Mamy też zastrzeżenia dotyczące tego, że naszym zdaniem, czyli zdaniem administracji rządowej, sądy zbyt pochopnie odbierają dzieci rodzinom biologicznym i kierują dzieci do pieczy zastępczej. To wszystko sprawia, że są problemy. To są tak delikatne sprawy, związane z osobami, które same sobie nie mogą pomóc, że naprawdę musimy dmuchać na zimne.
AM: Porozmawiajmy o pańskim ulubionym temacie, czyli o piłce nożnej.
RS: Bardzo proszę.
AM: I o klubach. Pan ostatnio napisał taki list do władz Lechii i Arki. No i tak czytam, a Pan tam prosi, apeluje, zwraca uwagę, przypomina… Taki pojednawczy ton jest w tych listach.
RS: Nie.
AM: Nie?
RS: To znaczy ja cały czas pojednawczo próbuję się z klubami porozumiewać i proszę…
AM: Mam wrażenie, że Pan jest tutaj teraz głównym przeciwnikiem kibiców, klubów.
RS: Absolutnie zaprzeczam. Proszę zwrócić uwagę, że na Pomorzu w tym sezonie kluby z wojewodą pomorskim współpracują bardzo ściśle. To kluby same w chwili obecnej działają w taki sposób, jakiego ja od nich oczekuję.
AM: Czyli to się już tak zasadniczo zmieniło?
RS: Zmieniło się zasadniczo. Kluby po wizycie Widzewa w Gdańsku, kiedy kibice Widzewa zachowali się w sposób sprzeczny z prawem, to kluby nałożyły sankcje na kibiców, i ja nie musiałem w związku z tym podejmować żadnych decyzji. Mój list…
AM: Czy co do swoich kibiców też są tacy nietolerancyjni?
RS: Mniej jeszcze. Natomiast mój list jest prośbą o to, żeby czytali ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych i żeby korzystali z narzędzi. Zresztą od początku mówiłem, że jeżeli kluby i Ekstraklasa będą robiły to, co do nich należy, to państwo, czyli rząd, wojewoda, nie będą musieli nic robić. I to jest naszym celem.
AM: Ale rząd jednak zamierza coś robić, bo minister spraw wewnętrznych ostatnio mówił o zaostrzeniu przepisów. Z jednej strony zaostrzenie zakazów stadionowych, ale także zwiększenie uprawnień policji. Pamiętam, że tak już było, że policja zabezpieczała mecz, także na stadionie. To znowu do tego wrócimy? Żebyśmy jeszcze więcej publicznych pieniędzy wydawali na zabezpieczenia?
RS: Nie. To jest chyba nadinterpretacja tego, co powiedział minister Sienkiewicz. W całej Europie nie jest tak, że policjanci wchodzą na stadion, tylko są na stadionie wtedy, kiedy organizator ich o to prosi. Ja nie sądzę, żebyśmy wrócili do tego, żeby na stadionie były zwarte oddziały policji, bo to by tylko prowokowało kibiców do różnego rodzaju dziwnych zachowań. Co nie wyklucza oczywiście obecności nieumundurowanej policji, w taki sposób, żeby monitorować oprócz tych agencji ochrony, które są na stadionie i nie wywiązują się ze swoich obowiązków.
AM: To pod tym względem się jeszcze nie poprawiło?
RS: Zupełnie się nie poprawiło, stąd moja prośba do klubów, żeby dokonały analizy pracy tych agencji, i żeby wyciągnęły wnioski i poinformowały mnie o efektach.
AM: Panie wojewodo, Pan także uważa, że Obwodnica Północna Aglomeracji Trójmiejskiej to jest droga lokalna, tak jak ministerstwo?
RS: Tak, tak uważam.
AM: I nie potrzeba takiej drogi na Pomorzu?
RS: Oczywiście, że potrzeba.
AM: Kto ma ją wybudować? Gdynia? Reda?
RS: Muszą zmobilizować się samorządy, tak jak Gdańsk zmobilizował się przy budowie niektórych dróg, np. Słowackiego, wykładając z własnego budżetu duże pieniądze, i nie liczył tylko na to, że państwo to zbuduje. Ale przecież Obwodnica Północna Aglomeracji Trójmiejskiej jest w programie morskim do 2030 roku. To nie jest tak, że państwo nie chce dać na nią pieniędzy. Chce dać i da, ale aktywność samorządów musi być taka sama, a nie liczenie na to, że państwo zrobi wszystko.
AM: Samorządy w jakim procencie mają się na to zrzucić? Czy Pana zdaniem stać taką Gdynię, Redę, Rumię? Czy wyciągają rękę po publiczne pieniądze?
RS: Moim zdaniem stać, absolutnie. Trzeba zweryfikować czy ta droga musi mieć charakter drogi ekspresowej, czyli czy musi być tak droga. W moim przekonaniu zupełnie nie.
AM: Miliard złotych – taki jest szacunek.
RS: Dokładnie. Mówi się, że nawet miliard dwieście tysięcy. Moim zdaniem można to zbudować taniej. I samorządy stać na to przy wsparciu państwa. Ale nie może być tak, że samorządy będą liczyły na to, że państwo będzie za nich robiło to, co należy do ich obowiązku.
AM: Ministerstwo mówi, ja tak zrozumiałam, że właściwie problem OPAT rozwiąże rozbudowa np. krajowej szóstki. Pan się zgadza z tym?
RS: Szóstka częściowo rozwiąże problem ruchu między Gdynią a Wejherowem. Natomiast argumentowanie, że OPAT załatwi sprawę portu jest nadinterpretacją, bo sprawę portu załatwiła Estakada Kwiatkowskiego. I ją trzeba utrzymywać w takim stanie, żeby nie budziła żadnych wątpliwości. OPAT na pewno powstanie. Tylko nie w roku 2015 czy 2016, jak chciałyby samorządy, ale później.
AM: Ale z udziałem publicznych pieniędzy? Publicznych, tzn. nie mówię o samorządowych, oczywiście.
RS: Na pewno z udziałem niesamorządowych pieniędzy, ale także państwowych.
AM: Panie wojewodo, jest kampania wyborcza przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Różni politycy różne rzeczy mówią. Przedstawiciele PiS mówią np., że powinno być województwo środkowopomorskie. Wiem jakie jest stanowisko rządu w tej sprawie. Ale także ostatnio Jarosław Kaczyński przypominał o konieczności przekopu Mierzei Wiślanej. Jakie jest stanowisko rządu? Trochę się gubię w sprawie Mierzei. Pan wie?
RS: Zwróciłem się do Ministra Infrastruktury o zajęcie stanowiska w tej sprawie.
AM: A, czyli nie ma stanowiska.
RS: Jest. Ja jestem przedstawicielem administracji rządowej i nie mogę prezentować własnego stanowiska. Prywatnie mam stanowisko w sprawie przekopu, jestem przeciwko. Natomiast jeżeli chodzi o reprezentowanie rządu, to muszę mieć jasną wykładnię i jasne stanowisko rządu w tej sprawie. Urząd Morski, który jest instytucją rządową, z konsekwencją i stanowczością zmierza cały czas w stronę realizacji tego zadania. W związku z tym poprosiłem ministra, żeby odpowiedział mi, w jaki sposób mam postępować i jak się zachowywać, reprezentując rząd w tej sprawie na Pomorzu.
AM: Czyli rozumiem, że na razie czeka Pan na odpowiedź w tej sprawie.
RS: Czekam na odpowiedź.
AM: Widział Pan ostatnio zdenerwowanie Jerzego Janowicza, który powiedział, że w Polsce to się w szopach trenuje?
RS: Widziałem.
AM: I co Pan na to? Pan, były wiceminister sportu.
RS: To jest skandaliczna nieodpowiedzialność i takie zachowanie, które trudno mi nawet skomentować. Polski Związek Tenisowy na szkolenie pana Janowicza w ostatnich latach wydał pół miliona złotych. Pan Janowicz trenuje w Łodzi w warunkach znakomitych. Pieniądze, które zarabia na tenisie trafiają tylko i wyłącznie do niego, a nie do PZT.
AM: Może mówił o innych, że w szopach trenują.
RS: Polski rząd w chwili obecnej uruchomił program budowy hal tenisowych w Polsce. W każdym województwie ma powstać hala tenisowa. Do 24 marca można było składać aplikacje. Polski tenis w ostatnim roku może się pochwalić licznymi sukcesami, nie tylko Radwańskiej i Janowicza. Jest Kubot, Przysiężny, jest znakomity debel od dawna. Ci ludzie w Polsce zdobyli swoje umiejętności, podnosili swoje kwalifikacje i tutaj trenowali. Po prostu poniosły chłopaka emocje. Moim zdaniem jego trener powinien go od razu w trakcie tej konferencji prasowej powściągnąć.
AM: Jeszcze jedno pytanie. Pan Piotr Dziadul wróci do pracy? Sąd powiedział, że powinien go Pan przywrócić, dlatego że zwolnił go Pan za poglądy, a nie przy okazji likwidacji stanowiska pracy. Za narodowe poglądy.
RS: Po pierwsze nie ja…
AM: Dyrektor Generalny.
RS: Tak. Natomiast tego stanowiska pracy nie ma. I sąd nie może przywrócić kogokolwiek na stanowisko, którego nie ma.
AM: Powiedział, że wraca. To co?
RS: Sąd może różne rzeczy mówić. W chwili obecnej czekamy na uzasadnienie pisemnego wyroku sądu, z którym się absolutnie nie zgadzamy. Będziemy się odwoływali od tego wyroku. Do czasu kiedy nie otrzymamy pisemnego uzasadnienia, nie będę się wypowiadał w sposób szczegółowy. Ale stanowiska pracy nie ma i pan Dziadul do pracy w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim na pewno nie wróci.
AM: Dziękuję za rozmowę.