Głośna sprawa, w której dwójka policjantów z Bytowa nieudolnie próbowała zatrzymać mężczyznę do kontroli drogowej, znalazła finał w sądzie. Żona mężczyzny, którą policjantka potraktowała gazem łzawiącym zaskarżyła decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa. W październiku ubiegłego roku Janusz Schulz nie zatrzymał się do kontroli drogowej. Był zatrzymywany przez nieoznakowany radiowóz. Policjant i policjantka z patrolu nie potrafili go obezwładnić. Jego żona nagrywała interwencję, która wyglądała wyjątkowo nieporadnie. W końcu mężczyzna dał się skuć kajdankami i położył się na ziemi.
Ewa Schulz zarzuca policjantom przekroczenie uprawnień. Funkcjonariuszka potraktowała ją gazem łzawiącym. Żona zatrzymywanego mężczyzny utrzymuje, że policjantka zrobiła to niepotrzebnie. – Byłam osobą postronną, próbowałam tylko wytrzeć twarz mężowi, który również został potraktowany gazem, mówi Schulz.
– W naszej opinii użycie środków przymusu bezpośredniego nie było konieczne i przekroczono tu przepisy, policjantka nie musiała tego robić, uważa pełnomocnik Ewy Schulz, mecenas Jędrzej Kowalski.
W środę przed sądem prokurator utrzymywała, że do naruszenia przepisów przez policjantów nie doszło. – Pani Schulz utrudniała czynności funkcjonariuszy i ich reakcja była zasadna, podkreślała prokurator Karolina Wnuk-Barbarowicz z Prokuratury Rejonowej w Bytowie.
Sąd w Bytowie odroczył posiedzenie w tej sprawie do 2 lipca. Zobowiązał prokuraturę do dołączenia do akt sprawy filmu z zarejestrowaną interwencją. Obejrzało go w internecie już kilka milionów osób.
W sprawie zachowania mężczyzny toczy się osobne postępowanie przed sądem w Lęborku.