Sytuacja mieszkańców kamienicy przy ul. Kwietnej w Gdańsku-Oliwie, „republika deweloperów”, zamieszanie wokół systemów Mevo i Fala, a także nadchodzące wybory samorządowe – na te tematy Jarosław Popek rozmawiał z Kacprem Płażyńskim, gdańskim posłem Prawa i Sprawiedliwości, który był „Gościem Dnia Radia Gdańsk”.
Rozmowa rozpoczęła się od przypomnienia sytuacji mieszkańców kamienicy przy ul. Kwietnej w Gdańsku-Oliwie, którzy chcą wykupić zamieszkiwany od lat, niszczejący budynek, ale miasto nie chce się na to zgodzić. Pisaliśmy o tym TUTAJ.
– Donald Tusk, państwo Adamowicz, wysocy rangą politycy, urzędnicy mogli wykupić w Gdańsku mieszkania komunalne, a cztery rodziny, które w kamienicy przy ul. Kwietnej żyją od 1946 roku, odbudowywały ją, nie zalegają z czynszem, tej możliwości nie mają, mimo że starają się o to od 25 lat. Uważam, że to niesprawiedliwe, prawo powinno być równe dla wszystkich. Nie przekonują mnie tłumaczenia miasta – ocenił Kacper Płażyński.
– Czy Gdańsk jest dla wszystkich, czy dla wybranych? – dopytywał. – Dlaczego jawna niesprawiedliwość ma miejsce? Muszę zakładać najgorsze scenariusze. Ten fragment Oliwy jest przeznaczony na cele usługowo-mieszkaniowe. Być może ktoś ma chrapkę na to, by w miejscu kamienicy powstał jakiś hotel – sugerował.
– W poprzednich latach w Gdańskich Nieruchomościach mieliśmy do czynienia w dużej mierze ze złodziejstwem – nie zgadzały się stany magazynów z tym, co było remontowane przez GN. Od kilku lat toczy się śledztwo. Obecny dyrektor lepiej się w tym odnajduje. Wczoraj mieliśmy z nim dobrą, merytoryczną rozmowę i będziemy go wspierać – również w tym, by pieniędzy w tej instytucji było więcej i były rozdzielane w dobry, racjonalny sposób na remonty gdańskich nieruchomości – deklarował poseł PiS. – Wszyscy chcemy, by Gdańsk był piękny, a nie świecił rozpadającymi się kamienicami – dodał.
Nawiązał też do niedawnego pożaru zabytkowej checzy rybackiej przy ul. Bałtyckiej. – Od 30 lat władze Gdańska nie zdecydowały się na remont tych checzy. Wiele lat temu o tym informowaliśmy, interweniowaliśmy w tej sprawie, bez rezultatu, aż doszło do tego, że jedna z nich spłonęła. Być może nie da się tego już uratować. Nastawienie władz miasta jest takie: zaczną kompleksowe remonty w tym miejscu, jeśli będzie ustalony nowy plan zagospodarowania przestrzennego, który pozwoli na gęstsze budownictwo, czyli wprost – na „republikę deweloperów” 100 metrów od plaży. Chcą zniszczyć historyczny układ urbanistyczny – przestrzegał Płażyński.
– Jeżeli władze Gdańska nie zmienią filozofii dbałości o nasze zabytki, wspólne dziedzictwo, to będzie źle. Niezależnie od tego, kto będzie dyrektorem Gdańskich Nieruchomości, będzie źle, jeśli prezydent Dulkiewicz będzie bezwładnie oddawać się tańcom z deweloperami – ocenił.
Były kandydat na prezydenta Gdańska odniósł się też do tematu zbliżających się wyborów samorządowych. Prowadzący pytał go o to, czy z punktu widzenia PiS lepszym byłoby, żeby koalicja rządząca Gdańskiem wystawiła dwóch kandydatów.
– W wyborach włodarza miasta liczy się człowiek. Jeśli PO na prezydenta Gdańska chciałaby wystawić kogoś, kto jest wartościowym menedżerem, uczciwym, kompetentnym, mógłbym na kogoś takiego oddać głos. Jeśli reprezentowałby też wyborców PiS – niech będzie nawet jeden, wspólny kandydat – ironizował. – Wiem, że to nie jest możliwe. PO będzie stawiać na kogoś, kto będzie bronić jej interesów w Gdańsku, dogadywać się z deweloperami. Kandydat PO będzie musiał realizować te same interesy co prezydent Dulkiewicz. Dlatego PiS powinno szukać sojuszy, postawić na kogoś, kto ma markę i wiarygodność. Nie musi być nawet z Prawa i Sprawiedliwości, chodzi o to, by miał szerokie poparcie. Być może uda się kogoś takiego znaleźć. Władza nie daje sobie rady. Pojęcie „republika deweloperów”, które stworzył Jarosław Wałęsa, jest jak najbardziej aktualne – wskazał.
Sam jednak wykluczył start w tych wyborach. – Pewnie chciałbym zostać prezydentem Gdańska, to jest piękne i chlubne, to ogromna odpowiedzialność, ale realizuję się w Parlamencie i nie mam takich planów, by ponownie startować w wyborach prezydenckich w Gdańsku – zaznaczył.