V Bieg Papiernika widziany z perspektywy uczestników

14260345471 eea51c8302 b

Emocje opadły i upał też trochę zelżał. Ale za to wrażenia przez 2251 biegaczek i biegaczy będą jeszcze długo wspominane. Bieg Papiernika ma krótką, bo dopiero 5-letnią historię. Mimo to, zapisał się już w annałach biegania jako wzór perfekcyjności organizacyjnej. Jak mówi redaktor naczelny Miesięcznika Bieganie Marek Troninasam bieg to nie wszystko.

To jest clou, którym kierują się organizatorzy Kwidzyńskiego Biegu.  Bo to, co przyciąga co roku setki nowych biegaczy na Papiernika, to przede wszystkim atmosfera i klimat jaki został wytworzony wokół biegu.

Od razu warto dodać, że nie tylko liczy się bogaty sponsor jakim jest Interational Paper. Udana impreza zależy od sztabu ludzi, którzy doskonale wiedzą, jak przyciągnąć rzesze miłośników biegania z całego Pomorza do Kwidzyna.

To, że wszystko jest zapięte na ostatni guzik podczas Papiernika, jest możliwe dzięki Annie Borzeszkowskiej (Dyrektor ds. rozwoju talentów EMEA, członek zarządu IP Polska), która ma za sobą starty między innym w  maratonach, więc z własnej perspektywy wie, jakie biegacze mają oczekiwania oraz Markowi Krzykowskiemu (Prezes Zarządu IP-Kwidzyn).  

Jedynym słowem Kwidzyński Bieg Papiernika jest znakomitym przykładem, jak powinno organizować się imprezy biegowe. VI edycja biegu dopiero za rok, ale pewnie pojawią się na niej setki nowych biegaczy, którzy zadebiutują w Kwidzynie.

Papiernik oczami biegaczy

Kasia Skopczyńska

Mój start w V Biegu Papiernika został zaplanowany właściwie wraz z przekroczeniem linii mety w jego IV edycji. Znakomita organizacja, mnóstwo atrakcji dla całej rodziny w ramach imprez okołobiegowych zachęcało, aby zaciągnąć ze sobą całą familię.

Tak też uczyniliśmy, zabierając ze sobą nasze Dzieciaki i Rodziców. Pogoda dopisała jak w zeszłym roku, termometry wskazywały przed startem ok. 35 stopni. Warunki atmosferyczne kazały mi podejść do tego startu ostrożnie i bez ciśnienia na wynik, jednocześnie były ambicje, aby pobiec lepiej, niż w ubiegłym roku, kiedy z uwagi na odwodnienie ledwo ukończyłam bieg z czasem 1h 08 min… no i walczyliśmy drużynowo o podium z Akademią Biegania – to motywuje.

Punktualnie o 11.15 strzał startera, lecimy. Z początku dość szybko, ale już po 2 km rozsądek nakazał mi zwolnić do tempa, które będę w stanie utrzymać przez cały dystans, więc zostałam w tyle za grupą przyjaciół z AB, z którymi wystartowałam. Kurtyny wodne na trasie były naprawdę zbawienne, ze wszystkich korzystałam, przebiegając przez nie.

Doping na trasie rewelacyjny, na ostatnich metrach był dopingiem moich Dzieci, co dodało mi skrzydeł i pozwoliło przyspieszyć na ostatnich metrach i ukończyć bieg z wynikiem 56min:50s, czyli o 11 minut lepiej, niż ostatnio. Taki progres cieszy, a doświadczenie uczy, że podstawą biegu w takich warunkach jest odpowiednie nawodnienie przed startem.

Na mecie świetna atmosfera, napoje, posiłek regeneracyjny, spotkanie z zadowolonymi Dziećmi, które zdążyły nacieszyć się wszystkim atrakcjami przygotowanymi przez Organizatorów. Później trawing i relaks przed ogłoszeniem wyników, no i kulminacja emocji, czyli drużynowe zwycięstwo AB w V Biegu Papiernika, ogromny puchar i moc radości. Już nie mogę doczekać się kolejnej edycji.

Dariusz Lulewicz

IMG 6543

O tym, że wezmę w V edycji Biegu Papiernika wiedziałem już w momencie minięcia mety zeszłorocznych zawodów. Wówczas w tak fantastycznie zorganizowanej imprezie nie brałem jeszcze udziału i liczyłem na to samo w tym roku.

I absolutnie nie zawiodłem się, bo dostałem dokładnie to samo, czyli sprawną organizację, atmosferę prawdziwego święta, entuzjazm i szczerą radość całej kwidzyńskiej obsługi, a także – wzorem zeszłego roku – …ogromny żar z nieba, z temperaturą w okolicach 30 stopni Celsjusza, który jednak udało się wytrzymać dzięki odświeżającym kurtynom wodnym i punktom z wodą. 

W tym roku pobiegłem w towarzystwie całej rodziny, czyli żoną i 2-letnim synkiem w wózku, dla którego były to pierwsze zawody na 10 km, bo do tej pory jego najdłuższym „przejechanym” dystansem była odległość o połowę krótsza.

Mały cieszył się niemal bez przerwy, na widok wielkich maszyn i budynków fabryki robił wielkie „wow”, ogromną radość sprawiało mu delikatne polewanie wodą z butelki, z prawdziwym entuzjazmem machał rączką do licznych i bardzo widocznych (a przede wszystkim słyszalnych) kibiców, aż w końcu na 7 km zasnął, budząc się jednak znów na mecie.

Żona – mimo ciężkich warunków i walki na trasie – również była bardzo zadowolona, tym bardziej, że wróciła z Kwidzyna z opalenizną i… pulsometrem, który udało jej się wylosować z puli ponad stu licznych nagród. Jeśli zaś chodzi o mnie, niech o ważności tego biegu świadczy fakt, że wystartowałem w nim z ledwo co wyleczoną kontuzją kostki, co w przypadku innego biegu nie miałoby absolutnie miejsca.

Uraz niestety odnowił mi się już… jeszcze na stadionie, po ledwie 200 metrach, ale nie miałem zamiaru odpuszczać. Jedynym sposobem był bieg na palcach, co jednak było bardzo męczące. Na 2 km poczułem nagle taki ból, że myślałem, że pękła mi kostka, normalnie miałem biało przed oczami, po czym… ból całkowicie zniknął! Czyżby coś tam wskoczyło w końcu na swoje miejsce? A może to również zasługa magii biegu, magii miasta, magii całej imprezy? Ta wersja zdecydowanie bardziej mi się podoba.

Podsumowując – Kwidzyński Bieg Papiernika to impreza, w której biegacze mają niepowtarzalną okazję wziąć udział w jednej z najlepiej zorganizowanych imprez biegowych w kraju. I to – co trzeba wyraźnie podkreślić! – całkiem za darmo. Tak właśnie powinna wyglądać każda impreza biegowa i nawet upał – będący niechybnie jej znakiem rozpoznawczym – nie zmieni mojej opinii. Za rok obowiązkowa powtórka!

Przemek Szwed

10264119 766216526743124 9030305523576480647 o

V Bieg Papiernika w Kwidzynie to rewelacyjnie zorganizowany bieg, na który udałem się wraz z moją drużyną – Akademią Biegania. Gdy dotarliśmy do Kwidzyna, czekały na nas bogate pakiety startowe.

Bieg okazał się najbardziej wymagającym, w jakim miałem przyjemność brać udział. Wysoka temperatura, która nie była naszym sprzymierzeńcem, nauczyła mnie wielkiej pokory. Na szczęście, na trasie znajdowali się wolontariusze, którzy wręczali nam butelki i gąbki z wodą.
Poza tym były kurtyny wodne, które są bardzo dobrym rozwiązaniem na takie warunki pogodowe, jakie panowały.

Po zakończeniu biegu, organizatorzy zapewnili nam bardzo smaczny posiłek oraz napoje.  Akademia Biegania zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji drużynowej, z czego niezmiernie się cieszę! V Bieg Papiernika wspominać będę z uśmiechem na twarzy i mocną opalenizną na skórze. Z chęcią wrócę na tą imprezę w kolejnych latach, licząc, że pogoda troszkę bardziej nas rozpieści.

Agnieszka Rupińska

10356357 298471583645669 8662554099438529686 n

                                                                              
V Bieg Papiernika oraz ten z poprzedniego roku, odbył się w upalny dzień. Słupki rtęci wskazywały, aż 32 stopnie w cieniu. Ale i tak jestem bardzo zadowolona, że udało mi się również w tym roku wziąć w nim udział – tym bardziej, że jeszcze dwa dni wcześniej z uwagi na mały wypadek i zbite kolano, myślałam, że nie pobiegnę.

Na szczęście noga nie dokuczała zbytnio i mogłam wystartować razem ze wspaniałymi kompanami z Akademii Biegania. Na miejscu okazało się, że większość ze znajomych nie zamierza wykręcać rekordów i z uwagi na upał lub inne kontuzje ustawiają się sektorze na czas ok. godziny. Bardzo mnie to ucieszyło, bo również ten bieg zamierzałam potraktować rekreacyjnie.

Najpierw pamiątkowe zdjęcie, rozgrzewka i start. Ruszyliśmy bardzo spokojnie, nawet upał nie był taki męczący, wiał lekki wiatr i jakoś było bardzo przyjemnie. Na ok. 2 kilometrze poczułam więcej sił, kolano się nie buntowało, więc można było troszkę przyspieszyć. Pierwszy punkt z wodą bardzo ucieszył, bo pomimo, że nie minęło dużo czasu to jednak pragnienie pojawiło się szybko. Łyk wody i reszta z butelki powędrowała na głowę i plecy.

Cóż za uczucie, miałam wrażenie, że moja waga wzrosła o jakieś 2 kilo, ale zrobiło się przyjemnie i jeszcze odrobinę lekki wiaterek dobrze chłodził przez mokre ubranie. Gdy wbiegliśmy na teren fabryki, słońce grzało z góry, z dołu asfalt piekł nogi i chyba wszyscy czuli się jak na patelni. Sporo osób się zatrzymywało i przechodziło do marszu.

10154069 298484676977693 5813843434748980227 n

Mi się biegło całkiem dobrze, a jak tylko była taka możliwość to korzystałam z kurtyn wodnych.  Na 6-tym kilometrze, zrobiło się MEGA gorąco, biegłam dalej, nie chciałam się nawet zatrzymywać, nie chciałam w tym piekarniku spędzić ani chwili dłużej. Na dłuższej prostej widzę kolejną kurtynę wodną, lecę do niej, to był mój cel, teraz tylko oby tam dobiec.

Dobrze, że nie była to fatamorgana, od razu zrobiło się lepiej. Przyspieszyłam, mijam zakręt i widzę już bramę fabryki. Zdziwiłam się, że jakoś tak szybko zleciało, w zeszłym roku strasznie mi się dłużyło i było tak jakoś wyjątkowo ciężko. Potem jeszcze trochę drogi, dzieciaki ze szkół kibicowały, dodawało to energii. Ostatni zakręt i przyspieszenie do mety.

Radocha, że po raz kolejny się udało, że tym razem jakby lżej niż ostatnio. Zerkam na czas, 56:53, myślę sobie nieźle, miało być dzisiaj na ponad godzinę. W zeszłym roku czas 1 godzina  i 2 min.  Jest progres.

Natomiast sam bieg i jego organizacja jest niesamowicie przygotowana. Wody pod dostatkiem, kurtyny wodne na trasie, bogaty pakiet startowy, wpisowe 0 zł. Po biegu losowanie cennych nagród. Wspomnę jeszcze  o samym festynie, który się odbywał w czasie biegu. Moje dziecko się nie nudziło, skorzystało z wielu atrakcji, aż ciężko go było zaciągnąć do domu. Znakomita impreza, jestem pod ogromnym wrażeniem.


Andrzej Jarmołowski

14260225031 86c11570f5 b copy

Do trzech razy sztuka…. Słyszałem wiele pozytywnych opinii na temat dwóch ostatnich edycji Biegu Papiernika, dlatego tym razem postanowiłem zweryfikować to osobiście i… nie zawiodłem się!

W skrócie, dochodziły mnie głosy, że trasa nie jest zbyt ciekawa, że trzeba przebiec przez zakłady celulozy, gdzie zapachy raczej odpychają niż przyciągają, ale otoczka biegu, nagrody, ogólna organizacja jest tak niezwykła, że i tak warto tu przyjechać.

Organizator, czyli International Paper Kwidzyn po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Cała impreza miała fantastyczną otoczkę festynu rodzinnego. Na murawie stadionu miejskiego rozstawiono dmuchane zamki, baloniki, punkty z watą cukrowa, kurczaki, kebaby, napoje i… napoje * itd. Istotne było również to, że udział w biegu jest bezpłatny! Czyli za równe zero złotych dostaliśmy praktyczny, biegowy pakiet startowy (m.in. biała, biegowa czapeczka, pasek do przypięcia numerka startowego na biodrach, ekstra kieszonka na nadgarstek), czip w numerze startowym, piękne medale na mecie, ogromną ilość wody na trasie, posiłek regeneracyjny czy możliwość wzięcia udziału w losowaniu około 100 nagród.

Pierwszy raz byłem na biegu, gdzie miałem wrażenie, że te rozdawanie nagród i wyróżnień w poszczególnych klasyfikacjach nie będzie miało końca – ogromny plus za pomysłowość i otwartość.

Mając również na uwadze, że na bieg jedzie bardzo liczne grono znajomych, długo nie wahałem się z podjęciem decyzji, dołączyłem. Z samej Akademii Biegania liczba chętnych była tak wielka, że zorganizowano nawet specjalny (wesoły) autokar, który zebrał biegaczy z różnych lokalizacji i przetransportował do Kwidzyna.

pbo

Z cyklu po mojemu. Ja jednak postanowiłem sobie troszeczkę urozmaicić to święto biegowe. Trasę Gdańsk – Kwidzyn, mającą około 90 km przetruchtałem w bardzo spokojnym tempie, aby później jeszcze wystartować w biegu na 10 km i zamknąć licznik na równych 100 km. Przed takim dystansem zawsze są pewne obawy, ale… ja to po prostu lubię i już. Jak postanowiłem, tak zrobiłem.

Wystartowałem w piątkowy wieczór przed 19:00, bardzo leniwym tempem, po drodze tankując wodę i zapasy jedzenia na stacjach benzynowych, aby przed 08:00 rano zameldować się w biurze zawodów.

Bieg Papiernika ze względu na bardzo wysoką temperaturę powietrza, postanowiłem potraktować bardzo ostrożnie z dużym szacunkiem do pogody. Ustawiłem się w grupie 55 – 60 min i ruszyłem w obstawie licznego grona pomarańczowych koszulek akcji Pomorze biega i pomaga.

Pierwsze kilometry dość wolne, ale uczciwie muszę stwierdzić, że po nocnym bieganiu nie miałem ochoty ryzykować i szaleć z tempem. Spokojnie swoje, a jak siły pozwolą to na ostatnich dwóch, trzech kilometrach lekko przyspieszyć. Łatwo nie było, ale udało się idealnie dobiec w szacowanym czasie, gdzie się ustawiłem na starcie.

Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności poprzedniego i tego dnia, ostatecznie zameldowałem się na mecie w jednym kawałku uzyskując czas 55 minut i 37 sekund, co mnie bardzo cieszy. Dodaję do tego jeszcze SUKCES drużynowy Akademii Biegania, która wywalczyła pierwsze miejsce wśród 38 zgłoszonych drużyn – radość jeszcze większa!

Długo można byłoby opisywać co się działo przed, w trakcie i po biegu… Świadczy to m.in. o tym, że Bieg Papiernika jest warty polecenia, bo na nudę po prostu nie ma tu czasu.

Dzięki Wszystkim za kolejne niesamowite zawody!

Fot. 1, 3, 4, 6 – Agata Masiulaniec
Fot. 2 – Darek Lulewicz

Fot. 5 – Joanna Ulatowska
Fot. 7 – Jan Chmielewski 
                                                                                                                           Maciej Gach 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj