Eksperci o quadach w RG: „Wjeżdzają do lasu i wiedzą, że będą łamać przepisy”

– Mandat w wysokości 1000 zł, a jeśli sprawca został złapany po raz kolejny albo przekroczył przepisy w drastyczny sposób, wtedy kierujemy sprawę do sądu. Taki kierowca może stracić prawo jazdy, może stracić również pojazd, mówi Zbigniew Klawikowski ze Straży Leśnej Nadleśnictwa Gdańsk. – Nielegalna jazda na quadach odbywa się cały rok. Ale nasilenie tego problemu jest na wiosnę, kiedy osoby, które siedzą w domach, nagle ruszają do lasu. Niestety jeszcze kości i umiejętności są zastane i wtedy jest największy problem, mówi Zbigniew Klawikowski.

Ważne jest, by mieć świadomość, jaki wypadek można spowodować podczas nielegalnej jazdy. – Wypadki z udziałem zwierząt zdarzają się nagminnie. To są nie tylko bezpośrednie zderzenia czy przejechanie, bo zwierzyna często ucieka przed quadem, a wtedy rozbija się o siatki, albo wybiega na drogę, ale również są wypadki z ludźmi, mówi Zbigniew Klawikowski.

Tymczasem, jak zaznacza Maciej Szulwach z Kolibki Adventure Park, nie ma potrzeby nielegalnej jazdy, bo miejsca przeznaczone do takich aktywności w Trójmieście są. – Są ogólnodostępne drogi gminne, na terenie nadleśnictwa gdańskiego znajdują się też drogi leśne udostępnione do ruchu kołowego. Po takich drogach można jeździć. Oczywiście, bardzo ważne jest, żeby szanować innych użytkowników drogi – spacerowiczów, rowerzystów. Oprócz tego, są tereny prywatne. Ktoś ma np. 100 hektarów, nie uprawia tego, łąki, mokradła, często sam posiada quad i jest chętny, żeby na jego terenie organizować szalone jazdy. Są też tereny ogólnodostępne, jak w pewnym czasie Adventure Park, tor w Maćkowych w Gdańsku, czy w Sobieńczycach.

Mimo tego, wielu jeżdżących na quadach wybiera miejsca do tego nieprzeznaczone. Klawikowski przyznaje, że ciężko jest od takich osób wyegzekwować prawo. – Obowiązek rejestracji nic nie daje. Zdejmują tablice rejestracyjne, w różny sposób je maskują. Wjeżdżają do lasu już ze świadomością, że będą łamać przepisy.

Nie zmienia to faktu, że jeśli zostaną już złapani, to kary dla amatorów nielegalnej jazdy na quadach są dotkliwe. – Mandat w wysokości 1000 zł, chyba że sprawca został złapany po raz kolejny albo przekroczył przepisy w drastyczny sposób, wtedy kierujemy sprawę do sądu. Taki kierowca, o ile ma prawo jazdy, może je stracić. Może też stracić pojazd, dlatego że na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego można wystąpić do sądu o przypadek narzędzia służącego do popełniania wykroczenia. Gdyby były osoby kilkukrotnie złapane, wystąpilibyśmy z takim wnioskiem do sądu. Na razie nie było takiego przypadku, powiedział Klawikowski.

Strażnik przyznaje, że dziwi go natomiast brak reakcji mieszkańców i osób, którym jeżdżący na quadach w nieprzeznaczonych do tego miejscach uprzykrzają życie. – Zastanawia mnie to, że to społeczeństwo nie do końca jest obywatelskie. Na kilka tysięcy osób wypoczywających na naszym terenie, mamy tylko kilkanaście zgłoszeń osób, które widziały quady, zrobiły zdjęcia. W takich przypadkach każda osoba, która zostawi nam adres dostanie informację zwrotną, co się z tą sprawą stało. Jeżeli jest rzetelna informacja, zawsze podejmujemy działania.

– Trzeba działać, nie tylko narzekać. Ludzie muszą zacząć się organizować, zrobić zdjęcia, przesłać informację do nadleśnictwa, może uda się namierzyć. Jeżeli sami czegoś nie zrobimy, to na pewno nikt tego za nas nie zrobi, podsumowuje Klawikowski.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj