– Nie widzę powodów, dlaczego zdecydowana większość polskich parlamentarzystów, którzy czują powagę momentu, którzy wiedzą że honorujemy najwybitniejszego Polaka w naszej historii. Ta uchwała przejdzie do annałów historii polskiego parlamentu. Natomiast o tylko dwudziestu paru barbarzyńcach historia zapomni, powiedział Jarosław Sellin. Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle.
Jarosław Sellin: Dzień dobry.
AM: Tak sobie pomyślałam, że Jan Paweł II musi się przewracać w grobie patrząc, co polscy politycy wyprawiają w Sejmie wokół jego kanonizacji.
JS: Nie wszyscy politycy. Trzeba mówić konkretnie kogo się ma na myśli. Zdecydowana większość polskich posłów i senatorów, bo uchwała została przyjęta również w senacie, czuło wagę tego momentu i tego zdarzenia, jakim jest najwyższe wyniesienie postaci Jana Pawła II w Kościele Katolickim w formie kanonizacji. Dla nas, zdecydowanej większości polskich parlamentarzystów, było ważne uhonorowanie w jakiś sposób tego dnia w formie takiej uchwały.
AM: Rozumiem. Ale skoro jest taka grupa w polskim Sejmie – i wy wszyscy przecież o tym wiecie – szczególnie z Twojego Ruchu, okazało się także, że z SLD, gdzie są tendencje antykościelne, to przecież można było przewidzieć jaki będzie tego skutek. Może w ogóle nie trzeba było się zajmować taką uchwałą, nawet jeśli ona jest ważna dla katolików.
JS: Pani redaktor, ale dlaczego mamy ulegać presji jakiejś agresywnej mniejszości.
AM: Żeby nie narażać wszystkich na żenujący spektakl, który był potem.
JS: Ja byłem zadowolony z tego, że mogłem podnieść rękę, zagłosować, wstać w czasie odczytywania tej uchwały. Był to dla mnie ważny moment, dlaczego mam ulegać jakiejś marginalnej mniejszości. Rozdzieliłbym tutaj SLD od Twojego Ruchu, bo SLD też zaproponowało całkiem niezłą treść uchwały i chciało za swoją treścią uchwały głosować. Tą agresywną mniejszością był właściwie wyłącznie ruch pana Janusza Palikota i nie widzę powodu, dlaczego zdecydowana większość polskich parlamentarzystów, którzy czują wagę momentu i wiedzą, że honorujemy w ten sposób najwybitniejszego Polaka w naszej historii – bo póki co wybitniejszego, bardziej znanego w świecie Polaka w całej tysiącletniej historii Polski nie było, więc trudno było nie zauważyć takiego momentu…
AM: Czyli mówi Pan, że było warto.
JS: Tak, uważam, że było warto. Ta uchwała przejdzie do annałów historii polskiego parlamentu. Natomiast o tych barbarzyńcach, dwudziestu, trzydziestu paru, historia zapomni za pięć, dziesięć lat. My uhonorowaliśmy wczoraj giganta polskiej historii, natomiast nazwiska sprzeciwiających się tej uchwale będą zapomniane już za parę lat.
AM: Ale Panie pośle, Pan naprawdę uważa, że to jest taka wielka waga, że w Sejmie zostanie przyjęta taka uchwała? Że dla Polaków to jest takie istotne? Może to jest ważne tylko dla Was, polityków.
JS: Nie. My jesteśmy reprezentacją. Mimo że są takie skłonności w mediach i w dużej części opinii publicznej, żeby dezawuować autorytet polskiego świata polityki i polskich instytucji politycznych, ja się zawsze temu sprzeciwiam.
AM: Bo politycy sami to często robią.
JS: Jedni tak, drudzy nie. Proszę rozróżniać polityków, którzy doprowadzają do takich właśnie sytuacji, i takich, którzy z powagą wykonują swoją misję publiczną. Jesteśmy jednak reprezentacją narodu, jak górnolotnie by to nie zabrzmiało, i trudno, żeby reprezentacja narodu polskiego przed takim dniem, takim wydarzeniem, które będzie ważnym wydarzeniem dla zdecydowanej większości Polaków, całkowicie milczała. Wyobraża sobie Pani taką sytuację, że my w ogóle przeoczamy ten fakt?
AM: Nie wyobrażam sobie, żebyście przemilczeli, ale mam nadzieję, że nie myśli Pan, że jako reprezentacja narodu jesteście nieomylni w swoich różnych działaniach. Pan zresztą, z tego co wiem, aktywnie zamierza brać udział w tej kanonizacji.
JS: Oczywiście, wybieram się do Rzymu z rodziną i będę uczestniczył w Mszy kanonizacyjnej.
AM: To jest jakaś delegacja czy Pan tak sam, prywatnie?
JS: Zorganizowałem sobie wyjazd z rodziną samodzielnie, ale dołączę już na miejscu do klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, bo zdecydowana większość moich koleżanek i kolegów dociera do Rzymu wcześnie rano w niedzielę specjalnym pociągiem.
AM: A jak z pańskim doktoratem na temat Jana Pawła II?
JS: Jest w trakcie ciężkiej, intensywnej pracy. Temat nie jest łatwy, więc wymaga pracy. Ale mam nadzieję, że do końca tej kadencji Sejmu się uporam.
AM: Niech Pan przypomni jaki jest temat.
JS: Już kiedyś o tym rozmawialiśmy, może przypomnę. Dotyczy Jana Pawła II i jego istotnej roli w jednym z ważnych elementów życia Kościoła, ale też naszej wspólnoty narodowej polskiej, mianowicie „Judaizm i Żydzi w doświadczeniu Karola Wojtyły”. W czasach, kiedy jeszcze nie był papieżem, był po prostu Karolem Wojtyłą – najpierw uczniem, studentem, potem biskupem, potem arcybiskupem i kardynałem, do 1978 roku. Myślę, że to temat ważny, bo przez nikogo dotąd w szczegółach nie podjęty.
AM: Wracając do kanonizacji, New York Times pisze, że Jan Paweł II nie zasłużył na świętość. Autorka tego artykułu przywołuje między innymi, jej zdaniem trzymane w tajemnicy, afery pedofilskie w Kościele, itd. To jest niszowa opinia?
JS: Proszę wybaczyć, ale uważam, że o tym, kto zasłużył na oficjalną świętość, a kto nie nie decyduje redaktorka New York Times, tylko Kościół rzymskokatolicki ze swoim najwyższym zwierzchnikiem, czyli papieżem. I taką decyzję podjął.
AM: A czego nie zrobił nasz polski papież, albo co więcej mógł zrobić w tracie swojego pontyfikatu, Pana zdaniem?
JS: To jest dyskusja seminaryjna. Trzeba by było zorganizować wielką konferencję, w której być może pojawiliby się i tacy referenci, którzy opowiadaliby o swoich zawodach związanych z pontyfikatem Jana Pawła II. To zupełnie naturalna rzecz, że taka dyskusja mogłaby się odbywać. Ale ja takich rzeczy nie dostrzegam. Uważam, że to był człowiek wielki i prawie bezbłędny w swoich działaniach, więc zwłaszcza dwa dni przed jego kanonizacją nie mam zamiaru wchodzić w takie dysputy.
AM: To w takim razie zmieńmy temat. Martwi Pana to, co się dzieje na Wschodzie, szczególnie przy granicy ukraińskiej obecnie?
JS: Przede wszystkim bardzo mnie to niepokoi, bo tak naprawdę, to jest wojna. Ona oczywiście jest dziwna, nie taka frontowa, wojska rosyjskie oficjalnie nie wkroczyły na teren państwa ukraińskiego, ale one tam są. Przecież wiadomo, że to są rosyjskie służby specjalne, żołnierze rosyjscy, broń rosyjska, że ci separatyści to są w dużej mierze ludzie przerzuceni przez granicę i uzbrojeni przez Rosję. Mamy więc do czynienia od kilku miesięcy z agresją jednego państwa na drugie. To jest rzecz niebywała w historii Europy ostatnich kilkudziesięciu lat. Mamy do czynienia z wojną, ona może przyjmować różne formy, może eskalować, być jeszcze bardziej dramatyczna. To jest niepokojące, również dlatego, że nie znaleźliśmy dotąd skutecznego instrumentu zatrzymania tej agresji Rosji. Mówię o Zachodzie jako całości.
AM: A nie tylko o Donaldzie Tusku?
JS: Nie, mówię o Zachodzie jako całości. Te sankcje, na które jak dotąd Zachód się zdecydował, widać po polityce rosyjskiej są niewystarczające, zbyt miękkie. Są instrumenty takie, żeby skłonić Rosję do zmiany polityki i do zatrzymania tej agresji.
AM: Jakie?
JS: Bardzo radykalna zmiana polityki energetycznej Zachodu. Odblokowanie możliwości eksportu gazu łupkowego ze Stanów Zjednoczonych, bo Stany Zjednoczone mają nadmiar gazu w ramach własnej produkcji, i stopniowe, ale szybkie wycofywanie się z kontraktów z Rosją. Rosja, jak nie będzie mogła sprzedawać swoich surowców w ramach sankcji, restrykcji za agresywną politykę, będzie się musiała poddać. To może być broń bardzo skuteczna i bardzo szybko dająca efekty.
AM: A to co proponuje Tusk, czyli wspólne zakupy, taka wspólna polityka energetyczna, to jest dobre rozwiązanie?
JS: Moim zdaniem, to nie jest możliwe, bo te zakupy dokonują jednak w dużej mierze firmy prywatne, na które oczywiście państwa narodowe mogą jakiś nacisk wywierać. A takie mówienie o unii energetycznej jest tak naprawdę wyważaniem otwartych drzwi, bo taka unia została dawno podpisana. Myślę, że Donald Tusk odkrył potrzebę budowania unii energetycznej…
AM: Ale to, że jest podpisana nie znaczy, że funkcjonuje w praktyce. Każdy sobie.
JS: To trzeba to odkurzyć i uzupełnić o jakieś dodatkowe elementy. Natomiast ja słyszę Donalda Tuska, który jeździ i mówi „zawrzyjmy unię energetyczną”. Taka unia energetyczna jest już dawno zawarta, nawet Jerzy Buzek, jego partyjny kolega mu to przypomniał, tylko trzeba ten dokument po prostu odświeżyć. Myślę, że on to robi wyłącznie na użytek propagandy wyborczej, bo zauważył, że podnoszenie tej sprawy, podróże po wielkich stolicach Europy, spotykanie się z przywódcami tych państw europejskich, również straszenie Polaków wojną z Rosją służy mu sondażowo. I tylko z tego powodu on to eskaluje.
AM: A Pan, a propos tych sondaży, to mu trochę zazdrości? I Platformie?
JS: Nie mam mu czego zazdrościć, dlatego że sondaże pokazują, że akurat moje ugrupowanie, które w tym boju wyborczym ciężko pracuje i stara się o zwycięstwo, jest liderem.
AM: Jeszcze jedno pytanie, Panie pośle. Radny Gdyni Marcin Horała, to kandydat PiS, będzie w wyborach samorządowych startował na prezydenta Gdyni? Bo on ostatnio zgłosił się jako kandydat.
JS: Decyzji jeszcze nie ma. Marcin jest człowiekiem ambitnym, bardzo przeze mnie szanowanym, i cieszę się ze współpracy z nim od lat. Taką wolę wyraził, każdy polityk samorządowy również ma prawo wyrażać swoją wolę…
AM: A Wy nie będziecie popierać Wojciecha Szczurka w tym wyścigu?
JS: Myślę, że w tych wyborach samorządowych pod koniec bieżącego roku zdecydujemy się jako PiS na wystawienie kandydata na prezydenta Gdyni, który na pewno merytorycznie troszkę będzie się różnił od prezydenta Szczurka. Natomiast na pewno ta kampania nie będzie konfrontacyjna, bo duża część naszego elektoratu, i my, jako politycy PiS w dużej mierze doceniamy dorobek i polityczny, i samorządowy prezydenta Wojciecha Szczurka. Ale naturalną rzeczą jest też, w wyborach, w których funkcjonuje poważna partia wystawianie kandydatury na włodarza miasta.
AM: Ale to wcale nie znaczy, że to będzie pan Horała?
JS: Decyzja jeszcze nie została podjęta. Pan Horała wyraził swoją chęć, co jest dla mnie rzeczą naturalną, i w związku z tym musimy ją wziąć pod uwagę. Ale oczywiście decyzję będzie podejmował zarząd okręgu PiS, który obejmuje swoją pracą również Gdynię.
AM: Dziękuję za rozmowę i do usłyszenia.
JS: Dziękuję, do widzenia.